Road to Guangdong byłoby grą bardzo dobrą, gdyby nie tło fabularne.
Bo wiecie, symulator roadtripów musi czymś umotywować te ciągłe podróżowanie. Jazda z punktu do punktu i naprawianie samochodu bez jakiegokolwiek motywu i celu nie podtrzymałaby gracza na długo. Studio Just Add Oil Games było tego świadome i postanowiło dodać nietypową historię do gry z nietypową rozgrywką. Fabuła jest dostatecznie dobra, ale nijak pasuje do rozgrywki. Gra, która na pierwszy rzut oka wydawała mi się być ambitnym symulatorem dłuższych samochodowych przejażdżek, okazała się być prostą historyjką o rodzinnym biznesie, w której przemieszczamy się między krótkimi odcinkami. Coś w stylu najgorszego typu misji w grach MMO – „zanieś coś z punktu A do punktu B”.

Samo podróżowanie byłoby ciekawsze, gdyby odbywało się na dłuższych odcinkach, a gra nakazywałaby nam jeździć zgodnie z przepisami ruchu. Oczywiście nie wymagam, aby Road to Guangdong stało się czymś na miarę Euro Truck Simulator, ale czymś pomiędzy. Jest tu wiele ciekawych mechanik i czynników o które musimy dbać, ale całość jest stanowczo przesycona średnią fabułą. Gra świetnie uczy nas podstaw dbania o nasze cztery kółka i powie nam o mechanice samochodowej w ciągu pierwszych dwudziestu minut więcej niż niejeden mechanik, do którego oddacie swój samochód. Niestety czar pryska, gdy gra przytłacza ilością błahych, nieumiejętnie napisanych dialogów.

Gra opowiada historię Sunny, która wybiera się w podróż samochodem ze swoją babcią, aby uzyskać walidację i zgodę krewnych na przejęcie restauracji. Nawet jeśli w opcjach dialogowych będziecie zapewniać krewnych, że nie chcecie przejmować tej restauracji, i tak będą wam ją wpychać. Po drodze Sunny napotka i rozwiąże inne poboczne historie w swojej rodzinie, od problemów związanych z adopcją po te mniej poważne. To, co łączy te mini historie, to temat rodziny i co to znaczy być jej wsparciem. Niby gra próbuje opowiedzieć dojrzałą i poważną historię, ale jakoś nie potrafiłem w nią wsiąknąć. Mimo wszystko doceniam starania twórców. Podczas rodzinnych spotkań gracze będą musieli zadawać pytania i zbierać informacje o członkach rodziny. Interakcje między Sunny i jej rodziną nadają grze jakąkolwiek wagę narracyjną, która – tak jak już wspomniałem – była niezbędna do podtrzymania gracza.

Przejdźmy do samej rozgrywki. Otóż cały trud i zabawa płynąca z gry to dotarcie z punktu do punktu. Gracz zmuszony jest nie tylko do upilnowania odpowiednich ilości płynów niezbędnych dla prawidłowego działania samochodu, ale również wymiany części. Jedynym środkiem transportu, jakim dysponują Sunny i jej babcia, jest samochód nazwany pieszczotliwie Sandy. To zardzewiały i stary samochód, który nieustannie wymaga prac konserwacyjnych i niesamowicie szybko się przegrzewa. Gracz musi zadbać o odpowiednie zagospodarowanie pieniędzmi i ekonomiczną jazdę. Szybka jazda nie tylko zużyje więcej paliwa i oleju silnikowego, ale również wpłynie na zużycie poszczególnych części naszej maszyny.

Podsumowując dodam jeszcze, że gra w wersji na Nintendo Switch cierpi na problemy z płynnością. Szkoda, bo obrany styl graficzny jest naprawdę ładny. Płynność rozgrywki spotęgowałaby pozytywne wrażenie jeszcze bardziej. Jeśli lubicie gry z wolniejszą narracją i interesujecie się motoryzacją, Road to Guangdong będzie grą dla Was.
Grę do recenzji dostarczyło Excalibur Games
Dodaj komentarz