Kojarzycie film Marsjanie Atakują? Teraz możemy z nie mniejszym humorem i brutalnością zaatakować Ziemię, tyle że w pojedynkę!
Destroy All Humans! przeszło niemałą metamorfozę i nie chodzi tu niestety o to jak gra wyglądała względem wydanej na komputerach w 2005 roku wersji. Remake gry wyszedł 29 czerwca i na przenośnej konsoli wyglądał… dosyć słabo. 20 sierpnia otrzymaliśmy aktualizację do wersji 1.0.1, która wyciągnęła z gry o wiele więcej. Mnie jako recenzenta pozostawiła w dylemacie, czy ocenić ją tak jak wyglądała w dniu premiery, czy właśnie teraz, w chwili w której możecie rozważać jej zakup. Postanowiłem odnotować to potknięcie twórców w minusach, jednak ogólna ocena odnosić się będzie do obecnej wersji gry.
Technikalia
Wyjątkowo, zanim opowiem Wam o fabule, pozostanę przy kwestiach technicznych. Co poprawił wspomniany patch? Przede wszystkim liczne problemy z teksturami. Wcześniej, szczególnie przy filmach wprowadzających widzieliśmy jedną wielką kaszę zamiast tekstur, które stopniowo się doczytywały. Podczas samej misji rzucało się w oczy późne doczytywanie obiektów jak drzewa – tym również się zajęto. Poprawiono też animacje mowy naszego głównego bohatera, efekty wizualne odrzutowego plecaka, fizykę niektórych obiektów i dodano markery dla spodka.
Czego nie poprawił patch 1.0.1? Zaskakujące jest to, że w filmikach wprowadzających mniej więcej od połowy gry znów znalazłem dosyć widoczne doczytywanie się tekstur, jednak już nie tak tragiczne jak w pierwotnej wersji 1.0.0. Co jeszcze można zarzucić Destroy All Humans!? To produkcja w której sporo się dzieje, częściej niż w innych grach zauważycie spadki płynności. Być może twórcy zechcą jeszcze bardziej ją zoptymalizować, nie jest to jednak blokujący problem. Teraz grafika wygląda już naprawdę dobrze. Jedynie efekty wody są na zauważalnie niskim poziomie.
Furoni atakują!
Produkcja nieraz mnie zaskoczyła. Właściwie byłem przygotowany na coś bardzo sandboxowego i zakładałem niekontrolowaną rozwałkę. Tymczasem w grze dostajemy 23 misje (oraz jedną bonusową!) osadzone na 6 różnych terenach. Podczas nich poznamy nasze Furońskie duo: Orthopoxa będącego mózgiem inwazji, oraz Crypto-137, będącego jej mięśniami (jak również naszą grywalną postacią).
Na uwagę zasługuje tło historii. Ameryka lat 50-tych, z całą nagonką na komunistów, filmową i muzyczną popkulturą na czele. Wszystko to podane jest w mocno dowcipnym, groteskowym sosie, choć nie wydaje się kiczowate. Niszcząc radiowozy, czołgi, czy w końcu całe budynki nie raz gościł na moich ustach szeroki uśmiech. Nie tylko spowodowany satysfakcjonującą rozgrywką, ale też śmiesznymi komentarzami czy przerywnikami filmowymi.
W kampanii napotkamy w pełni nagraną ścieżkę dialogową, która pozytywnie wyróżnia się na tle innych gier. Jest to przede wszystkim, zasługą aktorów podkładających głosy wspomnianym obcym: Granta Albrechta oraz Richarda Horvitza. Są to doświadczeni aktorzy głosowi znani z wielu innych gier i animacji. Obok angielskiego audio możemy odpalić polskie napisy do których nie miałem zastrzeżeń.
ABC Inwazji
Sama rozgrywka umiejętnie przechodzi między misjami gdzie liczy się zrobienie dużej rozwałki, a tymi… gdzie musimy się podszyć pod ludzi i skradać. Tak, infiltracja to również narzędzie Furonów! Oprócz tego dostajemy do rąk pokaźny arsenał, który w trakcie gry będziemy rozwijać (również dla naszego latającego spodka). Pierwsze misje oswajają nas na przykład z umiejętnościami telekinezy i manipulacji ludzkimi mózgami. Kolejne oswoją nas z dostępnym arsenałem.
Nie miałem przy tym wrażenia bycia nietykalnym. Nieraz musiałem salwować się ucieczką. Udane „akcje” przynosiły dużą satysfakcję, tak jeśli chodzi o misje infiltracyjne jak i te, polegające na niszczeniu ludzkich sił i środków. Oprócz misji fabularnych, będziemy mogli wrócić do już odkrytych plansz i je po prostu „zwiedzać”. Z czasem odkryjemy na nich opcje dodatkowych wyzwań, co jeszcze bardziej może wydłużyć rozgrywkę w Destroy All Humans!
Mogę mieć przy tym zastrzeżenia do dwóch rzeczy jeżeli chodzi o grywalność. W niektórych sytuacjach musimy unikać agentów bądź min EMP mogących szybko zniszczyć nasze przebranie. Jeżeli przy tym jesteśmy w strefie pokolorowanej na mini mapie, to nie zobaczymy na niej wyraźnie naszej pozycji. Możemy przez to wpaść wprost na pułapkę. Dodatkowo, mechanika odkrycia przebrania wydaje mi się, nie działać poprawnie w każdym przypadku. Na przykład zostaniemy odkryci gdy podejmiemy niektóre działania ofensywne, ale absolutnie nikt nie mógł nas wtedy zobaczyć. Są to jednak pomniejsze zgrzyty w ogólnie sprawnej i przyjemnej rozgrywce.
Werdykt
Destroy All Humans! jest grą, której długo szukałem. Ma na tyle otwarty świat, żeby pozostawiać dużo swobody w sposobie podejścia do wykonania zadań. Jednocześnie przedstawia naprawdę dowcipną i ciekawą fabułę. Oprócz około 8h kampanii, możemy przedłużyć rozgrywkę osiąganiem wyzwań w misjach głównych, czy odwiedzaniem wcześniejszych lokacji i po prostu ich niszczeniu czy wykonywaniu wyzwań. Trzeba oczywiście wytknąć kiepski wygląd gry sprzed łatki 1.0.1. Jednak teraz, gra wygląda już dobrze, choć zdarza jej się złapać trochę zadyszki przy większej ilości obiektów na ekranie.
Kod recenzencki dostarczył Dead Good Media















Dodaj komentarz