Usługi i abonamenty to już nasza codzienność. Kolejne aspekty naszego życia przeradzają się do postaci comiesięcznej subskrypcji. W świecie gier nie jest to nic nowego, ale w świecie gier mobilnych Apple Arcade jest czymś nowym, świeżym. I najwyraźniej na tyle dużym, że nie minął tydzień od startu usługi, a Google już zapowiedział swoją wersję Google Play Pass. No ale czym Apple Arcade jest i czy warto się tym zainteresować?
W największym skrócie Apple Arcade to taki Xbox Game Pass, ale dla gier mobilnych. Za niewielką, miesięczną opłatę otrzymujemy dostęp do biblioteki gier, w które możemy pograć na swoich urządzeniach z pod znaku Jabłka.
Apple Arcade kosztuje 24,99 zł miesięcznie, przy czym pierwszy miesiąc otrzymujemy za darmo. Ważne jednak jest to, że abonamentem możemy dzielić się z pięcioma osobami w ramach usługi rodziny iCloud. Jest to pomyślane właśnie o rodzinach, gdzie za jedną opłatą wszyscy członkowie mogą korzystać z usługi. Pewnie znajdą się tacy, co w ramach oszczędności będą chcieli współdzielić się abonamentem, ale ostrzegam – odpowiednio skonfigurowana usługa pozwoli administratorowi śledzić waszą lokalizację, więc jeśli chcecie się dołączyć do czyjejś rodziny to róbcie to z kimś, komu możecie zaufać.
Aby cieszyć się Apple Arcade trzeba oczywiście posiadać urządzenie od giganta z Cupertino. W przypadku telefonów potrzebujemy systemu iOS13, który dostępny jest na wszystkich iPhone’ach od 6s wzwyż. W przypadku tabletów od Apple muszą one wspierać tą samą wersję systemu, która teraz jednak nazywa się iPad OS. Jeśli wasze urządzenie łapie się na aktualizację, lub kupiliście najnowsze modele to dostęp do usługi otrzymacie w dedykowanej zakładce z App Store.
Oprócz urządzeń mobilnych w gry z Apple Arcade zagramy także na przystawkach Apple TV wspierających TV OS. Tutaj również wymagana jest najnowsza wersja TV OS 13. Docelowo gry będziemy mogli uruchamiać także na komputerach z systemem Mac OS Catalina, ale ten jeszcze nie jest dostępny publicznie, ma pojawić się w przyszłym miesiącu.
W chwili pisania tego tekstu w ramach usługi dostępnych jest około 70 gier. Apple zapowiada, że docelowo ma ich być 100 i mają się one cyklicznie zmieniać. Na ten moment nie wiadomo jeszcze czy gry które wypadną z usługi przestaną działać.
Wybór gier jest spory i reprezentują one bardzo różne gatunki. Znajdziemy tutaj i gry logiczne, wyścigi, platformówki, gry indie. Do wyboru do koloru, każdy powinien coś dla siebie odszukać. Ważne jest, że każda gra w Apple Arcade musi spełniać kilka warunków. Przede wszystkim nie może zawierać mikrotransakcji. Są to pełne gry bez żadnych dodatków. Nie mogą zawierać mechanik pay to win czy wiecznego czekania w nieskończoność na wybudowanie nowego budynku czy odblokowanie mocy. Ostatnim warunkiem, dość kontrowersyjnym, jest to że gry muszą być ekskluzywne dla usługi Apple. Oznacza to, że w gry z Apple Arcade nie znajdziemy nigdzie indziej.
Jak już wspominałem dostęp do gier mamy bezpośrednio w App Store. Arcade doczekało się dedykowanej zakładki w sklepie. Sam wygląd sklepu doczekał się odrobinę nowego wyglądu i nie da się ukryć, że zakładka Arcade wygląda ładnie. Pełno jest tam interaktywnych elementów, odgrywanych w tle filmów. Każda gra ma swój opis, zestaw zrzutów ekranu i informacji o zawartości. Na końcu możemy także poczytać recenzje innych graczy.
