Pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy po usłyszeniu Afro Samurai, to koncepcja gry akcji o komediowym zabarwieniu z czarnym samurajem w roli głównej. Jeszcze nigdy aż tak bardzo w przewidywaniach się nie pomyliłem, a zaraz z wątpliwą przyjemnością przedstawię dlaczego.
Afro Samurai 2: Revenge of Kuma to kontynuacja gry akcji powstałej na podstawie mangi Takashiego Okazaki. Właściwie już tutaj jeden z domysłów okazał się nietrafiony. W grze nie sterujemy, jakby się wydawało, samurajem z afro, a Kumą – postacią, która pojawiła się w ekranizacji mangi. Niestety, nie miałem styczności ani z papierową ani z telewizyjną wersją opowieści, więc nie będę się do niej odwoływał. W tej recenzji skupię się jedynie na rozgrywce.
Fabuła to jeden z gwoździ do trumny tytułu, a właściwie jej narracja oraz wizualizacja. Przerywniki „filmowe” to prawdziwy szczyt lenistwa deweloperów. W produkcji wyróżniamy ich dwa rodzaje. Pierwszy to pojawiające się kadry z mangi, drugi to niezgrabnie latająca kamera wokół nieruchomych modeli postaci. Oba przypadki zostały wzbogacone o tragicznego narratora. Nie dość, że jego gra doprowadzała do nudności to na dodatek miejscami miałem wrażenie plucia w kierunku mikrofonu. Istny koszmar. Wstawki komiksowe kilkukrotnie były rozpikselowane, a jazda kamery wydawała się całkowicie przypadkowa. Zaprezentowana historia też nie jest specjalnie ciekawa, bo przedstawia mocno wyeksploatowany motyw zemsty. Nie ma tutaj niespodziewanych zwrotów akcji czy charyzmatycznych, zapadających w pamięć postaci. W końcu jest to gra akcji, a w owych najważniejsza jest rozgrywka, prawda?
Twórcy chyba nie doszli do tego samego wniosku co ja, bo rozgrywka w Zemście Kumy to istny koszmar. Koślawe animacje jakościowo porównywalne do pierwszych gier na PlayStation 2 oraz modele postaci niemalże od razu dały mi do zrozumienia, że mam do czynienia z prawdziwym majstersztykiem. W dzisiejszych czasach zrobienie tak słabej gry wymaga niemało zdolności oraz zacięcia. Niezależne produkcje tworzone niekiedy przez jedną osobę w Unity wyglądają o niebo lepiej. Następnym grzechem produkcji jest tak fundamentalna rzecz jak system walki. Pomyłka. Nie jestem w stanie zrozumieć, czym kierował się deweloper tworząc takiego potworka. W trakcie walki mamy dostęp do trzech stylów walki. Każdy ma swoje mocne i słabe strony, ale często nie mamy możliwości ich dowolnego wybierania, bo niektórych przeciwników trzeba pokonać przypisaną do niego techniką. Bzdura totalna. Choćbym nie wiem jak wiele ciosów zadał przeciwnikowi „niepoprawną” techniką, ten nie skona. Kolejna sprawa to ruchy kończące, tzw. Finishery. Aktywuje się je jednym przyciskiem po wyprowadzeniu kilku ciosów w stronę oponenta. Praktyczność ich jest zerowa, bo zazwyczaj przeciwnik padał po kolejnym zwykłym ciosie. Niemalże wszystko co tylko dało się skiepścić zostało skiepszczone.
Produkcja została podzielona na rozdziały. Niedorzecznie krótkie rozdziały, w których nieraz stajemy naprzeciwko jednej grupki przeciwników. Oczywiście wszystkie lokacje są do bólu korytarzowe. Niewidzialne ściany pojawiają się na każdym kroku. Nieruchoma kamera ukazująca nam teksturę ściany to chleb powszedni. Nasze arcydzieło zostało wzbogacone o prawdziwy festiwal błędów.
Testerzy oraz ludzie od optymalizacji prawdopodobnie w trakcie produkcji gry byli na urlopie, bo spadki klatek występują nagminnie. Przypominam, gra wygląda jak port z PS2.
Radzę od produkcji trzymać się z daleka, chyba że ktoś lubi znęcać się nad sobą i lubi wydawać na to pieniądze. Coraz częściej mam wrażenie, że PlayStation nie posiada oddziału sprawdzania jakości produktu przed wprowadzeniem go do sprzedaży. Ten twór nie miał prawa pojawić się w PSS, a żądnie za niego jakichkolwiek pieniędzy to rozbój w biały dzień. Zapomniałem dodać, że miałem do czynienia z pierwszą częścią gry (Vol. 1), w której nie zostały udostępnione wszystkie umiejętności. Dopiero zakup następnej części da nam dostęp do całego drzewka. Nawet w erze DLC wydaje mi się to niedorzeczne.
Najgorsza gra jaka została do tej pory wydana na PS4. Omijać! Jeśli już wedrze się do waszych konsol, to ją spalcie zanim złoży jaja.
Dodaj komentarz