Co wydarzyło się do tej pory i czego spodziewać się w niedalekiej przyszłości
Rollercoaster – to słowo, które przychodzi mi w pierwszej chwili do głowy, kiedy podsumowuje wszystko to co działo się w obecnym sezonie Destiny. A nawet odrobinę wcześniej, bo końcówka poprzedniego sezonu także wywoływała wiele kontrowersji. Skoncentrujmy się jednak na tym, co Bungie udostępniło swoim graczom w obecnym sezonie, a podsumowanie dlaczego jest to jazda dosłownie bez trzymanki, zostawmy na sam koniec.

Zapowiedzi Sezonu Świtu przyprawiły wielu graczy o przyśpieszone bicie serca, za sprawą jednej z ikonicznych postaci, która miała pojawić się w świecie gry. Chodzi o legendarnego tytana: Świętego-14. W czasie trwania sezonu dostaliśmy dwie świetnie misje, które rozwinęły ten wątek a sam tytan jest teraz dostępny dla nas w Wieży. Bawiłem się przy tym naprawdę świetnie, poznając fragmenty historii Świętego, a nasza postać została bardzo zgrabnie wkomponowana w życie legendy świata Destiny. No i do tego dostajemy jeden z fajniejszych przerywników filmowych w grze.
Nowy sezon przyniósł nam też nowy artefakt, nowe modyfikacje, zestawy zbroi dla naszych Strażników i niezliczoną ilość nowych kosmetyków i co najważniejsze – nowe aktywności. Po Inwazji Vexów, nadszedł czas na Zegar Słoneczny. To aktywność PvE dla 6 graczy, w której przy pomocy zegara umiejscowionego na Merkurym drużyna przenosi się do różnych, alternatywnych miejsc i wykonuje zadania, wypełniając pasek stanu aktywności (podobnie jak w Menażerii). Na końcu czeka na nas boss, który jest jednym z potężnych Psionów Czerwonego Legionu. Aktywności się zróżnicowane (przez zabijanie potężnego przywódcy Kabali przy pomocy specjalnych ładunków, które niszczą jego tarczę, po utrzymywanie bardzo niewielkiego terenu przez pewien czas), a także przepełnione akcją. Wydaje się, że momentami nie wiadomo co dzieje się na ekranie, wrogowie pojawią się niemalże non stop i nie ma czasu na oddech. Jest to bardzo satysfakcjonująca aktywność: szybka, energiczna i przepełniona akcją. Zwłaszcza, że przeciwnicy to najczęściej wzmocnione jednostki, co znacznie podnosi stopień trudności, ale i zapewnia znacznie większą satysfakcję. nagrody, które otrzymujemy po zakończeniu aktywności możemy dobierać sobie sami – nieco na wzór kielicha z Menażerii. Aby mieć dość spore możliwości wyboru nagród, musimy jednak zainwestować nieco czasu i energii, w rozmieszczone na różnych planetach Obeliski.

