Posiadacze hybrydowej konsoli Nintendo mogą już od pewnego czasu grać w Bouncy Bob 2. Czy mimo tego, że nie grałem w „jedynkę”, spodobała mi się „dwójka”?
Nie wiedziałem wiele o Bouncy Bob 2 przed uruchomieniem gry. Moje poznawanie tytułu postanowiłem zacząć od dowiedzenia się nieco na temat poprzedniej odsłony. Krótka wizyta na karcie produkcji na Steamie pozytywnie nastroiła mnie do tego, co miało mnie czekać. Na 37 opinii aż 33 były pozytywne. Prawie 90% zadowolonych recenzentów rozwiało nieco moje obawy co do jakości drugiej części. Okazało się jednak, że nie jest aż tak różowo.

Bouncy Bob 2 to gra zręcznościowa w najczystszej formie. Próżno szukać w niej jakiejkolwiek fabuły, czy dylematów moralnych. Tu liczy się wyłącznie rozgrywka. Szkoda, że nie jest ona w stanie obronić produkcji studia Mad Gamesmith. Największym problemem jest sterowanie. Wykorzystujemy raptem kilka przycisków, więc wydawać by się mogło, że jest ono bardzo proste. To jednak spore niedopowiedzenie. Prawda jest zgoła inna – sterowanie nie jest proste, a nieprecyzyjne. Jedynymi czynnościami, które będziemy wykonywać w Bouncy Bob 2 są skakanie i atakowanie. Nie mamy pełnej kontroli nad kierunkiem skoku, przez co możemy jedynie przytrzymać odpowiedni przycisk, po czym go puścić i obserwować, jak Bob mknie we wskazanym wcześniej przez grę kierunku. Po drodze możemy jeszcze atakować mieczem lub zdobycznymi shurikenami, ale to właściwie wszystko, na co możemy sobie pozwolić.

Polski producent zamieścił w swoim dziele kilka trybów rozgrywki. Pierwszym, na jaki się natkniemy jest Tower. Wybieramy w nim jedną z kilkunastu dostępnych postaci, decydujemy się na jej kolor i poziom trudności poziomu, po czym przenosimy się do lokacji. Naszym celem jest wyeliminowanie oponenta zadaną liczbę razy zanim uda się mu to zrobić w odniesieniu do nas. Ten tryb nie byłby zły, ale wszelką zabawę skutecznie psuje wspomniane wcześniej sterowanie. Nawet najlepsze założenia legną w gruzach, jeśli nie będziemy mieć jak wykonać swoich planów i będziemy musieli zdać się na ślepy los. Kolejnym trybem jest Arena. Tu również możemy grać sami przeciwko SI, ale można tez zaprosić znajomych i wspólnie walczyć z sobą na tytułowych arenach. Rozgrywka w dobrym towarzystwie jest w stanie wybaczyć wiele, toteż w tym trybie spędzałem czas najprzyjemniej. Jednak to nie zasługa gry, a znajomych, wobec czego nie mogę tego uznać za istotny plus.
Nie brakuje też fal sunących w naszym kierunku przeciwników – taki tryb nosi nazwę Swarm. Naszym zadaniem jest odparcie nacierających ku naszej wieży oponentów, do czego nieodzowne będzie oczywiście wykorzystywanie ataku oraz skakania. Tu również możemy grać wspólnie ze znajomymi. Jeśli będziecie spragnieni, możecie uruchomić Blender. Tu musimy podskakiwać i przecinać owoce sunące w różne strony. Jesteśmy oczywiście zamknięci w tytułowym blenderze, a naszym celem jest osiągnięcie jak najwyższego wyniku punktowego. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby i tu zaprosić znajomego i razem uporać się z wyzwaniem. Ostatnim i moim zdaniem najlepszym trybem jest Volleyball. Bierzemy udział w meczu siatkówki, podczas którego musimy skakać i odbijać piłkę. Brzmi to dobrze, ale wciąż mamy do czynienia z problematycznym sterowaniem, przez które rzadko kiedy postać robi to, co chcemy.

Na pewno na pochwałę zasługuje strona wizualna Bouncy Bob 2. Grafika jest prosta, ale ma ona swój urok. Mało tego – produkcja może się podobać i jest naprawdę przyjemna w odbiorze. Szkoda, że w parze z wyglądem nie idzie udźwiękowienie. Jest ono bardzo oszczędne – tak bardzo, że nie zwracałem na nie uwagi nawet grając w Bouncy Bob 2. Postaci, w jakie możemy się wcielić również prezentują się przyzwoicie, a animacje są bardzo przyjemne. Śmiem stwierdzić, że znajdą się nawet osoby, które będą grały w polskie dzieło po to, aby zwyczajnie patrzeć na to, jak ono wygląda. Jeśli chodzi o aspekt artystyczny, recenzowany tytuł zdecydowanie ma się czym pochwalić.

Takie jest Bouncy Bob 2. To produkcja, która z jednej strony oferuje ciekawe założenia rozgrywki dla kilku osób i ciekawe tryby gry. Jednak z drugiej strony nie można nie zwrócić uwagi na niedopracowane sterowanie, zniechęcające do spędzenia z Bobem długich chwil. Sporym plusem jest na pewno cena – niecałe 20 złotych to niewygórowana kwota, tym bardziej, że za stworzenie Bouncy Bob 2 odpowiada jedna osoba. Warto dać tytułowi szansę, ale miejcie na uwadze fakt, że nie jest on najwybitniejszą grą. To poprawna produkcja, która jest zabijana przez samą siebie i jej założenia.
Dziękujemy Ultimate Games za dostarczenie kodu recenzenckiego.
Dołącz do dyskusji
Zaloguj się lub załóż konto, by skomentować ten wpis.