Biomutant wreszcie ujrzał światło dzienne. Produkcja studia Experiment 101 na pewno jest intrygująca. Jednak czy warto poświęcić jej swą uwagę? Tego dowiecie się z niniejszej recenzji.
Biomutant został pierwotnie zapowiedziany już latem 2017 roku. Produkcję przedstawiono jako dość bajkową grę łączącą eksplorację z walką w stylu kung-fu. Nie ukrywam, że tytuł ten zainteresował mnie już pierwszymi materiałami promocyjnymi. Nie mogłem się doczekać premiery i z przykrością dowiadywałem się o przesunięciach daty wydania gry. Jednocześnie gdzieś z tyłu głowy majaczyła mi myśl, że może to dobrze. Cytując klasyka, „pośpiesznie wydana gra zawsze będzie zła”. Miałem nadzieję, że Experiment 101 stworzy wspaniały debiutancki tytuł. Na pewno nie było to łatwe – studio liczy bowiem zaledwie 20 osób. Kiedy kilka tygodni temu otrzymałem od polskiego wydawcy, Koch Media Poland, kod recenzencki, niezmiernie się cieszyłem. Mogłem wreszcie przenieść się do oryginalnego świata i sprawdzić, czy kameralny zespół dał radę stworzyć zapadające w pamięci dzieło. Krótka odpowiedź to: Tak, zdecydowanie! Jeśli interesuje Was szczegółowe przybliżenie rozgrywki i moje zdanie na temat tejże gry, zapraszam do lektury niniejszej recenzji. Standardowo zacznę od opisania warstwy fabularnej. Ci z Was, którzy nie chcą wiedzieć niczego o poruszanych wątkach opowieści mogą śmiało przejść do następnego akapitu. Jeśli natomiast nie przeszkadza Wam zreferowanie głównych filarów opowieści, zapraszam do zapoznania się z poniższą częścią wpisu.
O czym opowiada Biomutant?
Biomutant pozwala nam wcielić się w tytułowego biologicznego mutanta. Jest to nic innego jak zmodyfikowane genetycznie zwierzę. Więcej na temat tworzenia swojej postaci i wyboru umiejętności znajduje się w dalszej części recenzji. W tym akapicie skupiam się natomiast na przedstawieniu wątku fabularnego. Nasz bohater jest doświadczony przez życie. Brakuje mu naturalnych jednego oka i ręki, które stracił w wyniku starcia z Lupa-Lupinem, głównym czarnym charakterem gry. Jak z pewnością kojarzycie z plakatów Biomutant, nasza postać nosi przepaskę na oku, natomiast prawa ręka jest mechaniczna. Jest to uzasadnione fabularnie i muszę przyznać, że argumenty są dość sensowne. Jak łatwo się domyślić, jednym z celów rozgrywki będzie odnalezienie Lupa-Lupina i pokonanie go raz na zawsze. Oprócz tego w tle toczy się gra o ocalenie całego świata. Drzewo Życia umiera i będziemy musieli uporać się z czwórką Pożeraczy Świata. Zadecydujemy także o tym, jakie cztery postaci dołączą do nas na Arce, która będzie mogła nas zabrać z zagrożonego świata w obliczu katastrofy. Jak widać, stawka jest wysoka i na naszych barkach spoczywa ogromna odpowiedzialność.
W kogo się wcielić?
Tytuł od Experiment 101 jest grą akcji RPG, a więc nie mogło oczywiście zabraknąć tworzenia swojej postaci. Kreator bohatera nie należy może do najbardziej rozbudowanych, ale nie znaczy to, że nie pozwala na stworzenie typowo swojej postaci. Możemy bowiem wybrać kilka wersji kolorystycznych futra (z pełnej palety RGB). Już samo to pozwala wykreować wyróżniającego się bohatera, a dochodzą jeszcze klasy. Mamy tu snajpera, komandosa, psionicznego maniaka, sabotażystę oraz strażnika. Ja, jako miłośnik łączenia ataków dystansowych z bronią do walki wręcz, zdecydowałem się przy pierwszym przechodzeniu na sabotażystę. Wpływa to również na początkowe wartości parametrów określających naszego mutanta, podobnie jak wybór rasy postaci. Nasza decyzja wpłynie nie tylko na parametry, ale również na wygląd postaci. Wyboru dokonujemy z 6 gatunków: pierwotnego, dumdona, rexa, hyla, fipa i murgela. Różnice będą widoczne głównie w stylu głowy, a następnie koncentrując się odpowiednio na sile, inteligencji czy zręczności możemy jeszcze ten wygląd zmienić. Oczywiście w toku rozgrywki sami decydujemy o tym, ile punktów rozwoju inwestujemy w jakie statystyki. Nie zmienia to jednak faktu, że początkowo wybrana klasa ułatwia wymaksowanie parametrów z odpowiedniej dziedziny.
