Kiedy w 2013 roku Telltale wydało epizodyczne The Walking Dead nikt nie wierzył, że gra okaże się wielkim sukcesem. Produkcja odniosła jednak należyty szacunek wśród graczy i recenzentów, a konsekwencją tego był renesans przygodówek z gatunku point and click. Dziś, 5 lat później po kilkunastu grach Telltale oraz wielu innych ciekawych tytułach, pora wziąć na warsztat kolejną produkcję operującą w omawianym gatunku. Czy Filary Ziemi okażą się dobrą adaptacją na podstawie bestsellerowej książki, czy tylko interesującą wydmuszką? Na odpowiedzi zapraszam do recenzji.
Filary Ziemi to gra stworzona przez niezależne studio Daedlic Entertaiment i wydawana w epizodach od sierpnia 2017 roku. Produkcja jest adaptacją książki o tym samym tytule, napisanej przez brytyjskiego pisarza Kena Folletta. Fabuła opowiada nam o tzw. czasach Anarchii, czyli okresie podczas którego w Anglii, po śmierci króla Henryka I doszło do zagorzałej walki o władze, w którą byli zamieszani najważniejsi gracze polityczni całego Królestwa. Gracz obserwuje wszystkie wydarzenia z perspektywy kilku postaci, gdzie z ważniejszych można wyróżnić mnicha Philipa, budowniczego Toma oraz młodego chłopaka imieniem Jack. Meandry fabuły poprowadzą każdego z nich do małego miasteczka Kingsbridge, w którym to ma stanąć najwspanialsza katedra jakiej wyspy Brytyjskie jeszcze nie widziały. Oczywiście motyw budowy jest tylko jednym z wielu wątków, które gra oferuje podczas prawie 12 godzinnej zabawy. Historia trzyma w napięciu, a przez interaktywny wymiar adaptacji gracz może zadecydować czy będzie wierny książkowemu oryginałowi, czy postanowi zmienić los niektórych postaci, czy też wydarzeń pobocznych. W odbiorze fabuły pomagają postacie, zwłaszcza główni bohaterowie, którzy zyskują naszą sympatie i kibicujemy im podczas ich przygód. Całość produkcji jest podzielona na 3 księgi po 7 rozdziałów każda. Składa nam się to na opowieść rozgrywającą się na przestrzeni prawie 30 lat.
Gra jest typową produkcją z gatunku point and click, co wiąże się z całym bagażem znanych motywów. Od interakcji z postaciami poprzez wykorzystywanie przedmiotów w odpowiednich miejscach. Na szczęście nie mamy do czynienia z absurdami znanymi chociażby z Discworld i większość rozwiązań jest logiczna, co pozwala na komfortowe przechodzenie tytułu bez włączonej w tle solucji. Oczywiście zdarzają się ciekawsze zagadki. Mnie osobiście zapadła w pamięć ta, w której musimy sprawić by subprzeor opuścił archiwa zakonu. Po interakcji prawie wszystkich przedmiotów z ekwipunku na drzwiach zrezygnowany postanowiłem porozmawiać z dwójką robotników na przeciwko archiwów. Był to strzał w dziesiątkę ponieważ odpowiednio długa rozmowa doprowadziła do linii dialogowej, gdzie budowniczy obrażają subprzeora i ten w celu reprymendy opuścił lokacje do której chciałem tak bardzo się dostać. Oczywiście takich zabaw jest więcej ale te zostawiam do samodzielnego odkrycia. Od strony audiowizualnej gra wręcz błyszczy. Piękna grafika, stylizowana na ręcznie malowaną w połączeniu z realistycznymi efektami cząsteczkowymi nadaje produkcji klimatu. W parze z oprawą graficzną podąża również muzyka wykonana przez orkiestrę FILMharmonic z Pragi, która w towarzystwie pewnych scen wynosi doznania z ogrywania tytułu na zupełnie inny poziom. Na sam koniec zostawiłem sobie głosy postaci, ponieważ nie dość, że pasują idealnie do bohaterów to jeszcze dodają im dodatkowej głębi. Objawia się to zwłaszcza podczas kontaktu z antagonistami, których barwa głosu od razu buduje atmosferę niepokoju pokazując, że walką z nimi będzie ciężka i okupiona ofiarami. Na specjalną uwagę zasługuje fakt, że w grze usłyszymy samego Kena Folletta jako Kantora.
Oczywiście produkcja nie uniknęła pewnych problemów, na szczęście są to rzeczy które nie psują odbioru całość. Chodzi tu głównie o sporadyczne chrupnięcia animacji podczas zbyt szybkich zmian lokacji. Następnie mamy sekwencje QTE, które pasują do całości gry jak pięść do nosa i nie dodają nic ciekawego do samej historii ani rozgrywki. Na zakończenie zostawiłem coś trywialnego na co pewnie większość graczy nie zwróci uwagi. Podczas przemierzenia lokacji, gdy musimy przemieścić się z jednego miejsca do drugiego, gra wymusza na nas potwierdzenie zmiany poprzez wciśniecie przycisku na padzie zamiast płynnego przejścia. Zabieg ten jest najbardziej odczuwalny w otwartych poziomach takich jak place zamkowe.
Podsumowując, Filary Ziemi jest to jedna z lepszych przygodówek wydanych na przełomie 2017 i 2018 roku (ostatnia księga miała premierę pod koniec marca tego roku). Otrzymujemy w niej wielowątkową fabułę, w której wątki polityczne, religijne oraz romansowe idą ze sobą w parze tworząc jedną z ciekawszych historii w obrębie gatunku. Produkcje mogę polecić praktycznie każdemu- od fanów gatunku, aż po graczy szukających niebanalnej opowieści.
Grę do recenzji dostarczyło wydawnictwo Dead Good Media
Pierwsza księga, na którą składa się siedem pokaźnych rodziałów wypełnionych wielowątkową narracją oraz złożonymi bohaterami, zabiera nas do średniowiecznej Anglii XII wieku. To interaktywna historia, która nacisk stawia raczej na odkrywanie fabuły, aniżeli klasyczne klikańcze przygodowe szaleństwa. I właśnie tym mnie tak bardzo urzekła.
Jezu, co to była za klimatyczna przygoda. Obok Life Is Strange moja ulubiona wirtualna opowieść.
gameplay pl https://www.youtube.com/watch?v=YVahyVaQD6Y&t=880s