Karawana wyrusza na nową przygodę
Seria Final Fantasy jest z nami od ponad trzydziestu lat. W tym okresie w ręce graczy trafiło 15 numerowanych odsłon oraz wszelkiej maści remake’i, spin-offy oraz odświeżenia. Rok 2020 jest dla sympatyków serii bardzo łaskawy, ponieważ poza Final Fantasy VII Remake otrzymaliśmy produkcję, która ostatni raz świeciła triumfy 17 lat temu na konsoli Nintendo GameCube. Czas więc zapakować potrzebne materiały i wyruszyć swoją karawaną na niezapomnianą przygodę.
Final Fantasy Crystal Chronicles: Remastered Edition, jest odświeżeniem lubianej wśród graczy produkcji z szóstej generacji konsol. Do pewnego momentu GameCube był jedynym miejscem, gdzie można było ruszyć na podróż w celu zbierania specjalnych „kropel myrrh”. Na wstępie warto wspomnieć, że produkcja jest dostępna w dwóch wersjach: pełnej oraz lite. Pierwsza zafunduje nam doświadczenie podobne do tego, które przeżywali gracze 13 lat temu. Odchudzona wersja natomiast, którą znajdziemy na PlayStation 4, Nintendo Switch oraz telefonach z systemami iOS oraz Android, pozwoli niezdecydowanym zobaczyć początek przygody. Osobiście uważam, że taki system dystrybucji jest bardzo na plus, ponieważ bez żadnych opłat możemy zobaczyć, czy tytuł nam się spodoba. Jest to tym bardziej istotne, ponieważ na każdym kroku czuć, że gramy w produkt sprzed 13 lat.
Zacznijmy od historii. Jeśli spodziewacie się rozmachu na miarę przygód Clouda czy Noctisa, to srogo się zawiedziecie. Całość opiera się na prostym schemacie, gdzie jako mieszkaniec wioski (tutaj możemy wybrać z kilku dostępnych ras) wyruszamy na poszukiwanie wspominanych wyżej „kropel myrrh”. Są one potrzebne do zasilania kryształów, które ochraniają wioski przed toksyczną miasmą. Fabuła więc nie należy do zbyt oryginalnych, ot, wyruszamy w podróż, dzięki której ochronimy nasz dom. Oczywiście podczas naszej podróży trafimy na specjalne scenki fabularne, związane z życiem na szlaku. Tak naprawdę jedynym ich problemem jest fakt, że pojawiają się zupełnie losowo, więc jeśli chcemy zobaczyć je wszystkie, to musimy uzbroić się w dużą dozę cierpliwości.
Niestety metryczkę wiekową tytułu widać również w mechanice walki. Gra należy do gatunku action RPG więc jeśli macie ochotę na trochę turowej walki, to trafiliście pod zły adres. Otrzymujemy za to bardzo prosty, zręcznościowy system walki, gdzie jedynym problemem jest specyficzne mapowanie przycisków. Nim dojdziemy do wprawy podczas starć musi minąć trochę czasu, ponieważ co jakiś czas możemy przez pomyłkę wywołać na przykład menu, które ukryte jest pod kwadratem. Kiedy jednak opanujemy już specyficzne sterowanie to możemy przez pewien czas cieszyć się szybkim pokonywaniem przeciwników. Niestety po dłuższym czasie prostota zaczyna nużyć i tak naprawdę przez większość czasu będziemy biegać wokół wrogów, uderzać ich klasycznie mieczem i co jakiś czas używać czarów.
Tym, co jednak trochę irytuje podczas zabawy jest wspomniana magia. Ponownie, jeśli liczycie na to, że z biegiem historii będziecie zdobywać potężniejsze czary, to znowu trafiliście w złe miejsce. Wszystkie walki rozgrywają się w specjalnych dungeonach. Przed każdym z nich nasza pula czarów się resetuje i musimy zdobyć nowe podczas walki. Osobiście nie jestem fanem tego rozwiązania, ponieważ czasami zdarzy się sytuacja, gdzie na samym początku otrzymamy pulę interesujących magicznych zaklęć i będziemy mogli przejść przez cały poziom z uśmiechem na ustach, natomiast innym razem będziemy musieli uważać na każdy nasz ruch, ponieważ nie będziemy mieli żadnych pomocnych zaklęć. Żeby jednak nie być tylko negatywnie nastawionym, bardzo podoba mi się pomysł, że możemy w locie łączyć dostępne zaklęcia w specjalne, potężniejsze czary.
Jak na razie nie widać, że mamy do czynienia z wersją odświeżoną. Pomimo tego, że oprawa została ulepszona względem wersji na GameCube’a, to nie ma mowy o wielkiej rewolucji. Twórcy chwalą się, że pierwszy raz podczas scen na szlaku, usłyszymy angielski dubbing. Jest to oczywiście plus, jednak osobiście brakuje mi możliwości zmiany języka dialogów na japoński, ponieważ prezentowany w grze styl graficzny aż prosi się o japońskich aktorów. Dodać również należy, że możemy wyruszyć na naszą przygodę razem z innymi graczami, a także czekają na nas nowi przeciwnicy do pokonania oraz przedmioty do zdobycia.
Wspomniałem już o oprawie graficznej. Tak naprawdę jedynym co mogę jeszcze dodać jest fakt, że całość jest po prostu schludna. Nie jest to poziom ostatnich gier z segmentu AAA, jednak ja osobiście uważam, że taka grafika ma również swój urok. Tym, co jednak moim zdaniem jest najlepszym aspektem całej oprawy audiowizualnej, jest muzyka. Każdy dungeon ma swój motyw przewodni, który od razu wpada w ucho i słucha się go z czystą przyjemnością. Warto również dodać, że narratorką w grze jest Donna Burke, która może być przez wielu znana z takich gier jak Silent Hill 2 czy Metal Gear Solid V.
Ciężko jest jednoznacznie ocenić Final Fantasy Crystal Chronicles: Remastered Edition. Tytuł na pewno przypadnie do gustu fanom, którzy chcieliby mieć tą produkcję na półce, a nie mają już w domu wysłużonego GameCube’a. Będzie to na pewno miły powrót do przeszłości. Jeśli natomiast jesteś nowy w grach z tego cyklu, to polecam najpierw sprawdzić wersję Lite i zobaczyć czy taki rodzaj rozgrywki trafia w twoje gusta.
Grę do recenzji dostarczyła Cenega
Dodaj komentarz