Od premiery Knacka minęło już trochę dni; wszak była to produkcja towarzysząca premierze PS4. Dzisiaj przyjrzymy się temu tytułowi z perspektywy czasu. Czy warto kupić tę grę?
Knack to pierwsze dzieło studia Japan Studio na PS4 i od razu rzuca się w oczy, że tytuł ten jest ofiarą korporacyjnego zamysłu i ponaglania premiery gry, aby towarzyszyła premierze konsoli. Przez to wszystko Knack trochę cierpi na kryzys egzystencjalny. Ale zacznijmy od początku.
Akcja gry osadzona jest w fikcyjnym świecie. Ludzkość musi radzić sobie z goblinami, które zamieszkują lasy. Do tej pory zaawansowana technologia, jaką dysponowali ludzie, dawała niebywałą przewagę. Coś się jednak zmienia – gobliny zaczęły same konstruować czołgi i wyspecjalizowaną broń. Nadszedł czas na kontratak przy pomocy nowych technologii. Naszą przygodę rozpoczynamy w czasie narady wojennej. To tutaj pewien naukowiec postanawia przedstawić swój najnowszy wynalazek – Knacka, czyli humanoidalnego robota, zdolnego czerpać energię ze starożytnych artefaktów.
Knack to platformówka z elementami walki. Bardzo ciekawy jest koncept wchłaniania artefaktów. Im więcej ich zbierzemy, tym większą postacią się stajemy, zadajemy większe obrażenia itd. Mały Knack przejdzie przez wąskie korytarze, duży natomiast bez problemu pokona grupę goblinów. Jest to bardzo fajny pomysł, szkoda tylko, że został potraktowany po macoszemu. Gracz nie może wybierać kiedy chce być duży, a kiedy mały. Wszystko jest z góry zaplanowane przez programistów i nie ma tutaj miejsca na odrobinę własnej inwencji. Szkoda.
Walka jest niezwykle prosta; jednym przyciskiem uderzamy, drugim skaczemy. Zamiast bloków robimy uniki za pomocą drugiej gałki analogowej. Oprócz standardowych ataków możemy też aktywować ataki specjalne. Nie ma tutaj zaawansowanych technik, czy kombinacji. Po jakimś czasie walka może stać się nawet nudna. Nie pomaga w tym dość wysoki poziom trudności starć. Nasz bohater, bez względu na to, z ilu artefaktów się składa, umiera po jednym, dwóch ciosach. Nie jest to zbyt zachęcająca rzecz, biorąc pod uwagę, że gra kierowana jest też do dzieci. Im może zabraknąć cierpliwości, by powtarzać etap kilkanaście razy.
Warto dodać, że gra zawiera tryb kooperacji, w którym drugi gracz wciela się w postać metalowego Knacka. Można w ten sposób przejść produkcję wspólnie z kolegą. Widać ewidentnie też, że nie do końca przemyślano ten tryb. Otóż gra zachowuje się trochę tak, jakby drugiego gracza nie było. Może on ginąć nieskończoną liczbę razy, ale wystarczy, że pierwszy gracz umrze i już trzeba powtarzać sekcję. Tryb kooperacji jest bardzo potrzebnym dodatkiem do tej gry.
Bardzo pozytywnie tytuł zaskakuje oprawą. Świat przedstawiony w grze może do najładniejszych nie należy, ale dobre wrażenie robią efekty cząsteczkowe i to, jak wygląda i porusza się główny bohater. Warto przyjrzeć się mu, szczególnie gdy jest wielki, zbudowany z setek artefaktów. Wygląda to niesamowicie i patrzy się na to bardzo przyjemnie. Oprawa jest kreskówkowa i od razu przywodzi na myśl animacje studia Pixar. Świat jest, niestety, zbudowany z korytarzy, nie mamy tutaj specjalnej wolności, po prostu idziemy przed siebie i po kolei wybijamy przeciwników po drodze. Całość dopełnia polski dubbing, który – jak zwykle w tego typu produkcjach – wypada dobrze i na pewno przypadnie do gustu młodszym graczom.
Knack to gra, która miała w sobie wielki potencjał. Niestety decyzje ludzi z góry i usilne parcie, by tytuł zadebiutował wraz z konsolą zrobiły swoje. Za każdym razem, kiedy patrzę na tę grę, widzę młodego, bardzo zdolnego człowieka, który chciał iść na studia. Niestety, los zmusił go do porzucenia tego marzenia i pójścia do pracy. Musiał szybko zacząć dorosłe życie, więc nie miał szansy rozwinąć swojego potencjału. I dokładnie to samo jest z Knackiem. Gra wyszła za szybko i ten pośpiech widać. Nie jest to w żaden sposób tytuł niedopracowany, czy niegrywalny. Po prostu jest cieniem tego czym mógłby być, gdyby popracowano nad nim jeszcze trochę. Knack też nie do końca wie, czym chce być. Jak na produkcję dla dzieci jest trochę za trudna, a jak na produkt przeznaczony dla dorosłych – trochę za bardzo infantylny.
Wydawać by się mogło, że Knack to słaby tytuł, wszak tyle złego o nim napisałem. Owszem, ale nigdy nie nazwę tej gry złą. Na samym początku recenzji zadałem pytanie, czy warto nabyć recenzowane dzieło. Moja odpowiedź brzmi – tak, warto. To tytuł, który nie jest idealny, ale ma swój urok. Warto w niego zainwestować, tym bardziej, że można go już kupić za mniej niż połowę premierowej ceny. Warto takie tytuły wspierać, bo wiem, że Japan Studio stać na więcej i ewentualny sequel Knacka będzie grą dużo lepszą. Mimo wszystko polecam!
Plusy:
Minusy:
Rozgrywka: 6
Udźwiękowienie: 7
Grafika: 8
Dziękujemy SCEP za dostarczenie gry do recenzji.
Dodaj komentarz