Do roboty!
Biomutant jest, jak przystało na grę w otwartym świecie, wypełniony różnego rodzaju aktywnościami pobocznymi. Realia, w których przyszło żyć naszej postaci noszą ślady dawnej ludzkiej, zapomnianej już teraz, cywilizacji. Ludzie nie istnieją już na świecie. Ich nadmierna ekspansja w połączeniu z brakiem poszanowania dla środowiska naturalnego sprawiły, że ściągnęli na siebie zagładę. Post-apokaliptyczny świat wpłynął również na faunę, czyniąc z niej tytułowe Biomutanty. To, jakim podejściem będzie się kierować nasz bohater zależy tylko od nas. W recenzowanej grze znajdziemy bowiem masę misji pobocznych. Bardzo podoba mi się to, że niesłychanie rzadko opcjonalne zadania wylądują automatycznie w naszym dzienniku. Zdecydowana większość nich wymaga od nas porozmawiania z postaciami zamieszkującymi świat. Dopiero wtedy dowiemy się, że coś ich trapi i potrzebują naszej pomocy. Podejście to korzystnie wpływa na immersję i przyznaję, że uważam je za jeden z bardziej istotnych plusów tej produkcji.
Chodź, zwiedzaj mój świat
Bynajmniej w tym miejscu nie kończą się jej zalety – to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Uważne przemierzenie świata da nam multum powodów do zboczenia z głównej ścieżki. Opuszczone dzielnice miast, zapomniane i nadgryzione zębem czasu domostwa, skażone fabryki, wrogie posterunki – wszystko to tylko czeka na ograbienie z precjozów. Przy każdym odwiedzeniu lokacji widzimy w rogu podsumowanie elementów, które w niej znajdziemy. Szkoda jednocześnie, że nie możemy w dowolnym momencie przywołać tego podsumowania. Przez to, eksplorując nowy teren, musimy zapamiętywać ile jakich elementów już odnaleźliśmy, jeśli chcemy mieć pewność, że dana kategoria została już przez nas skompletowana. Co prawda podsumowanie stopnia wyczyszczenia lokacji pojawia się po odnalezieniu odpowiedniego łupu lub zniszczeniu totemu, aczkolwiek jest to jedynie obejście problemu. Mam ogromną nadzieję, że w przyszłości twórcy zdecydują się zaktualizować Biomutant, dodając opcję wyświetlenia podsumowania lokacji w dowolnym momencie. Widzę to chociażby pod naciśnięciem prawej gałki analogowej, ale jest to jedynie moja myśl, która nie wiadomo czy się ziści. Należy również docenić twórców za przywiązanie do szczegółów – niżej możecie zobaczyć jak układają się uszy naszej postaci podczas deszczu i kiedy nie ma opadów. Takie właśnie szczegóły tworzą wiarygodny świat.
Humor w czasach post-apo
Pozostając jeszcze przy znajdźkach, a raczej chcąc później do nich wrócić, muszę wyjaśnić pewną konwencję przyjętą w grze Biomutant. Stworzenia, które zamieszkują dzisiejszy świat nie wiedzą wiele o przeszłości i czasach, kiedy ludzie jeszcze istnieli. Wspomniałem wcześniej, że natkniemy się na pozostałości z dawnych czasów. Wiążą się z tym sprzęty, które dla nas są codziennością i które ostały się z przeszłości. Zwierzęta nie wiedzą jednak, jak się one nazywały, więc ustanowiły własną nomenklaturę. Dzięki temu Experiment 101 oraz polscy tłumacze mogli wykazać się kreatywnością. Zwierzaki nie wiedzą, czym jest na przykład gitara. Zamiast tego jednak pomyślały i stwierdziły, że można ją nazwać zgodnie z logiką – brzdękstruną. Muszla klozetowa – a cóż to? Lepiej pasuje przecież spłukotron. Zniszczony dom? A skąd, doremoncik. Broń palna? A cóż, to takiego? To przecież po prostu pif-pafy. Szczotka do toalety? Raczej kiblotka. Antena satelitarna to jakaś dziwaczna nazwa. Toż to przecież sygnałodysk. Właśnie te twórcze tłumaczenia często sprawiały, że uśmiech nie schodził z moich ust. Mało tego, wybuchy śmiechu były u mnie bardzo częste, grając w Biomutanta. Gwarantuję, że i Was rozbawi dzieło małego, acz bardzo uzdolnionego zespołu. Twórcy zamieścili również wiele zagadek. Oddziałując ze wspomnianymi reliktami, będziemy musieli odpowiednio ułożyć elementy urządzenia, aby pomarańczowe i białe linie odpowiednio się pokrywały. Znajdziemy też na przykład łączenie kabli z gniazdami tak, aby sekwencja podłączenia zgadzała się z kluczem. Zagadki te nigdy nie są trudne, ale wprowadzają interesująco urozmaicenie do rozgrywki.
