Genesis Alpha One to gra reklamowana jako unikatowy miks pomiędzy fpsem, a survivalem z elementami budowy bazy. Czy ta mieszanka jest mieszanką wybuchową?
Genesis Alpha One to gra publikowana przez Team 17 i stworzona przez Radiation Blue. Opowiada historię kolonijnego statku kosmicznego, który poszukuje nowej planety do zamieszkania przez ludzkość.
Rozgrywka
Wątek fabularny w Genesis Alpha One jest bardzo prosty – Ziemia umiera i potrzebujemy znaleźć nowy dom. Wyruszamy w gwiazdy, by go odnaleźć. W tym celu do dyspozycji mamy różnych sponsorów. Każdy z nich daje nam różne ilości zasobów startowych, unikatowe komponenty statku i perki. Perki są różne. Od poprawienia naszych kombinezonów po mapy odkrywające zasoby czy obce cywilizacje. Po wybraniu sponsora, perków i załogi, przechodzimy do budowania naszego statku. Ze smutkiem muszę stwierdzić, że konstruowanie go i późniejsza rozbudowa to najciekawszy element gry.
Budowę statku rozpoczynamy zawsze w tym samym miejscu – od kokpitu. Co bardzo fajne, kokpit zmienia się wraz z wybranym sponsorem. To jak jego układ będzie wyglądał zależy już od nas. Musimy tylko spełnić pięć podstawowych wymagań. Statek możemy rozbudowywać zarówno w poziomie jak i pionie. Wszystkie moduły są podzielone na kilka kategorii. Zasobów mamy mniej niż dostępnych komponentów więc trzeba się dobrze zastanowić nad tym z czym rozpoczniemy naszą podróż.
Gdy mamy już statek czas wyruszyć w podróż. Mapa za każdym razem jest losowo generowana. Mapa podzielona jest na sektory. Na każdy sektor przypada jeden układ słoneczny, który ponownie podzielony jest na siatkę wypełnioną planetami i kosmicznymi śmieciami. Tu dochodzimy do zbierania zasobów na dalszy rozwój naszego statku i poszukiwania tej jedynej planety, która stanie się naszym domem.
Za każdym razem gdy trafiamy do nowego sektora widzimy tylko rozkład planet i śmieci. By poznać co w sobie kryją musimy je przeskanować lub zaryzykować i polecieć na dane planety. Zbieranie zasobów odbywa się na dwa sposoby. Po pierwsze możemy wybrać się na planetę. Nie musimy się tam osobiście zjawić, możemy tam wysłać część naszej załogi, lecz gdy wybierzemy się z nimi to mamy możliwość ustalania priorytetu, który z dostępnych zasobów ma być zabrany na pokład w pierwszej kolejności – wahadłowiec ma ograniczone zasoby. Oprócz surowców na planetach znajdziemy obcych ich broniących i lokacje. Ich zeskanowanie daje nam dodatkowe perki lub nowe bronie czy moduły statku. Dodatkowo możemy znaleźć różne rośliny, produkujące różne gazy. Ich znaczenie wyjaśnię za chwilę. Całość obszaru, który możemy zbadać jest ograniczona do okręgu wokół wahadłowca. Bariera nie jest fizyczna, lecz wyjście po za nią oznacza szybką śmierć. I tu się pojawiają pierwsze zgrzyty. Planety są po prostu nudne. Po zbadaniu dziesięciu wygląda to jak by były cztery różne schematy do nich i wybierany jeden z nich. Zasoby to skały z wystającymi kryształami w adekwatnym kolorze. Co gorsze zawsze są w zasięgu paru metrów od statku. Lokacje? Tu też nie ma szaleństwa. Po paru całość zmienia się w najzwyklejszy grind. Druga metoda pozyskania zasobów to kosmiczne śmieci. Jeszcze nudniejsze niż odwiedzanie planet. Całość polega na udaniu się do pomieszczenia z tractor beam. Wybraniu sektora i czekaniu na rezultat. Efekt końcowy to albo więcej zasobów na pokładzie statku, albo obcy.
