Trzeba przyznać, że Switch oferuje ciekawą gamę aplikacji, które są nie tylko grami, ale narzędziami pomagającymi nam utrzymać formę.
Na pewno domyślacie się, o jakie produkcje chodziło mi we wstępnie. Ring Fit Adventure pomógł mi nie stracić zmysłów, podczas kolejnych lockdownów w zeszłym roku. Tymczasem Game Builder Garage pozwolił oddać się kreatywnej pracy twórczej nad własnymi mini grami. Teraz, dzięki ConQuest Entertainment – oficjalnemu dystrybutorowi Nintendo w Polsce mogłem poćwiczyć szare komórki oraz opowiedzieć Wam co nieco o tej produkcji. Trzeba zacząć, że to trzecia już odsłona w serii Big Brain Academy. Pierwsza część ukazała się jeszcze na Nintendo DS w 2005 roku, a druga — Wii Degree w dwa lata później… oczywiście domyślacie się, na jaki sprzęt była przeznaczona. Czy Brain vs. Brain jest więc tytułem, który pomoże nam utrzymać nasz mózg w ryzach? Apetyty były duże, szczególnie po tak interesująco wyglądającym filmie promocyjnym z Neilem Patrickiem Harrisem z rodziną w roli głównej:
Tryb Solo
Spójrzmy na Brain vs. Brain z dwóch perspektyw: produkcji solo i wieloosobowej. Zacznijmy od trybów gry przeznaczonych dla jednego gracza. Z początku dostajemy tutaj właściwie dwa tryby. Pierwszym z nich jest trening, gdzie możemy wybrać bezpośrednio mini gry pogrupowane w 5 kategorii. Główne kategorie to:
- Identyfikacja przedmiotów
- Zapamiętywanie
- Analiza
- Działania matematyczne
- Wizualizacja
W każdej z kategorii znajdą się 4 mini gry, jak więc widzicie mamy ich w sumie 20. Jak wygląda rozgrywka? Mamy minutę na rozwiązywanie zadań w wybranej mini grze, ale trudność łamigłówek będzie się zmieniać w zależności, jak dobrze nam idzie. Co ciekawe, gra posiada tryb mający nie zniechęcać jej młodszych użytkowników, czyli dzieci! Wszystko byłoby super… gdyby tytuł był jeszcze po polsku. Niestety produkcja nie została przetłumaczona, pomimo dosyć niewielkiej ilości tekstu, do czego jeszcze wrócę.
Co dalej w trybie solo?
W Brain vs. Brain obok bicia rekordów w wybranych grach, możemy jeszcze przetestować swój umysł i śledzić postępy podczas obcowania z aplikacją. W trybie tym znajdziemy dokładnie te same gry co wcześniej.
Mówiłem o z początku dwóch dostępnych trybach. Trzecia zakładka trybu dla jednego gracza odblokowuje się dopiero po osiągnięciu złotego medalu w każdej mini grze na treningu. Jeżeli liczyliście na nowe gry, niestety się zawiedziecie. Kolejny tryb to po prostu ten sam wariant treningowy, z tym że wybrane plansze nie zaczynają się od niskich poziomów trudności.
Za ćwiczenie umysłu, oraz zdobywanie medali w poszczególnych grach dostaniemy monety, uzbieranie dziesięciu będzie oznaczać nowy element ubioru dla naszego awatara.
Tryb wieloosobowy
Z trybów wieloosobowych najbardziej interesuje mnie zawsze opcja grania na jednej kanapie i na szczęście jest w Brain vs. Brain dostępna. W tytuł zagramy maksymalnie w 4 osoby, a posłużymy się do tego dowolnymi, kompatybilnymi z Nintendo Switch kontrolerami. Jakie opcje gry czekają dla nas i naszych gości? Możemy albo zakręcić kołem fortuny, które wybierze jedną z dwudziestu znanych już nam gier, albo wybrać opcje, gdzie to gracze będą wybierać nadchodzące gry.