Zagrożenie z każdej strony
Znajdźki to bynajmniej nie tylko relikty przeszłości. Przemierzając świat, natkniemy się na niezliczoną ilość toreb i skrzyń. Zaglądając do nich, zdobędziemy nowe elementy wyposażenia. Mają one niebagatelne znaczenie dla naszych statystyk oraz aparycji. Nowa kurtka, spodnie, plecak czy chociażby maska są w stanie odczuwalnie wpłynąć na parametry ochrony naszej postaci. Bez wątpienia bardzo często będziecie odwiedzali menu ekwipunku, starając się wybrać jak najlepszy ubiór do danej sytuacji. Tych możemy zapisać aż 5, przy czym jedno gniazdo to nasz podstawowy wariant, natomiast 4 pozostałe są przeznaczone dla strojów ochronnych. Trzeba bowiem wiedzieć, że w Biomutant występują zagrożenia różnego typu. Mamy więc obszary o podwyższonej temperaturze, pozbawione tlenu czy cechujące się wysoką promieniotwórczością. Istnieją dwa sposoby, aby swobodnie przemieszczać się po tych terenach: założyć odpowiedni kombinezon ochronny lub wymaksować swoją odporność na dany rodzaj zagrożenia. Jest to oczywiście metoda zdecydowanie bardziej czasochłonna niż odnalezienie stosownego kombinezonu. Pozwala jednak korzystać z wyposażenia o najlepszych parametrach bez konieczności założenia gorszego, ale bezpieczniejszego stroju. Ostateczna decyzja należy oczywiście tylko do nas.
Cały świat na wyciągnięcie ręki
Biomutant to trzecioosobowa gra w otwartym świecie. Możecie się więc zastanawiać, jakie są dostępne środki transportu. Już spieszę z wyjaśnieniem. Metod przemierzania świata jest ogrom. Część ze sposobów odblokujemy, po prostu wykonując misje główne. Naturalnie nie można zapomnieć o zwykłym bieganiu i skakaniu jako nasz zwierzak. W ten sposób jesteśmy w stanie przemierzyć wiele – aczkolwiek nie wszystkie – obszarów. Naciśnięcie lewej gałki analogowej sprawi, że nasz mutant zacznie biegać na czterech łapach, co wygląda bardzo naturalnie i sensownie. Nie znaczy to oczywiście, że nie ma alternatywnych środków transportu. W toku rozgrywki znajdziemy więc czteronogie mjuty, których możemy dosiąść, by szybciej się poruszać. Oprócz nich natrafimy także na ślizgosiupnię – odpowiednik łodzi (której wygląd możemy personalizować po znalezieniu odpowiednich elementów), latającego stwora przypominającego połączenie nietoperze z pelikanem czy na przykład wielkiego kroczącego mecha. Oprócz przemieszczania się za jego sterami możemy wykorzystać jego pompy ssące do pozbycia się pewnej brei z naszej drogi, a zamontowane działa i wielkie łapy będą niesłychanie przydatne w starciach z wieloma oponentami. Znajdziemy również coś dla fanów Rodziny Addamsów – mechaniczną wersję dłoni, którą również wykorzystamy w walce, strzelając z… kciuka. Z pewnością każdy znajdzie swój ulubiony środek transportu i nie można narzekać na ich zróżnicowanie.
Masz mój karabin. I mój miecz.
