Kto by się spodziewał, że jeszcze wrócimy na Mêlée Island? Return to Monkey Island to jeden z tytułów niespodzianek, który niedawno ukazał się na Nintendo Switch.
Powrót tytułu z początku wyglądał na żart na Prima Aprilis. Na szczęście jednak nim nie był, a fani klikanych przygodówek nie musieli od tego momentu zbyt długo czekać na nową historię w jednym z najstarszych „światów”. Bo ogólnie, to czekania były całe lata — ponad dekadę! To już jednak za nami, więc czas wejść na pokład i wyruszyć w dobrze znaną podróż.

Dokładnie. Dobrze jest wrócić na Mêlée Island.
Fabuła
Jeśli śledziliście newsy związane z powstawaniem gry, to wiecie, że jej akcja rozgrywa się pomiędzy istniejącymi częściami serii Monkey Island. A konkretnie zaraz po Monkey Island 2: LeChuck’s Revenge. Trochę zaskoczy Was wtedy otwierająca scena, w której oglądamy Guybrusha i LeChucka jako… dzieci?
Nasza pierwsza przygoda będzie właśnie w ciałach dzieci. Zapoznamy się wtedy z interfejsem, klawiszologią i mechanizmami. Znajdziemy też pierwsze łamigłówki i przypomnimy sobie, jak gra się w klikane przygodówki.





Prawdziwą grę zaczynamy od momentu, gdy nasz młody pirat idzie do swojego taty i prosi go o opowiedzenie mu jakiejś pirackiej historii. I tu właśnie spotykamy się z Guybrushem Treepwoodem, wyraźnie starszym niż wersja, którą znamy z poprzednich gier.
Czas więc na powrót na Monkey Island i odkrycie (wreszcie) sekretów czekających na wyspie. Bo nie odkryliśmy ich przecież w Secret of the Monkey Island.
Do teraźniejszości wyskoczymy tylko kilkukrotnie, a całość historii rozgrywać się będzie w ramach „opowieści” starszego Treepwooda. Przynajmniej wiemy, że nie zginie!
Rozgrywka
Jak to bywa w przypadku przygodowych klikanek, czeka nas chodzenie, czytanie i klikanie. I jest tego naprawdę sporo. Historia dzieli się na pięć rozdziałów o różnej długości. W większości zmieni się też obszar, po jakim będziemy się poruszać w poszukiwaniu rozwiązań kolejnych łamigłówek. Pomiędzy kluczowymi etapami historii zobaczymy też reżyserowane scenki, pokazujące nam, co się dzieje u piratów, którzy próbują pokrzyżować plany Guybrushowi. Tak, oczywiście będzie wśród nich LeChuck!
Poziom skomplikowania jest chyba ciut po tej trudniejszej stronie, choć sporo zagadek faktycznie będzie miało logiczne wyjaśnienie. Na szczęście z pomocą tu przyjdzie nam bardzo fajny system podpowiedzi (o którym opowiem później).
Historia w grze wciąga, a godziny spędzone z „pstryczkiem” znikać będą w okamgnieniu.
Grafika i dźwięk
Grafika w Return to Monkey Island to jeden z burzliwych tematów. Artstyle gry zmienił się drastycznie. Oczywiście pierwsze odsłony to praktycznie był pixel-art, później była era rysowanych i malowanych plansz, a także remaster z lekkim dodatkiem 3D na modelach postaci. Nie było to więc ani jednolite, ani konsekwentne, a jednak dopiero najnowsza odsłona wywowała lawinę negatywnych komentarzy w social media.
Mi osobiście ten styl graficzny przypomina serię Guacamelee, i zapewne nie jestem jedyna. Czy pasuje? Trzeba się ciut przyzwyczaić, ale na pewno ma ona swój urok. I po chwili, gdy już zobaczymy znajome miejsca, sama grafika przestaje mieć znaczenie.
Sam świat jest bogaty i pełen detali.
Dźwiękowo mamy (oczywiście) wszystkie postacie z głosem, a powracające postacie brzmieć będą tak samo, jak w poprzednich odsłonach gry. Samych dźwięków jest dużo, co tylko pomaga wsiąknąć w przedstawiony w grze świat.
Interfejs i sterowanie
Trzeba od razu zauważyć, że interfejs i samo „szukanie” interaktywnych elementów jest na kontrolerze dość banalne. I to ciut psuje zabawę. I tak, jest tak samo przy włączeniu poziomu trudności starego wyjadacza klikanek.

