Gry oparte o współpracę to często dobra zabawa. Czy to typowo imprezowe tytuły, czy innowacyjne gry przecierające szlaki trybu kooperacji (wiecie, jak A Way Out). Stworzone przez Studio Gauntlet Bonkies to przykład tytułu, gdzie obecność drugiego kontrolera jest… obowiązkowa.
Przyjrzyjmy się bliżej małpom w kosmosie!
Pomysł
…bo nie ma co rozmawiać o fabule.
Zamysł jest prosty. Wcielamy się w małpy pracujące w firmie konstrukcyjnej. Przemierzamy planety (i inne ciała niebieskie), zostawiając na nich delikatnie poskładane budowle. Nowe regiony odblokowują często nowe elementy rozgrywki.
Rozgrywka
Nasza małpa, wybierana przed każdą kolejną planszą, wyposażona jest w odrzutowy plecak i mechaniczne ramię z bardzo mocnym magnesem. Używając ramienia, łapiemy za elementy konstrukcji i staramy się wypełnić nimi narysowany na ekranie kształt. Wiecie, jak w azjatyckich teleturniejach zręcznościowych.
Często składane kształty będą dopiero jednym z kilku etapów, więc stabilność konstrukcji dość szybko zostanie wystawiona na próbę.
Wszystko to oczywiście robimy na czas. Szybsze wykonanie skutkuje bonusem w postaci banana, odblokowującego specjalne plansze na aktualnej mapie, a gdy zegar pokaże 0:00, musimy zacząć wszystko od nowa.
Twórcy spróbowali też wpleść w grę zalążki fabuły, więc lądując na Marsie poznajemy jego CEO, który jest łudząco podobny do Elona Muska. Zatrudnieni przez niego pracownicy budowlani (czyli my, budujące w kosmosie małpy) musimy postawić np. pierwszą słoneczną elektrownię. To drobny detal, dodający elementu humorystycznego do rozgrywki.
Plansze i mechanizmy
W przypadku większości plansz, klocki układać będziemy na jakiejś powierzchni, a stojące po bokach dyspensery wypuszczać będą pojedynczo kolejne potrzebne części. Oczywiście zdarzą się też mapy absolutnie nie trzymające się reguł, czyli takie, kiedy np. wykorzystujemy fakt bycia w próżni, posiłkując się magnesami i stelażem.
Bonkies to sporo intrygujących mechanik i elementów zmieniających rozgrywkę. No, może nie samą rozgrywkę, bo idea jest zawsze ta sama: zbuduj namalowany kształt, ale nie jest to aż tak monotonne, jak mogłoby być.
Pojawiają się więc stelaże, podtrzymujące elementy składowe docelowego kształtu, są magnesy, są spore kostki z polem antygrawitacyjnym, które po włączeniu „wiszą” w powietrzu i pozwalają nam ustawiać na sobie kolejne bloki. Oprócz tego są też różne rodzaje bloków, niektóre spokojnie uniesiemy w pojedynkę, inne wymagać będą pomocy kogoś z drużyny. Szklane bloki łatwo będzie stłuc, co może być całkiem przydatne, choć oczywiście też nie zawsze.
W grze współpraca jest kluczowa, nie zaszkodzi też, jeśli ktoś dobry jest w tetrisa, bo nie raz, nie dwa, nasze budowle składać będziemy z podobnych klocków.
Sterowanie
W teorii proste, po chwili zaczyna być jednak lekko pokopane. Mamy nasz odrzutowy plecak, który nie jest włączony przez większość czasu, mamy też te wielkie metalowe ramiona, które można ustawiać pod różnymi kątami (lub drugim analogiem po przełączeniu tego w opcjach). Czasem mam wrażenie, że poruszanie tym ramieniem nie jest dostatecznie wyjaśnione.
Ramię potrafi się też zawieszać. Był to okropny bug, który skutkował tym, że ramię odbijało się od przedmiotów, przez co trzymając coś, robiliśmy to bardzo niestabilnie. Takie przypadki zdarzają się raz na kilka rund, a problem znika dopiero po rozpoczęciu rozgrywki od nowa.