Następnie, nie jak w przypadku trybu solo, od razu ustalimy to, w jakim poziomie trudności chcemy podjąć się wyzwania (każdy gracz wybiera go samodzielnie). Mam tutaj drobny zgrzyt, gdyż gra nie nagradza graczy, którzy wybrali większe wyzwanie i wygrali. To typowe ustawienie handicapu, znanego z góry utrudnienia/ułatwienia. Jeżeli jednak wybierzemy ten sam poziom trudności, wszyscy gracze dostana to samo zadanie w grze. W wypadku gdy graczom ukazują się na przykład te same zdjęcia do odgadnięcia, podglądanie nieudanej próby przeciwnika może przechylić szalę zwycięstwa. Myślę, że tryb ten wymaga lekkiego dopracowania.
To na co należy zwrócić uwagę, to fakt, że pomimo możliwości gry dowolnym kontrolerem, to właśnie sterowanie przy pomocy ekranu dotykowego przynosi w grze najlepsze efekty. Jest to zasada dla trybu solo jednak w trybie wieloosobowym, umożliwiono sterowanie dotykowe tylko dwóm graczom. Większa grupa będzie musiała więc chwycić za kontrolery. Jeśli jednak nikogo nie udało nam się zaprosić, a interesuje nas gra online, możemy ścigać się z „duchami” innych graczy. Mogą więc to być nasi znajomi, bądź też przypadkowi gracze.
Oprawa audiowizualna
Menu Brain vs. Brain przedstawiono w przyjemnej dla oka grafice dwuwymiarowej. Podczas mini gier natrafimy z kolei na grafikę tak dwu jak i trzy wymiarową. Jest ona czytelna, nie jest jednak szczególnie ładna. Umówmy się, że po opisywanym tutaj tytule nie spodziewałbym się graficznych fajerwerków. Być może nawet odsunęły uwagę od tego co najważniejsze, czyli treningu.
W grze napotkamy właściwie jedną postać, naszego nauczyciela, która posługuje się wymyślonym językiem. Nawiasem mówiąc, brzmi on dokładnie tak samo jak w Game Builder Garage. Tym bardziej szkoda, że nie pokuszono się o dostarczenie nam różnych opcji językowych. Po angielsku przeczytamy komentarze naszego nauczyciela, opis zadań, a także tekst w samych grach. Choć nie w każdej grze będziemy musieli coś przeczytać, aby w nią grać. Przyznacie więc, że nie było tego wcale dużo, a umożliwiłoby dotarcie do o wiele większej ilości graczy!
Werdykt
Big Brain Academy: Brain vs. Brain należy do bardzo docenianej przeze mnie grupy gier dbających o nasz rozwój. Trzeba przyznać, że mini gry, które znajdziemy w produkcji, są przyjemne. Na wyższych poziomach trudności stanowią duże wyzwanie, jednak najniższe poziomy będą odpowiednie dla młodych graczy (gdy tylko zniknie dla nich bariera czytania bądź językowa). Właśnie w związku z tym, że to tytuł bardzo uniwersalny żałuję, że nie pokuszono się o jego lokalizację. Nie można też nie zwrócić uwagi na to, że wachlarz raptem 20 mini gier w mało wyszukanych trybach może znużyć przy intensywniejszej rozgrywce. Na osłodę świadczy jednak fakt niewielkiej ceny. Za Brain vs. Brain, trzeba zapłacić niewiele ponad 100 zł. Stąd właśnie ocena, która odzwierciedla fakt, że to dobra, aczkolwiek uboga w zawartość produkcja. Nie zdziwię się, kiedy w przyszłości pojawią się do niej większe aktualizacje, które w ogólnym rozrachunku powinny podbić ocenę gry. Na chwilę obecną jednak nic takiego nie zapowiedziano.
Kod recenzencki dostarczył ConQuest Entertainment - oficjalny dystrybutor Nintendo w Polsce

Dodaj komentarz