Car Mechanic Simulator to seria symulatorów, w których wcielamy się w mechanika samochodowego. W tym roku po raz pierwszy trafiła ona na konsole – od 15 lutego jest dostępna na Nintendo Switch, a w niedalekiej przyszłości zawita także na PlayStation 4 oraz Xbox One.
Osobiście sporo grałem w jedną z pecetowych odsłon serii, dlatego też ucieszyłem się, gdy usłyszałem o wersji dla Nintendo Switch. Odnajdywanie usterek w kolejnych samochodach klientów potrafiło wciągnąć. Niestety, jak się okazało, edycja ta jest lekko zmodyfikowanym portem mobilnego, niesamowicie uproszczonego Car Mechanic Simulator 18. Tytuł ten na smartfonach jest dostępny za darmo z mikropłatnościami.
Z góry możecie zapomnieć o zdobywaniu jakichkolwiek zleceń od klientów. CMS dla Nintendo Switch można najprościej nazwać symulatorem handlarza. Na sam start dostajemy sporą ilość gotówki, za którą kupujemy szopy zawierające samochody. Oczywiście, nie spodziewajcie się licencjonowanych pojazdów. Przy każdym z pojazdów otrzymujemy informację o tym, na ile procent jest on sprawny.
Gdy pojazd wyląduje w naszym warsztacie, musimy zająć się dwoma sprawami. Pierwszą jest usuwanie korozji. Cała „zabawa” polega na… kręceniu gałką analogową, bądź jeżdżeniu palcem po ekranie. Następnie wystarczy wybrać lakier, a samochód zostanie automatycznie przemalowany na dany kolor.
Wybierając opcję SILNIK uzyskujemy dostęp do silnika, układu hamulcowego, wydechowego, czy innych „wnętrzności” naprawianego auta. Naszym zadaniem jest wymiana wszystkich zużytych części. Podczas rozkręcania nie musimy jednak nic wiedzieć na temat mechaniki – całe wykręcanie polega na wciskaniu kolejno strzałki w prawo/lewo oraz przytrzymaniu przycisku A. I tak w kółko do wyjęcia wszystkich uszkodzonych części (bądź blokujących dostępu do zepsutego elementu). Śmiesznie wygląda także fakt, że np. przy wymianie klocków hamulcowych nie ściągamy samodzielnie nawet koła.
Następnym etapem naprawy jest pamięciówka. Musimy zakupić elementy, które chcemy wymienić. Przeskakujemy więc między listą, a sklepem dopóki wszystkiego nie zdobędziemy. Szkoda, że twórcy nie pokusili się o dodanie do sklepu na przykład informacji o liczbie posiadanych części danego rodzaju, czy stanie zapełnienia niewielkiego magazynu.
Skręcanie auta wygląda niemal identycznie, jak rozkręcanie. Tym razem wciskamy strzałkę, trzymamy chwilę A, potem jeszcze raz wciskamy A. Na koniec zostaje sprzedaż pojazdu z zyskiem i tyle. Całość można zapętlić w niemal nieskończoność. Co pewną liczbę naprawionych samochodów możemy zakupić dodatkowe narzędzia, które pozwalają nam demontować większą liczbę części.
Rozgrywkę da się określić w dwóch słowach – uproszczona i nudna. Brakuje wielu elementów, które przyciągały do pecetowego Car Mechanic Simulator. Przy domyślnych ustawieniach nie da się tutaj nic zepsuć, czy zrobić jakiegokolwiek błędu. Gra nawet nie pozwala (grając przed TV) wymontować czegoś, czego nie musimy. Bankructwa także raczej nie da się osiągnąć. Po naprawie kilkudziesięciu aut, gdy wszystko jest odblokowane, praktycznie nie ma po co dalej grać.
Graficznie produkcja wypada ok i gdyby całość nie była aż tak uproszczona – mogłaby się sprawdzić. Ścieżka dźwiękowa jest kiepska, praktycznie po chwili chce się wyłączyć audio z gry i włączyć ulubioną muzykę na słuchawkach. Z samą płynnością działania nie ma większych problemów. Natrafić można za to na drobny błąd. Czasem po sprzedaży auta, w którym wykręciliśmy wcześniej części, pojawia się niekończący się ekran ładowania. Pomaga tylko wyłączenie gry i jej ponowne uruchomienie.
Choć ze strony technicznej (poza wspomnianym błędem) nie ma zbytnio na co narzekać, Car Mechanic Simulator to jedną z najgorszych gier, które ograłem na Nintendo Switch. Jest to port mobilnej wersji produkcji, zawierającej masę uproszczeń. Rozgrywka jest niesamowicie nudna, niemal w niczym nie przypominając pecetowego pierwowzoru. Jedynymi plusami tytułu są te na akumulatorach naprawianych samochodów.
Mam sporą nadzieję, że nadchodzące wersje dla PlayStation 4 i Xbox One będą znacznie bliższe wersji pecetowej. Kosztującej 59,99 złotych edycji dla Switcha nie mogę polecić nikomu – mamy tutaj prosty skok na kasę w oparciu o całkiem ciekawą markę.
Grę do recenzji dostarczył PlayWay.
Dodaj komentarz