Jeśli graliście w stare części (albo nawet poprzednie gry twórców), kojarzycie pewnie, że z przedmiotami można było wchodzić w bardzo różne interakcje. Albo coś otworzyć, albo użyć, albo pociągnąć. Tutaj dostępne akcje są od razu podpowiedziane i nie ma klikania metodą prób i błędów w poszukiwaniu odpowiedniego sposobu. Ma to swoje plusy, bo z pewnością przyspiesza rozgrywkę, ale na dłuższą metę odbiera (znowu) część satysfakcji.
Cała reszta jest jednak bardzo logiczna, a do wielu akcji dostaniemy się nawet na kilka sposobów.
Dobrze przemyślane rzeczy w Return to Monkey Island
A dam cały akapit o tym!
Po pierwsze, niedługo po rozpoczęciu gry zostajemy zapoznani z albumem, w którym znajdziemy „przypominajki” z poprzednich gier. Pozwolą one odświeżyć fabułę poprzednich gier lub nawet po raz pierwszy się z nimi zapoznać. Nie zaglądajcie tam jednak, jeśli planujecie zagrać w stare gry i nie chcecie poznać zakończeń historii.

Po drugie, jak w Thimbleweed Park (tego samego autora), mamy tu genialny system podpowiedzi. Dostać się możemy do niego w praktycznie dowolnym momencie, a znajdziemy tam wskazówki o różnym stopniu skomplikowania. Wybierając z listy nasz aktualny kłopot, usłyszymy najpierw najbardziej ogólnikową pomoc, by następnie docierać do coraz bardziej szczegółowych wyjaśnień. Dzięki temu gra często nakieruje nas na właściwe tory, wciąż nie odbierając przyjemności rozwiązania łamigłówek (prawie) samemu. Nie ma kary za korzystanie ze wskazówek, ani ograniczenia, ile razy możemy z pomocy skorzystać.
Wrażenia
Return to Monkey Island to przede wszystkim godna kolejna odsłona ukochanej przez graczy serii. Dowcipy wciąż są śmieszne, jest bardzo dużo nawiązań do poprzednich gier, a fakt, że spotykamy się kolejny raz z tymi samymi postaciami, jeszcze to wszystko poprawia. Jest też sama magia powrotu na Mêlée Island i oglądania tych samych miejsc, z tej samej perspektywy. Wiecie, tak samo, ale ciut inaczej.

Widać, że twórcy się naprawdę dobrze bawili w tej grze. Sporo jest easter eggów i różnej maści gagów. Dobry humor bije dosłownie z każdego zakamarka. To taki tytuł, że naprawdę, nie sposób się przy nim nie uśmiechać.
Czy samo zakończenie satysfakcjonuje? Nie do końca. Nie wiem, czego się spodziewałam, ale… nie tego. To nic, bo później w albumie znajdziemy list od twórców, wyjaśniający, dlaczego wygląda to właśnie tak, a nie inaczej. To trochę poprawia odbiór.
Czy po Return to Monkey Island warto sięgnąć? Jasne. Czy zabierać się za tę grę, nawet jeśli nie mieliście nic wspólnego z poprzednimi częściami? Oczywiście! Jeśli klikane przygodówki pełne humoru to coś w waszym stylu, najnowszy tytuł Terrible Toybox dostarczy Wam sporo radości.









A tak. Nie zapomnijmy, że dla fanów zbieractwa przygotowano aż 100 kart z pytaniami quizowymi dotyczącymi tej i innych gry z serii o naszym niesfornym piracie. Uda Wam się zebrać je wszystkie i odpowiedzieć poprawnie na zadane tam pytania?
Return to Monkey Island dostępne jest na Nintendo Switch oraz PC od 19 września.
Grę do recenzji udostępniło Cosmocover.
Dodaj komentarz