Czy mając tak potężna armia zombiaków zdobędzie szturmem dobrą notę? Zapraszam do recenzji!
W Undead & Beyond wcielamy się w tytułowego doktora Beyonda, który z szaleństwa postanowił rozpętać piekło w swojej placówce badawczej. Śmiało można nawet przyjąć, że to swoisty początek apokalipsy zombie w Raccoon City ;). Naszym głównym i jedynym zadaniem jest wydostanie się z naszego byłego miejsca pracy.
Pod względem grafiki nie oczekujcie tutaj wodotrysków. Jednak krew się leje… taka pikselowa. W tej samej stylistyce są wykonane wszystkie postacie i efekty. Otoczenie przypomina nieco gry flashowe ;). Bądź co bądź jednak, wszystko jest wyraźne i czytelne. Tylko przydałoby się bardziej urozmaicić lokacje, ponieważ za bardzo się powtarzają. Kończąc aspekt wizualny produkcji, trochę mnie dziwi fakt, że skoro grafika nie jest aż tak wymagająca, to dlaczego tutaj nie ma 60 fps? Trzeba przyznać, że grę nie bolą takie dolegliwości jak spadki animacji i wyrzucania do ekranu głównego, z drugiej mogło by to podkręcić tempo gry i wyszło by to jej na dobre.
W utworach muzycznych można usłyszeć lata 80 oraz trochę Vaporware’u. Skoczne melodie w “strasznych” klimatach towarzyszą nam podczas większość rozgrywki. Nie było w niej jednak czegokolwiek godnego zapamiętania, ale za to nie przynudzała. Często bywają momenty, gdy jest po prostu cicho. Czy to źle, nie powiem że tak, nie powiem że nie. Rzeczywiście, można było ciut wypełnić tą pustkę, z drugiej strony jednak często dzięki ciszy mogłem zlokalizować swoich podwładnych na mapie.
Sterowanie w Undead & Beyond nie powinno sprawiać dużego kłopotu, nawet jest bardzo przemyślane i proste. Wiadomo, lewy analog odpowiada za chodzenie, prawym wybieramy gadżety, X służy do zwiększania naszej armii, Y przyda nam się jak sami będziemy w potrzasku i trzeba będzie kogoś ciachnąć. Przyciskiem A schowamy się w szafce, a przytrzymując ZR poruszamy się szybciej. Czasami zdarzy się, że nasza postać nie reaguje, lub też nie możemy skorzystać z gadżetów, jednak to są rzadkie przypadki. Ominous Entertainment plusuje za umieszczenie szybkiego objaśnienia sterowania na ekran wczytywania, dzięki czemu możemy wrócić do zabawy nie zamartwiając się tym, jak się w to gra.
Oczywiście, naszymi podwładnymi nie możemy kierować i a ich poziom inteligencji zwyczajnie nie grzeszy. Jednak jak to mówią, co kilkadziesiąt głów to nie jedna. 😉 W dziele Ominous Entertainment możemy stworzyć naprawdę pokaźne hordy zombiaków! Jak na skalę mapy oczywiście, jednak średnio gdzieś miałem od 40 do 55 zombie, którzy szukali pożywienia na mapie. Mamy oczywiście kilka rodzai! Od zwykłego “szeregowego”, po kreatury strzelające radioaktywnymi pociskami, czy zombie-kamikadze.
Druga strona barykady nie wypada zupełnie blado pod względem różnorodności. Powiem więcej, są niebezpieczni i nie raz potrafią wytępić naszych zombiaków w pień. Zaczynając od zwykłego „pałkarza”, mamy jeszcze ulepszoną wersję posiadającą pistolet, komandosów z karabinami, Behemothy wyposażone w pistolet oraz „głupiego naukowca” strzelającego laserami! By tego było mało, nie raz towarzyszą im działka z miotaczami ognia, efektywnie zatrzymują naszą ekspansję. Na całe szczęście główny bohater nie musi się ich obawiać, dzięki swojemu fartuchowi.
Nie zabrakło tutaj przysłowiowego „mięsa armatniego” w postaci naukowców, ich pomocników oraz więźniów. Tutaj muszę zaznaczyć, że nawet są bardzo zabawnie apatyczni, ponieważ często oni często nie reagują na umierającego obok kolegę, a jak już to robią to mówią „dzisiaj jadłem dobry obiad” :). Czasami zdarza się im wspiąć na wyżyny swoich umiejętności i uciekają.
Gacz do walki z przeciwnikiem może jeszcze wykorzystać 5 gadżetów znajdywanych w świecie gry. Pierwszym z nich jest gaz, dzięki którym mamy jeszcze jedną szansę na dokończenie poziomu, kiedy polegniemy w walce. Pozostałe gadżety to drony, dzięki którymi utorujemy drogę naszym podwładnym. Mamy tutaj maszynki do zdalnego unieruchamiania przeciwników, wybudzania zombie do życia oraz drona wybuchowego i zarażającego. Muszę przyznać, w pełni wystarczający wybór, tutaj każdy z gadżetów jest niemalże od razu wykorzystywany, jak tylko pojawi się w naszym ekwipunku. Informację o naszym stanie zdrowia znajdziemy w lewym dolnym rogu, a uzupełniać jego zapas możemy apteczkami poukrywanymi na mapie. Co ciekawe, zawsze leczą do maksimum. Na mapie możemy znaleźć również specjalną strzykawkę, która pozwala nam na zarażanie do 3 trupów na raz. Na koniec, warto wspomnieć o pile mechanicznej, dzięki której wyżynamy kolejne oddziały przeciwników niczym Doom Guy.
Nasza postać przez pierwsze 10 poziomów awansuje niczym w MOBie, zdobywając co raz lepsze umiejętności. Dzięki nim możemy mieć w naszej ekipie co raz bardziej niebezpiecznych Zombie, czy dać im możliwość zarażania innych.
Gra posiada łącznie 14 poziomów, głównie rozgrywających się w laboratoryjnych klimatach. Tak jak wspominałem wcześniej, są strasznie powtarzalne pod względem stylistyki, po prostu inaczej rozmieszczono pomieszczenia. Dla ubogacenia rozgrywki, nie raz dostajemy zadania, lecz i one często się powtarzają. Najczęściej trzeba było zniszczyć generatory i szukać dysków rozmieszczonych na mapie.
Jak zawsze na koniec pozostało opowiedzieć co najbardziej wykonano źle. Głównym zarzutem jaki mam do tej gry, to błąd w którym Mech zabija gracza na początku ostatniego etapu i niestety nie idzie tego obejść. Nasza postać po dostaniu się na arenę walki musi poczekać aż animacja z numeracją poziomu minie, lecz niestety przez ten czas jest pod ostrzałem – rezultat w tej kwestii nasuwa się sam. Po za nim, to długość samego tytułu – można bezproblemowo ukończyć 14 poziomów w przeciągu jednego popołudnia. To trochę mało, szkoda że twórcy nie ubogacili bardziej rozgrywki.
Muszę przyznać, Undead & Beyond pomimo swoich wad, potrafił mnie przykuć do ekranu. Rozgrywka broni się tutaj sama. Szkoda, że twórcy nie umożliwili większej możliwości obcowania z tytułem. Produkt godny zakupu, a w czasie promocji to i nawet obowiązkowy!
Dziękujemy Ominous Entertainment za przesłanie kodu do recenzji.
Dodaj komentarz