Wojna z perspektywy dwójki dzieci, stylowa grafika oraz Patrick Stewart jako narrator. Czy to przepis na grę idealną?
Po tym jakże chwytliwym wstępie mogę wytłumaczyć od początku o co chodzi. Otóż 25 września w siedzibie Cenegi, odbył się specjalny pokaz związany z grą „My Memory of Us”. Tytuł tworzony przez polskie studio Juggler Games, który ma skupić się na historii dwójki dzieci, starających się utrzymać więzy przyjaźni pomimo szalejącej wojny. W kwestii samego pokazu. Po przygodach związanych z polskimi kolejami, trafiłem przed drzwi prowadzące do biura Cenegi. Na wejściu przywitał mnie uroczy Big Daddy w pełnej metryczce wzrostowej. Gdyby tego było mało na straży bezpieczeństwa całego biura wartę pełnił również wybraniec z krypty 101 uzbrojony w power armor. Na samym początku odbyła się krótka prezentacja w wykonaniu twórców gry. Miała ona na celu przekazanie nam najważniejszych informacji, nim sami zasiądziemy do własnoręcznego ogrywania produkcji. Słuchając wywodu nabierałem coraz większych chęci na to by osobiście zobaczyć, czy rzeczywiście tytuł prezentuje sobą obiecywany poziom.
I tak płynnym ruchem przenieśliśmy się do sali, w której czekały na nas stanowiska, przy których mieliśmy usiąść. Na szczęście nad bezpieczeństwem moim oraz współgrających czuwały między innymi dwie inkarnacje panny Croft. Z takim zabezpieczeniem ze strony słynnych person z gier wideo mogłem bez żadnych obawa nałożyć słuchawki na głowę i rzucić się w wir wydarzeń. Stylowe menu operujące jedynie w odcieniach bieli i czerni z kontrastującą czerwienią napawało optymizmem. Do tego trzeba dodać jeszcze muzykę, która delikatnie wprowadzała mnie w klimat. Bez zbędnych ceregieli nacisnąłem przycisk start i odpłynąłem. W moich uszach rozbrzmiał charakterystyczny głos Sir Patricka Stewarta, który zaczynał swoją opowieść. Sam ton narracji był utrzymany w stylu, który można byłoby przyrównać do początku opowieści, którą dziadek chce opowiedzieć swoim wnukom. Dosłownie 5 minut po tej myśli okazało się, że obrany ton jest jak najbardziej na miejscu.
Po głosowym wprowadzeniu, gracz przejmuję kontrolę nad małą dziewczynką, która zmierza do księgarni. Po dotarciu do wyznaczonego celu i pogawędce z jedyną osobą w całym przybytku, znajduje ona książkę w której znajduje się kilka fotografii. Kiedy przekazuje ona rzeczone zdjęcia starszemu już mężczyźnie, okazuje się, że cichy dziadziunio to postać, którą jest pan Stewart. Widok na wpół rozerwanego zdjęcia pobudza wspomnienia mężczyzny i rozpoczyna on swoją opowieść. W niej cofamy się do czasów kiedy to dziadek był dzieckiem i poznał on dziewczynkę, z którą od razu nawiązał relację, szybko zamieniając ją w szczerą przyjaźń. Niestety oboje zostają postawieni przed sytuacją większą niż oni sami razem wzięci. Dochodzi do inwazji w wykonaniu Złego Króla oraz jego armii robotów. Po rzeczonym ataku dochodzi do podziału społeczeństwa, gdzie gorsze jednostki znajdują się za czerwonym murem. W wyniku takiej selekcji dziewczynka dostaje się do czerwonej strefy. Jak to bywa jednak ze szczerą przyjaźnią między dwojgiem ludzi, bohaterom zależy tylko na jednym. Przetrwać ten czas i nie dopuścić do rozłąki.
Tak prezentuje się zarys fabularny całej produkcji. Spostrzegawczy gracze od razu zobaczą, że tytuł inspiruje swoją historię tragediami, które miały miejsce podczas II Wojny Światowej. Chodzi głównie o dramaty ludności cywilnej, gdzie nawet rzeczy, które teraz wydają się proste, jak opisywana przyjaźń dwójki osób, były wystawiane na ogromną próbę. Podczas prezentacji, twórcy zapewnili, że tytuł nie będzie zawierał scen przemocy, a wszystkie dialogi zostały zastąpione prostymi obrazkami. Osobiście uważam, że taki kierunek artystyczny gdzie więcej mówi nam symbolika lub proste obrazy może wyjść tytułowi na duży plus. Od strony mechaniki również mamy do czynienia z ciekawymi podejściem.
Podczas rozgrywki sterujemy dwójką bohaterów. Możemy zmieniać się dynamicznie pomiędzy nimi przy pomocy jednego przycisku. Obie postaci posiadają odmienny zestaw cech specjalnych. Chłopiec może skradać się po cichu w celu zdobywania niektórych niedostępnych przedmiotów oraz oślepiać innych za pomocą kawałka szkła. Dziewczynka natomiast potrafi szybko biegać oraz strzelać z procy. Istnieje też trzecia opcja sterowania. Polega ona na tym, że nasza para może złapać się za ręce i wtedy oboje wykonują akcję w zależności od tego kto jest osobą wiodącą. Jeśli jest to chłopiec to możemy się skradać, a kiedy dziewczynka, to oboje mogą poruszać się szybciej. Dla mnie takie podejście do sprawy mechaniki jest bardzo ciekawe i podczas zabawy cały czas musiałem kombinować jak podchodzić do kolejnych wyzwań.
Na osobną kwestię zasługują tutaj zagadki. Twórcy wspominali, że niektóre łamigłówki mogą stanowić idealne wyzwanie dla naszego mózgu. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że nie kłamali, a niektóre zagadki operują w sferze „tak trudne, że takiego rozwiązania nikt się nie spodziewał”. Pomimo tego, satysfakcja z odkrycia rozwiązania za każdym razem była tak samo duża. Tutaj muszę dodać, że po skończeniu ogrywania produkcji, jeden z twórców powiedział, że zagadki na początku to i tak jest małe piwo przy tym co znajdziemy w kolejnych sekcjach gry. Informacja ta sprawiła, że nie mogę się doczekać, aż po premierze tytułu odkryję te zagadki na własną rękę.
Przechodząc powoli do zamknięcia tej opowieści spójną klamrą, cały pokaz „My Memory of Us” uświadomił mnie w tym, że nie mogę się doczekać premiery gry. Polskie studio stworzyło produkt, w którym tak naprawdę nawet teraz nie ma co krytykować. Za to lista zalet jest ogromna. Od przepięknej ręcznej malowanej grafiki, przez ciekawą mechanikę zabawy, włącznie z zagadkami, aż po kojący głos Patricka Stewarta. Do pozytywów można jeszcze dodać chęć opowiedzenia ciekawej historii, która pomimo rozgrywania się w czasach wojny, nie idzie w epatowanie brutalnością, tylko stawia na ukazanie relacji międzyludzkich w trudnych czasach. Podsumowując, jeśli ktoś szuka ciekawej gry z kapitalnym klimatem oraz rozgrywką to warto pomyśleć o spędzaniu październikowych wieczorów właśnie z „My Memory of Us”. Mam nadzieję też, że tytuł odniesie sukces oraz pozwoli Juggler Games na tworzenie większej ilości tak ciekawych i intrygujących projektów.





















Dodaj komentarz