Artifex Mundi nie próżnuje i coraz więcej tytułów, które dostępne są na PC i urządzeniach mobilnych, trafia na konsole. W tym przypadku mamy trzecią odsłonę cyklu Eventide, który opowiada nam o słowiańskiej mitologii.
Rozgrywka
Po latach grania w śliczne tytuły Artifex Mundi, czasem mam wrażenie, że niczym mnie nie zaskoczą w swoich klikankach. Historia jest zajmująca i ciekawa, zahacza o fantastykę, a rozgrywka będzie połączeniem klikanki z hidden objects, zawierającej dodatkowo mnóstwo mini-gier. Większość tytułów to spotkanie na jedno dłuższe posiedzenie.
Z Eventide o dziwo jest trochę inaczej. Nadal mamy przepiękne kolorowe plansze, szukanie przedmiotów i alternatywną zabawę, gdzie składamy przedmioty z drobniejszych elementów, czy szukamy kwiatów, ziół lub piór. Nadal są zagadki, te gdzie musimy wskaźnikiem przejść po wyżłobionych dziurkach, nie przechodząc dwukrotnie przez ten sam punkt, czy kółka, które trzeba ułożyć tak, by przedstawiały historie. Nadal szukamy mnóstwa obiektów, które doprowadzą nas do kolejnych wskazówek, a co ważniejsze punkty notujemy w zeszyciku.
Uwielbiam te książki, które opowiadają historie. Zarówno te, gdzie musimy znaleźć przedmioty i przełożyć je w inne miejsce, jak i te tu, gdzie z mniejszych kształtów składamy runy. Mamy obrazkowe krótkie opowieści, które trzeba ułożyć w odpowiedniej kolejności i sporo, naprawdę sporo logicznego myślenia, które nawet wytrwałym fanom gatunku przysporzą kłopotów. To ogromny plus!
Grafika
Wszyscy chyba dobrze wiemy, jak cudnie prezentują się tytuły Artifex Mundi. Plansze są pełne kolorów i detali, a gra światłem jest wręcz niesamowita, jak zawsze. Oprawa wizualna to zdecydowanie jedna z najbardziej charakterystycznych cech tych produkcji, wyróżniających się mocno na tle konkurencji.
Sterowanie
W większości przypadków logiczne, po obiektach poruszamy się wirtualną myszką sterowaną analogiem, a cofamy się przytrzymując klawisz B. Jedynym prawdziwym zgrzytem jest nasze wyposażenie, które otwieramy klikając na łopatki. Pozostaje ono otwarte tak długo, jak długo wciskamy klawisz, okej, zazwyczaj to nie przeszkadza. Ale są też obiekty, na które musimy najechać i kliknąc Y, żeby im się przyjrzeć. To w pierwszej chwili sprawia, że łamią nam się palce. Jakby to menu z naszymi przedmiotami, nie mogłoby być po prostu przełączane… Ale to jedyny zgrzyt.
Muzyka
Jeśli kiedykolwiek zwróciliście uwagę na warstwę muzyczną w grach tego studia, to nie będziecie zawiedzeni.
Fabuła
W grze wcielamy się w kobietę, która poszukuje swojego partnera-naukowca, który został porwany przez dziwne spojrzenia. Oboje są botanikami i zajmują się przyrodą od wielu lat. Nasza bohaterka ma umiejętności tworzenia mikstur na przeróżne dolegliwości i w ten sposób ratuje na początku gry wielką fioletową gadającą sowę. Jest surrealistycznie, oczywiście. Na wielkim ptaku lecimy po tęczy do podniebnego królestwa, gdzie czeka na nas tubylczy lud i jeszcze więcej zagadek, przeplatanych ze słowiańską mitologią. Tworzy to zgrabną i ciekawą fabułę.
Przy okazji samo zagłębienie w fabułę będzie dość przydatne w rozwiązywaniu zagadek, więc dobrze jest jej nie ignorować.
I szczerze Wam powiem. To kolejny już raz, gdy gra z pod szyldu Artifex Mundi mnie pozytywnie zaskakuje. Nie wiem, który to już tytuł tego studia, który mam na koncie, ale nie przesadzę, mówiąc że piętnasty. Wciąż potrafią czymś zaskoczyć i nie ma uczucia, że przechodzimy dokładnie to samo, tylko z inną historią i oprawą graficzną. Dalej mamy nowe mechanizmy, niektóre charakterystyczne dla konkretnych serii, dalej jest coś świeżego. Gdzie i sama historia jest ciekawa. Świetna robota!
Za grę dziękujemy Artifex Mundi
Eventide 3: Dziedzictwo Legend ukazało się we wrześniu 2017 na PC, a 29 czerwca 2018 pojawiło się róznież na konsolach.
Dodaj komentarz