Ciekawostki
Mam też trochę wniosków, które nie wpasowują się w żadną z typowych kategorii. Czas więc na zestaw ciekawostek, czyli pozbieranych informacji, zarówno pozytywnych, jak i negatywnych, dotyczących rozgrywki.
Gra wspiera jedynie lokalny tryb kooperacji. W pojedynkę mamy dostęp do bardzo ograniczonej ilości poziomów, które drastycznie różnią się poziomem trudności. Traktować je można jedynie jako rozgrzewkę, gdy czekamy na kolejnego gracza.
W Bonkies zdarzą się jednak poziomy nie tylko dla dwóch graczy, ale i takie dla trzech. Jako gra na imprezę? Super. Gra na aktualne czasy? Niezbyt. Pomimo tego, że moje dzieci od dawna grają w gry, Bonkies wymaga ogromnej precyzji i kooperacji na poziomie wyższym niż ten, który spotkać można w Overcooked czy innych tytułach tego typu. W związku z tym, łatwiej było podjąć decyzję o grze w ograniczonym składzie, niż skorzystać z pomocy dzieciaków.
PS. Ekran z wyborem małpki oraz nicka pojawia się przed każdą rundą. To strasznie dużo klikania dla obu graczy, żeby móc wrócić do układania klocków.
Jak w większości gier, tak i tu, na ekranach ładowania zobaczyć możemy wskazówki. Ciekawostką jest, że ich liczba jest tak niewielka, że w ciągu jednego dnia możemy trafić na powtórkę co najmniej dziesięć razy. Wciąż nie do końca rozumiem, jaki jest sens takich plansz, jeśli nie jest ich przygotowanych co najmniej kilkadziesiąt.
O bananach już wspominałam, pobieżnie. Za szybkie skończenie poziomu możemy dostać nagrodę — banana. Uzbieranie wszystkich na danej planecie/gwieździe odblokuje nam nowy poziom lub kolejną małpkę do naszej kolekcji. Jest to całkiem fajna motywacja, żeby poprawiać swoje wyniki, choć fakt, że trzeba uzbierać wszystkie, trochę demotywuje. Szczególnie, jeśli napotkamy trudniejszy poziom lub ogrywamy go w mniejszym składzie, bo po prostu nie mamy jak inaczej.
Podsumowanie
Bonkies trochę czuć, jak grę, która nie trafiła w dobre okno z premierą. W dobie restrykcji w zakresie spotkań i z brakiem trybu online, to nie jest tytuł, który dobrze się sprzeda. I mimo że gra nie jest zła, drugie życie dostanie za kilka miesięcy. Kiedy wreszcue świat zacznie wracać do normy, a my zaczniemy znów szukać dobrej gry na wizyty znajomych. Coś niezbyt zobowiązującego, czasem intensywnego, pozwalającego graczom wskakiwać dosłownie na jedną rundkę. W tej chwili niestety Bonkies jest trochę… smutnym tytułem.
Poziom trudności w grze jest dość wysoki. Rundy na czas czasem mają go tyle, że za pierwszym razem ledwo udaje się wymyślić ustawienie poszczególnych klocków, nie mówiąc już o faktycznym ich ułożeniu. Poziom trudności poziomów też czasem sprawia, że nie wiadomo, czy się śmiać czy płakać, jeśli układamy półkola, a na to wielki i ciężki klocek, który momentalnie zacznie się zsuwać. To sprawia, że to zdecydowanie nie gra na jedno podejście. Trzeba sobie zrobić przerwę, wrócić po jakimś czasie i ze świeżą głową spojrzeć jeszcze raz na stojący przed nami kłopot.
Bonkies pojawiło się 29 stycznia na Xbox One, PlayStation 4 oraz Nintendo Switch.
Grę do recenzji udostępnił wydawca, Crunching Koalas.
Dodaj komentarz