Niedawno na Nintendo Switch zostało wydane 7th Sector – niezależna produkcja, która okazała się zaskakująco dobrym tytułem. Więcej w recenzji.
7th Sector z pewnością można nazwać dziełem. Samo określenie tej produkcji jako „gra” to za mało. Tytuł został stworzony przez Siergieja Noskowa i szczerze pisząc, jestem pod ogromnym wrażeniem. Zaledwie jedna osoba zdołała napisać szalenie wciągającą i klimatyczną produkcję. Ale po kolei.

Chciałbym Wam opisać coś o fabule w 7th Sector. Prawda jest jednak taka, że nie jestem w stanie. Tytuł Rosjanina nie wykłada całej historii na tacy i dowiadujemy się o niej tylko tyle, ile zinterpretujemy z przedstawianych wydarzeń. W 7th Sector nie ma jednej stałej opowieści, która dla każdego będzie brzmiała tak samo. Mamy do czynienia z wieloma niedopowiedzeniami i masą sugestii, nie ma jednak jednej właściwej wersji wydarzeń. To ogromna zaleta recenzowanej produkcji i jednocześnie należy docenić jej kunszt. Twórcy udało się zachować idealny kompromis między otwartością historii, a trzymaniem jej w pewnych umownych ramach. Brawo!

W 7th Sector nie mamy jednego stałego bohatera. Przejmujemy kontrolę nad wieloma urządzeniami, dzięki czemu nie ma mowy o nudzie. Rozgrywkę zaczynamy w, wydawać by się mogło, pustym pomieszczeniu, w którym widzimy jedynie włączony telewizor. Na ekranie majaczy nieznana nam zniekształcona przez słaby sygnał postać. To wszystko? Nie możemy niczego zrobić? Od niechcenia poruszamy gałką analogową na joy-conie w bok i… postać podąża za gałką. Poruszmy gałką w prawo i przytrzymajmy przycisk A, a zauważona przez nas persona zamieni się w… impuls elektryczny, którym poruszamy się po podłączonych do telewizora kablach. Powróćmy w lewo do telewizora i „wyjdźmy’ z niego z lewej strony, a ponownie zamienimy dość niepokojącą postać w impuls, którym pokonujemy trasy stworzone z kabli. Lecąc takim impulsem dalej natkniemy się na zasilacze, na które możemy przeskoczyć, czy kolejne otwarte kable, na które możemy się dostać.
Trzeba oddać 7th Sector intrygujący, a zarazem sensowny sposób przedstawienia rozgrywki. Jak wspomniałem, przemieszczamy się po kablach, przeskakując na kolejne w miejscach otwartych przewodów lub wchodząc w interakcje z bezpiecznikami, czy przełącznikami. Ogromnym plusem produkcji jest realizm świata – naszym impulsem możemy się przemieszczać tylko po elementach faktycznie przewodzących prąd i działać z podłączonymi do nich przedmiotami. 7th Sector to produkcja nastawiona na rozwiązywanie zagadek logicznych. W takim gatunku zawsze najważniejsza jest, było nie było, logika stawianych przed nami wyzwań. Siergiejowi udało się wymyślić i zaprojektować zagadki, do których rozwiązanie nie jest podane wprost, ale jednocześnie takie, których rozwiązanie jest do wykoncypowania bez większego problemu. Wystarczy wykazać się spostrzegawczością i umiejętnością łączenia faktów. Zagadki są na tyle wyważone, że nie sprawiają trudności, a zarazem nakłaniają do wytężenia szarych komórek w stopniu, który nie irytuje nas swoim skomplikowaniem.

Świat przedstawiony w 7th Sector jest tworzony głównie przez stronę wizualną. Ta jest ogromną zaletą recenzowanego dzieła. Produkcja jest bardzo ładna i klimatyczna. Nie sposób odmówić jej cyberpunkowych naleciałości, które są widoczne chociażby w dość dużej ilości niebieskiego koloru w różnych odcieniach. Jednocześnie nie jest to przesadne wykorzystanie tej barwy – występuje sporo elementów przełamujących tę kolorystykę i delikatnie z nią kontrastujących. Mamy na przykład jasne kafelki na ścianach, słup wysokiego napięcia, czy kobiece nogi w pociągu. Strona wizualna rosyjskiego tytułu stoi na bardzo wysokim poziomie. Stworzone modele odznaczają się bardzo dobrej jakości teksturami, a silnik graficzny pozwolił zadbać o bardzo wiarygodne, nieprzesadzone odbicia światła. Udźwiękowienie również jest zaletą 7th Sector. Jest ono nieco oszczędne i nie ma mowy o wybitnych, zapadających w pamięci motywach muzycznych, ale i nie można stwierdzić, że gramy w ciszy. Odgłosy są subtelne, ale jednocześnie dobrze współgrają z grafiką, tworząc niezłą wizję świata.

7th Sector to dla mnie bardzo pozytywne zaskoczenie. Podczas mojej około 3-godzinnej podróży przejąłem kontrolę nad wieloma elementami – nie sądziłem, że zaczynając moją przygodę jako zwykła iskierka będę w stanie w pewnym momencie sterować wielkim mechem, zachowując przy tym spójność opowieści. Jeśli lubicie cyberpunk i cenicie odkrywanie historii samemu, bez trzymania Was za rączkę, to zdecydowanie warto zainteresować się recenzowaną produkcją. To jeden z najlepszych tytułów dostępnych nie tylko na Nintendo Switch, ale ogólnie na konsolach i szczerze polecam zapoznanie się z tym dziełem. Mimo jego liniowości, na pewno będę do niego wracał – strona wizualna skutecznie do tego zachęca.
Dziękujemy SometimesYou za dostarczenie kodu recenzenckiego.
Dołącz do dyskusji
Zaloguj się lub załóż konto, by skomentować ten wpis.
Wydaje się ciekawe zaraz sprawdzę po ile za ile może i kupię 😉👍
ehh sprawdziłem cenę i 80zl trochę dużo jak za 3 h gry 😈