Przy każdym uruchomieniu gry wita nas ekran z logo usługi. Wszystkie gry jednak musimy pobrać na nasze urządzenie. Nie są one streamowane do nas z internetu. Gry w głównej mierze stworzone są z myślą o sterowaniu dotykowym, ale wspierają także inne metody sterowania, takie jak klawiatury, piloty Apple TV czy podłączone do urządzenia kontrolery. iOS 13, iPad OS i TV OS 13 dostały natywne wsparcie dla kontrolerów od PlayStation 4 i Xbox One (obsługujących Bluetooth), więc można je z powodzeniem wykorzystać, nie tylko w grach z Apple Arcade (Swoją drogą wsparcie dla Dualshocka 4 dodano także do oficjalnej aplikacji Remote Play dla PS4).
Oczywiście mamy tutaj wciąż do czynienia z grami mobilnymi, wśród których znajdziemy prostsze tytuły, ale niektóre niczym nie ustępują grom, które spotkalibyśmy na konsolach. Znajdziemy tutaj kilka perełek indie, jak Exit the Gungeon, kontynuację hitu z innych systemów. Oceanhorn 2 można z powodzeniem porównać do Zeldy, a Rayman Mini kontynuuje znaną z wcześniejszych odsłon formułę. Gry do Arcade tworzą duże studia jak Konami czy Capcom, ale też mniejsze. Wybór jest zacny i zdecydowanie warto sprawdzić co usługa ma w zanadrzu.
Przez to, że mamy tutaj prawdziwe gry, a nie popierdółki, które służą tylko do wyciskania z nas kasy to według mnie taka usługa to szansa by granie mobilne wspięło się na wyższy poziom. Apple od zawsze traktował swoje iSprzęty jako konsole do gier. Pamiętam gdy lata temu na konferencji jeszcze prowadzonej przez Jobsa porównał on wyniki sprzedaży iPoda Touch z Nintendo DS i PSP. Nie miało to miarodajnego sensu, bo nie wszyscy posiadacze iPoda w gry grali, jednak już wtedy pokazało, że Apple ma ochotę na kawałek gamingowego tortu.
Przez lata gry mobilne zyskały wątpliwą sławę. Są tacy, którzy mobilnych użytkowników nie chcą w ogóle nazywać graczami. A to bardzo zły ruch, bo to oni będą kształtować przyszłość tej branży. I wreszcie dostali coś, co może przyczynić się pojawienia się lepszej klasy produkcji na smartfonach.
Z jednej strony 24,99 zł to nie dużo, ale z drugiej też nie mało. Są pojedyncze gry kosztujące więcej niż ta subskrypcja (ba, wydane na dniach Mario Kart Tour oferuje miesięczny abonament tylko do jednej gry, który kosztuje tyle co całe Apple Arcade). Wciąż jednak istnieje w wielu osobach bariera przed płaceniem za gry na telefonach. Jeśli przeliczać pieniądze na ilość zabawy to jest to jak najbardziej korzystna oferta. Opłacalność zakupu w dużej mierze zależy od waszego stosunku do gier mobilnych. Jeśli na samą myśl o graniu na smartfonie dostajecie odruchów wymiotnych to Apple Arcade nic w tej materii nie zmieni. Jeśli jednak lubicie pograć na dotykowym ekranie i iPhone to wasze główne urządzenie do rozrywki to jak najbardziej warto tej usłudze dać szansę. Zresztą pierwszy miesiąc i tak jest za darmo, więc właściwie nie widzę przeciwwskazań by spróbować, by później zdecydować czy zostać przy tym na dłużej.
A jak usługa się pogorszy, albo gry przestaną was bawić to wystarczy z subskrypcji zrezygnować. Dlatego jeszcze raz zachęcę wszystkich posiadaczy urządzeń Apple by spróbowali. Sam na razie bawię się świetnie, ale decyzję czy przedłużyć abonament podejmę później. Nie będzie ona napewno podyktowana słabą ofertą czy samymi grami, ale raczej sam w własnym sumieniu muszę zdecydować czy mam budżet i przede wszystkim czas na kolejną taką usługę.
Dodaj komentarz