Ciche Miejsce to zdecydowanie jeden z lepszych horrorów ostatnich lat. Obraz w reżyserii Johna Krasińskiego przedstawiał historię rodziny, która próbowała egzystować w świecie po inwazji obcych, które zabiją cię jak tylko wydasz z siebie jakikolwiek dźwięk. Teraz doczekaliśmy się sequela tego filmu. Czy powrót do ciszy jest udany?
Ciche Miejsce w moim odczuciu ma wiele wspólnego z serią The Last of Us. Poza oczywistościami takimi jak motyw apokalipsy, ślepi przeciwnicy używający dźwięku do polowania czy chociażby to, że sequele obu mają Part II w nazwie, jest tu dużo więcej elementów wspólnych. Podobnie jak pierwsze The Last of Us, Ciche Miejsce było filmem kompletnym, którego zakończenie jednocześnie nadawało się na sequel, ale także mogło tworzyć całkowicie samodzielną i zamkniętą produkcję. Początkowo Krasiński nie miał planów na wydanie drugiej części, ale po namowach fanów i studia usiadł do pisania scenariusza i ostatecznie postanowił, że przejmie stery nad tym projektem.
To co zaraz napiszę nie powinno być uznane za spoiler, ponieważ każdy materiał przedpremierowy o tym wspominał, ale osoby wyczulone na tym punkcie przestrzegam. Jednym z mocniejszych atutów pierwszego Cichego Miejsca było to, że poznaliśmy rodzinę Abbotów już długo po rozpoczęciu inwazji obcych. Nie musieliśmy mieć długiego i kliszowego wstępu, który wytłumaczyłby skąd najeźdźcy się wzięli. Wszystkiego mogliśmy się domyślić lub poskładać do całości z pozostawionych w tle wskazówek.
Fani jednak nalegali by pokazać początek i twórcy spełnili ich oczekiwanie. Początek filmu to sekwencja pokazująca wydarzenia z Dnia 1. Widzimy więc cała rodzinę w komplecie podczas wspólnej sielanki, która szybko jest przerwana przez potwory. Sekwencja ta jednak przygotowana jest w sposób doskonały. Nie jest ani za długa, ani za bardzo rozgadana. Unika jednocześnie bycia typowym dla tego filmów wypełniaczem. Wgląd w początek apokalipsy służy tu nie tylko pokazaniu jak to się zaczęło, ale buduje także postaci głównych bohaterów, pokazuje kim są i jaką drogę przeszli przez następne prawie 500 dni. Pozwala nam też poznać postaci, które odegrają sporą rolę w dalszej części filmu. Jeśli są więc wśród was sceptycy istnienia tych scen to śpieszę powiedzieć, że wykonane zostały najlepiej jak to tylko możliwe.
Po krótkim wstępie pokazujący wydarzenia z Dnia 1 jesteśmy transportowani praktycznie do momentu gdy pierwszy film się kończy. Widzimy co ocalała rodzina Abbottów robi po tym jak udało im się pokonać potwory. Wraz z nimi szybko opuszczamy bezpieczne tereny farmy i udajemy się w podróż w nieznane, gdzie czyhają nie tylko kolejni obcy.
Film zrealizowany jest wyśmienicie za sprawą doskonałego prowadzenia scen i odpowiednich cięć. Niesamowite wrażenie robią długie sekwencje z początku filmu wykonane za pomocą jednego ujęcia. Ilość pracy jaka poszła w nakręcenie tego wszystkiego za jednym podejściem, bez cięć robi wrażenie tym większe im więcej obejrzy się dostępnych w sieci materiałów zza kulis, w których twórcy o tym opowiadają. W dalszej części filmu mamy z kolei mistrzostwo w czymś zupełnie odwrotnym – odpowiednim cięciem scen. W pewnym momencie bowiem śledzimy akcję z perspektywy 3 różnych postaci. Ujęcia te są tak posklejane, że oglądanie tego trzyma w niezwykłym napięciu i człowiek tylko czeka żeby zobaczyć co będzie dalej. Czapki z głów!
Jednym z zarzutów względem pierwszej części było to, że film nie ukrywał swoich potworów. Gdzie zazwyczaj w takich filmach robi się wszystko by widz nigdy nie widział zagrożenia w pełni ukrywając je w ciemności, deszczu czy mgle. Tutaj mieliśmy pełen obraz tego czym są obcy w pełnym świetle, w środku dnia i to już w pierwszych minutach filmu. Ten zabieg jest dalej kontynuowany w drugiej części, ale mimo to potwory nie są centrum rozrywki. Nawet jeśli pojawiają się one w kadrze to nigdy nie są same, a są jedynie tłem dla bohaterów, którzy zawsze grają pierwsze skrzypce.
No właśnie bohaterowie – to kolejny spory atut tego filmu. Powraca oczywiście cała ocalała pod koniec pierwszej części rodzina. Emily Blunt znów pokazuje swój niesamowity warsztat i umiejętności, ale to nie ona tutaj najbardziej lśni. Duże brawa dla dwójki jej filmowych dzieci, które przechodzą olbrzymią drogę przez cały film pokonując swoje własne demony i dorastając do tego kim powinny być. Młodzi aktorzy pokazują swoje umiejętności i spisują się w tym doskonale. Bardzo dobrze sprawdza się również Cillian Murphy w roli Emmeta, starego sąsiada Abbottów. To człowiek zniszczony przez apokalipsę, który stracił jakąkolwiek wiarę w dobro i szczęście ale jednocześnie wciąż mający wolę walki w sercu.
Przez ostatnie miesiące kiedy kina były zamknięte trochę zapomnieliśmy jak to jest usiąść w ciemnej sali i zatracić się w dobrym filmie. Cieszę się, że na po lockdownowe seanse dostęp mamy do takich filmów jak Ciche Miejsce 2. To trzymający w napięciu film, w którym główną rolę odgrywają bohaterowie. Śledzimy ich losy i chcemy by im się powiodło. Nawiązując do mojej początkowej myśli o podobieństwie do The Last of Us – tak jak nie widziałem jak bardzo potrzebuję sequela przygód Joela i Ellie do momentu kiedy zagrałem w drugą odsłonę, tak samo tutaj nie wiedziałem jak bardzo potrzebuję kolejnej części do momentu aż usiadłem na fotelu w kinie. To świetne rozwinięcie idei pierwszej części i generalnie filmy te idealnie ze sobą współgrają. Do tego stopnia, że jak tylko wydany zostanie na nośnikach czy cyfrowej dystrybucji to idealnie będzie usiąść i zrobić sobie maraton części pierwszej i zaraz potem drugiej. Kino najwyższej klasy, polecam!
Dodaj komentarz