No właśnie – Obeliski to kolejny element zarówno fabularny, jak i związany bezpośrednio z rozgrywką, który wprowadza Sezon Świtu. Ze względu na zachwianie przez Strażników linii czasu, na planetach rozmieszczone zostają Obeliski, które ją stabilizują. Miejsca te są kolejnymi punktami w świecie Destiny, które możemy usprawniać przy pomocy specjalnej waluty nazywanej Fraktalami, zdobywać nowe bronie a także wyzwania. Ilość i moc Obelisków pozwala nam na uzyskanie większej ilości nagród po zakończeniu Zegara Słonecznego. W chwili kiedy piszę te słowa, Obeliski są praktycznie oblężone przez społeczność graczy – jest to związane z rozpoczęciem nowego zadania dla całej społeczności o nazwie Empirejska Podstawa. Wszyscy gracze mogą wykorzystać swoje Fraktale do dotowania Obelisku w Wieży. Bungie ustanowiło specjalne progi ilości dotowanej waluty, które trzeba spełnić jako społeczność w całości. I po raz kolejny gracze nie zawodzą. W chwili obecnej osiągnięto trzeci próg wyznaczony przez developerów – w puli znajduje się już 1 200 000 000 Fraktali (tak – MILIARD!). Developer sprytnie nie podał kolejnych progów, które będzie udostępniał teraz na bieżąco po osiągnięciu każdego kolejnego progu, ale spoglądając na prędkość z jaką fani Destiny deponują kolejne ilości Fraktali, możemy dojść do naprawdę astronomicznych ilości.
Bungie przyzwyczaiło nas do tego, że w każdym sezonie dostajemy specjalne zadania i przygody po ukończeniu których dostajemy egzotyczną broń. Nie inaczej jest w tym sezonie – czekają na nas Zguba Diabła i Bastion, czyli broń boczna i karabin fuzyjny. I mógłbym się rozpisywać o tym, czy owe bronie są przydatne czy nie, ale tego nie zrobię. Bo to osobista kwestia każdego gracza (choć nie widziałem ich wiele w Tyglu, Gambicie czy Szturmach). Skupię się jednak na samych questach, bo uważam, że były one na swój sposób wyjątkowe, choć pod różnymi względami.
Zadanie które trzeba było wykonać aby otrzymać broń boczną było…nudne. Jednak to co otrzymujemy na końcu – czyli genialną rozmowę pomiędzy Świętym-14, Ozyrysem i Lordem Shaxxem to zaskakujące, zabawne i bardzo immersyjne doświadczenie, które polecam każdemu Strażnikowi – nie ważne czy zwracającemu uwagę na lore gry czy nie. Jest to lekki, dobrze napisany dialog, który daje nam wgląd w legendarne postacie uniwersum Destiny i relacje jakie między nimi panują. Szczerze polecam.
Zadanie związane z Bastionem to zupełnie coś innego – śledzenie postępów z nim związanych było niesamowite i pokazało gigantyczną siłę całej, międzynarodowej społeczności Destiny. Więcej o tym pisałem tutaj, ale dla kronikarskiego obowiązku: coś co zdawało się prostym zadaniem związanym z korytarzami czasu i kilkoma tryumfami oraz emblematem, zamieniło się w gigantyczne puzzle, nad rozwiązaniem których głowiło się wielu streamerów, youtuberów i zwykłych graczy z całego świata dostarczających niezbędne dane. Koniec końców, zagadka została rozwiązana znacznie szybciej niż założyli developerzy, co pokazuje po raz kolejny jak zorganizowana i prężna jest społeczność. I uwierzcie mi – naprawdę było warto! Nie dla nagrody, ale dla zbiorowego wysiłku, nowych znajomości i poczucia wspólnoty.
Na końcu trzeba wspomnieć o dwóch wydarzeniach cyklicznych, które są częścią obecnego sezonu. Świtanie (wydarzenie, które ma miejsce w czasie Bożego Narodzenia i Nowego Roku) to po raz kolejny okres pieczenia ciastek i nowych kosmetyków dostępnych w grze za upieczone ciastka, dostarczane różnym personom świata gry – taka zabawa w Świętego Mikołaja w stylu Destiny! Jak co roku jest to naprawdę zabawna aktywność, której można poświęcić długie godziny. Bungie potrafi wytworzyć odpowiednią atmosferę, przystrajając Wieżę w odpowiedni sposób, dopasowując muzykę i wszystkie elementy rozgrywki aby pasowały do danego okresu – zawsze mi się to podobało i może nie jestem do końca obiektywny w ocenie, ale ja to kupuję w całości. Przed nami Karmazynowe dni, czyli Walentynki. Już się nie mogę doczekać, ponieważ dostępne będą nowe kosmetyki związane z miłością, różem i czerwonym kolorem. To wszystko już od 11 lutego, więc czas wyciągnąć ze skarbca swoje najwścieklej różowe barwy i przyozdobić swój pancerz.
Zacznijmy więc podsumowanie. Dlaczego wspominałem na początku o rollercoasterze? Bo z jednej strony dostaliśmy mnóstwo świetnej zawartości, zarówno pod względem rozgrywki, jak i fabuły i rozwoju świata. Widać duży postęp w tym jak developer planuje kierunek rozwoju produktu i mam wrażenie, że teraz naprawdę rozwija skrzydła pod odłączeniu od Activision. Oczywiście nie brakuje też minusów – problemy z łatkami, nieoczekiwane błędy przy aktualizacjach – widać że Bungie stara się dowieźć kolejne aktualizacje bez zbędnych problemów, ale jeśli coś się nie udaje, to już przez duże U. Jak chociażby ostatnia aktualizacja, przez którą większość graczy straciła Migot i sporą część planetarnych surowców. Z jednej strony radość, poczucie (i chyba coraz większe wsparcie) społeczności, a z drugiej jednak problemy techniczne, exploity i ciągła walka z samą grą od strony technicznej. Mam wrażenie, że w tym sezonie uwypukliło się to znacznie bardziej niż w poprzednim sezonie. Nie zmienia to faktu, że Destiny jest grą już momentami świetną, a jako całość – coraz lepszą, która powoduje że chce się czekać na kolejne sezony. Dlatego – jeśli cały czas się zastanawiacie – dajcie tej grze szansę! Zwłaszcza, że wersja podstawowa jest za darmo.

Dodaj komentarz