W tym miejscu przejdźmy do elementu FPS tej gry. Strzelanie jest chciał bym powiedzieć okropne, ale nie do końca tak jest. Bronie strzelają, kulki lecą tam gdzie powinny. Między klasami broni, rozdzielonymi typem amunicji, jest jakaś różnica. Po prostu daleko temu do Call of Duty czy Battlefielda. Po prostu stoimy na przeciwko przeciwnika, celujemy, kto pierwszy strzelił albo ma lepszą broń ten ostatecznie wygra. Powoli zaczynacie już widzieć pewien powtarzający się schemat – nuda i nijakość.
Zostaje główny cel naszej misji – kolonizacja. Po znalezieniu planety na 100% okaże się, że jest ona nieakceptowalna przy aktualnym stanie ludzkości. Atmosfera jest inna niż O2. Tu z pomocą przychodzą rośliny i obce DNA. Walcząc z obcymi co jakiś czas wypadną nam fragmenty DNA. Po znalezieniu 10, a właściwie wygrindowaniu. Poznajemy daną rasę i możemy stworzyć jej klona. Istnieje też możliwość mieszania ludzkiego DNA z obcym. Wspomniane kilkukrotnie rośliny pozwalają na zmianę składu atmosfery statku w celu podtrzymania ulepszonej rasy ludzkiej potrzebnej do kolonizacji.
W trakcie podróży na nasz statek czekają różne zagrożenia. Od obcych próbujących zniszczyć nasz statek, przez asteroidy i rozbłyski słoneczne, po ponownie obcych, którzy przybywają z nami przy okazji zbierania zasobów. Wszelkiej maści obce robactwo może zalegnąć na naszym statku, a nam pozostaje zniszczyć ich gniazda i rutynowo sprawdzać, czy nie ma nowych. Zanim będzie za późno.
A co z wątkiem fabularnym? No jakiś tam jest. Nie wciąga, Oprócz naszego celu kolonizacji jest jeszcze historia Toma. Jej fragmenty odkrywamy po zbadaniu wspominanych lokacji i co ciekawe odkryte wątki pozostają z nami do następnej gry.
Grafika i dźwięk
Tak samo jak rozgrywka grafika nie powala. Nie jest zła, po prostu jest bardziej na poziomie poprzedniej generacji konsol. Planety jak już wspomniałem są nudne i po za nielicznymi wyjątkami puste. Obcy są bardzo typowi i wpadają w dwie grupy: robactwo, człekokształtni.
Muzyki w grze, po za menu, praktycznie nie ma, a same dźwięki jakoś się specjalnie nie wyróżniają. Są elementami otoczenia i tyle. Jedyny ciekawy akcent to inspirowany obcym lokator, który pika głośniej lub ciszej w zależności czy patrzymy w stronę obcych czy nie. Częstotliwość jego pikania zwiększa się wraz z tym jak się do nas zbliżają.
Jak już widzicie gra wymaga sporo grindowania. Nie było by w tym nic złego gdyby wszystko wokół było ciekawe. Niestety jest po prostu nudne i strasznie powtarzalne. Gra nie oferuje sobą nic innowacyjnego, a jej najciekawszy element to budowanie statku. Jeszcze, żeby było na czym zawiesić oko, a tak to pozostaje tylko nuda i przeciętność. Każdy element gry szybko się nudzi. Podróżujący z nami współtowarzysze to klony bez jakiejkolwiek historii. Jedyny dźwięki jaki z siebie wydają to przerażenia gdy zobaczą obcych. Niestety z mieszanki FPS z survivalem w kosmosie nie wyszło nic wybuchowego, a zwykły środek nasenny.
Gra ukazała się na PC, PlayStation 4 i Xbox One 29 stycznia 2019.
Za grę dziękujemy Team 17
Dodaj komentarz