Czy warto wyruszyć w misję zbawienia krainy pogrążonej w mroku nocy? Zapraszam do recenzji!
Nieznana siła porywa króla Słońca Napkiraly, zostawiając krainę Operencia w kompletnej ciemności. Bohater wraz z siedmioma kompanami spotkanymi podczas całej przygody mają za zadanie uratować władcę i przywrócić światłość. W czasie naszej wyprawy przyjdzie nam się zmierzyć z niebezpiecznymi przeciwnikami, rozwiązywać zagadki i poznawać tajemnice nie tylko krainy Operencii, ale również i naszych towarzyszy podróży.

Zaczynając tradycyjnie strony technicznej, to muszę przyznać, że niewiele gier na Switcha potrafi się pochwalić ładną grafiką i pokazać możliwości Unreal Engine 4 na konsoli Nintendo. Nie wszystko jednak wykonano perfekcyjnie. Każda z dość sporych lokacji jest bogata w szczegóły i ładnie się prezentuje. Niestety, co jest zmorą tego gatunku, pomimo ładnej prezencji przez większość czasu zwiedzamy ciągi tych samych korytarzy. Modele postaci wyglądają dobrze, jednak to głównie na nich widać cięcia graficzne, które wykonano w trakcie przenoszenia gry na Switcha. Często na nich są zauważalne małe rozmazania tekstur na bardziej szczegółowych wrogach. Operencia potrafi się trochę „zakrztusić”, powodując lekkie spadki płynności. Na pochwałę zasłużyły sobie piękne rysunkowe animacje między poziomami, które idealnie uzupełniają przygody głównego bohatera i jego towarzyszy.
Gra posiada miłą dla ucha muzykę, można powiedzieć, że typową dla gier fantasy. Wśród tych ładnych, baśniowych melodii niestety nic nie zapadło mi w pamięć. Wszystkie postacie występujące w grze mają podłożony głos przez (profesjonalnych) aktorów. Na całe szczęście wypowiadane dialogi nie irytują, lecz z drugiej strony nie czuć od nich prawie żadnych emocji. A szkoda, ponieważ były nawet ciekawe i zostawiały duże pole do popisu.
Operencia obsługuje w pełni sterowanie dotykiem w trybie przenośnym, co jest zdecydowanie na plus. Ponadto, wszystko w tej kwestii działa jak należy!
Kończąc kwestię spraw technicznych, przytoczę błąd dotyczący wszelkich konwersacji. Nie raz podczas rozmów, pod daną kwestię źle dopasowano dialogi, czy obrazek postaci. Na szczęście to jest dosyć rzadki problem.
Ogólnie, Operencia jest grą dość prostą w odbiorze. Wszystkiego, co gracz powinien wiedzieć dowiaduje się w ciągu pierwszej walki, z uzupełnieniem informacji w trakcie awansu postaci. System rozwoju nie jest za bardzo rozbudowany. Każdy z bohaterów ma 3 drzewka umiejętności. W każdym z nich może odblokować i ulepszać po 3 umiejętności. Dodatkowo możemy przydzielać punkty do 5 cech, które przekładają się na naszą efektywność w walce.
Gra posiada trochę niejasny system ekwipunku. W większości gier RPG założenie przedmiotu powoduje przeniesienie go z plecaka na miejsce docelowe. Tutaj niestety tak nie jest i przedmiot zostaje w dwóch miejscach, często powodując zakłopotanie (pomimo że przedmiot ma ikonę z postacią go noszącą).

Zagadki w grze są dość proste i nie wymagają dużego wysilania szarych komórek. Muszę jednak przyznać, że przy niektórych można było się pogubić.
Jak wspomniałem wcześniej, toczenie pojedynków w grze nie jest skomplikowaną czynnością, ale starcia wymagają od gracza użycia odpowiedniej taktyki. Każda z postaci ma punkty energii, które regeneruje w pełni odpoczywając przy ognisku (nawiązanie do Dark Souls!), lub częściowo w czasie walki. Mając to na uwadze, trzeba odpowiednio dobierać ruchy, aby nie zostać w połowie walki tylko z podstawowymi atakami. Podczas prowadzonych przez nas bojów, widać u sztucznej inteligencji przeciwnika schematyczność działań. Przykładowo, w 90% przypadków wojacy na pierwszej linii wykorzystują zawsze czar przekierowania ataku na nich do momentu aż zginą.
Ta wspomniana prostota gry uświadamia, że najistotniejszym jej elementem jest fabuła. Historia jest prowadzona dobrze i cały czas jest podtrzymywana przez rozmowy między bohaterami w trakcie zwiedzania lokacji, czy w miejscach odpoczynku. Nieraz Operencia pokazuje swoją humorystyczną naturę, jednak jest ona oszczędnie stosowana. Warto tutaj zaznaczyć, że twórcy podczas kreowania gry czerpali inspirację z środkowoeuropejskich legend oraz historycznych postaci i miejsc.
Na koniec skrytykuję dziwny fakt związany z grą. Nie wiedząc dlaczego, na samym początku historii dołącza do nas towarzysz bazujący na atakach trucizną. Przez pierwsze parę godzin gry niemalże wszyscy wrogowie są na nie odporni. Niecodzienny paradoks, który jest trochę denerwujący, przez co nasz kompan przez dużą część czasu nadaje się tylko do leczenia innych.

Pomimo wielu niedociągnięć, dałem się wciągnąć historii o skradzionym królu Słońca, która została wykonana na odpowiednim poziomie. Operencia: The Stolen Sun jest dobrym tytułem, przy którym będziecie się nieźle bawić.
Dziękujemy ZEN Studios za przesłanie kodu do recenzji.
Dodaj komentarz