Biomutant zachęca do zwiedzenia świata również poukrywanymi broniami i częściami do ich tworzenia. Asortyment uzbrojenia jest imponujący i znajdziemy tu coś tak dla zwolenników broni palnej, jak i dla osób preferujących walkę wręcz. Mamy więc różnego rodzaju karabiny, pistolety, strzelby czy pistolety maszynowe. Różnią się one między sobą oczywiście zadawanymi obrażeniami maksymalnymi, szybkością przeładowania, pojemnością magazynka oraz ewentualnymi dodatkowymi efektami. Nierzadko zdarza się bowiem, że prowadzenie ostrzału z przykładowego karabinu pociąga za sobą podpalenie albo zatrucie oponenta.
Podobnie sytuacja wygląda w przypadku broni do walki wręcz. Tu możemy korzystać z broni miażdżącej, dwuręcznej, jednoręcznej siecznej, a nawet z gołych pięści. Wspomniałem wcześniej, że tytuł korzysta w rozgrywce z elementów kung-fu i widać to właśnie w walkach. Muszę jednocześnie pochwalić animacje – są one bardzo satysfakcjonujące, a co celniejsze ataki są okraszone spowolnieniem czasu. Oglądanie starć to prawdziwa przyjemność. Co więcej, mamy wiele specjalnych ataków, których umiejętne łączenie pozwoli nam odpalić superatak. Możemy w nim szyć do przeciwników z broni palnej oraz uderzać ich pięściami w spowolnionym czasie i zadając ogromne obrażenia. Nie ma co, system walki jest świetny i pozwala płynnie unikać ciosów, jednocześnie wyprowadzając swoje ataki oraz strzelając do oponentów.
Biomutant kontra bossowie
Będzie to konieczne, chcąc poradzić sobie w walkach z bossami i mini-bossami. Każdy z czterech głównych nieprzyjaciół – Pożeraczy Świata – wymaga od nas przyjęcia innej taktyki. Naturalnie nie będę zdradzał w tej recenzji sposobów na wszystkich przeciwników, ale chociaż delikatnie nakreślę metody. Znajdziemy tu bowiem przeciwnika, którego ataków będziemy musieli unikać pod wodą i strzelać do niego rakietami płynąc łodzią podwodną. Będzie też oponent, którego ciosów musimy uniknąć w ostatniej chwili, po czym wypuścić rozpraszające go stworzenia i przewrócić, przyczepiając do jego nóg linkę i szarpiąc za nią. Znajdziemy też pomniejszych mocniejszych przeciwników – na przykład poruszającego się na beczce oponenta czy szczuropodobne stwory, których pazury musimy parować i wyprowadzać swoje ataki kontrujące. Na nudę na pewno nie ma co narzekać i projekt przeciwników jest czymś, za co studiu Experiment 101 należą się pochwały.
Elastyczna rozgrywka
To wciąż nie wszystko jeżeli chodzi o starcia w Biomutant. Studio Experiment 101 pozwala nam rozwijać naszego bohatera – o czym więcej nieco później. Dzięki temu możemy przypisać do szybkiego wyboru 4 ataki specjalne. Przykładami mogą być zamrożenie terenu wokoło nas, przez co wchodzący na lód przeciwnicy będą na siebie wpadali i ślizgali się. Możemy też uniknąć ciosu, zostawiając za sobą ognisty ślad, razić przeciwników prądem czy zatruwać im życie – dosłownie i w przenośni. Z pewnością znajdziecie swój ulubiony układ, dzięki któremu walka będzie przypominała taniec śmierci. Niżej możecie obejrzeć film przedstawiający rozgrywkę – w tym walkę z wykorzystywaniem wielu technik dostępnych w grze.
Rewia mody
Może się oczywiście zdarzyć tak, że jakiś ciuch lub oręż będą się Wam podobały wizualnie, ale statystyki nie będą najlepsze. Co w takiej sytuacji? Oczywiście będzie nas czekała wizyta przy stole ulepszeń. Odwiedzając te miejsca, możemy – nomen omen – ulepszyć nasz sprzęt. Wpłyniemy na jakość wykorzystanych materiałów, poprawiając tym samym parametry. Ma to zastosowanie tak dla ubioru, jak i broni. Biomutant zawiera również wytwarzanie przedmiotów. Po przejściu do stosownej opcji w menu wejdziemy w tworzenie broni. Oczywiście niezbędne do tego, jak również do ulepszenia, są odpowiednie części składowe i odnajdywane przedmioty rzemieślnicze – na przykład gumizłom, e-śmieci czy drewno. Mając komplet wymaganych elementów, możemy przystąpić do budowania broni. Wybieramy poszczególne komponenty – od podstawy/rękojeści zaczynając, poprzez lufę, na dodatkach kończąc. Crafting jest prosty, ale dzięki temu łatwo zrozumiały i nie minie wiele czasu zanim zaczniecie wytwarzać prawdziwe perełki. Moim faworytem była kiblotka zatruwająca przeciwników przy trafieniu w parze z rażącym prądem mieczem wspierana okazjonalnymi strzałami zapalającymi z pistoletu. Pozostając jeszcze przy wytwarzaniu przedmiotów, należy wspomnieć, że stroje możemy wyposażać w dodatki. Nierzadko warto założyć teoretycznie gorszy ubiór, ale mający więcej gniazd na dodatki – sumarycznie, po zapełnieniu tych gniazd, może się okazać, że strój ten będzie lepszy niż inny.
Wybory i ich konsekwencje
Jak wcześniej wspomniałem, Biomutant to gra akcji RPG. Wobec tego nie może być pozbawiona podejmowania decyzji. Zaraz po utworzeniu swojej postaci naszym głównym zadaniem będzie dołączenie do jednego z klanów działających w post-apokaliptycznym świecie. Bardzo spodobały mi się sposoby przyłączenia się do frakcji. Pomijając fakt, że sama nacja zdaje się kierować nas ku złu lub dobru – a tym samym do odblokowania jednych umiejętności kosztem innych – nie zawsze jest obowiązek stoczenia walki z przywódca klanu. Mając odpowiednio rozwiniętą siłę, możemy zastraszyć oponenta i przekonać go, że lepiej dla niego będzie jeśli się podda. Można również nakłonić przywódcę do kapitulacji, korzystając z odpowiednio rozwiniętej perswazji. Przyznaję, że było to preferowane przeze mnie podejście i bardzo podoba mi się oddanie nam takiej możliwości przez studio Experiment 101. W samym świecie gry możemy także odszukać niewinne stworzenia. Po ich pochwyceniu decydujemy, co mamy z nimi zrobić – zabić je, czy pogłaskać. Oczywiście decyzje te popychają nas w kierunku jasności lub mroku. Wpływają na to również opcjonalne kapliczki zła i dobra, przy których możemy się pomodlić, aby zwiększyć nasz poziom jasności lub mroku.
Grafika i kwestie techniczne
Jak wygląda Biomutant, widać na okalających tę recenzję zrzutach ekranu. Na pewno nie jest to najładniejsza gra dostępna na konsolach. Nie da się jednocześnie ukryć, że tytuł ten ma swój styl, który akurat mi bardzo się spodobał. Nie jestem w stanie przejść obojętnie obok tekstur w rozdzielczości wynoszącej zaledwie 1080p. Co prawda na konsolach nowej generacji – ja testowałem tę produkcję na Xboxie Series S – mamy rozgrywkę w 60 klatkach na sekundę, a więc jest to spory plus. Nierzadko jednak natkniemy się na dość rozmazane tekstury, a wielu głazom wyraźnie brakuje wygładzania krawędzi. Same modele postaci prezentują się bardzo dobrze i niemałą przyjemność czerpałem nawet z obserwowania, jak futro ugina się na wietrze. Warto jednak mieć na uwadze wyraźne oszczędności przy tworzeniu tekstur. W żadnym razie nie znaczy to, że Biomutant jest brzydką grą, bynajmniej. Jest to po prostu tytuł, który wizualnie odstaje od dzisiejszych standardów.
Aparaty w dłoń
Na pewno sporo osób ucieszy się na wiadomość o zaimplementowanym Trybie Fotograficznym. Miejscówki, które odwiedzamy nieraz potrafią zachwycić – zwłaszcza podczas wchodów i zachodów słońca. Jeżeli zaznaczymy w menu ustawień odpowiednią opcję, po naciśnięciu obu gałek pada przejdziemy do Trybu Fotograficznego. Będziemy wtedy mogli odpowiednio przybliżyć widok z kamery i wykadrować ujęcie, by uchwycić jak najpiękniejszy zrzut. Niestety tryb ten jest mało rozbudowany i próżno w nim szukać filtrów ekranu, ramek, czy naklejek. Oczywiście możemy w ten sposób uchwycić niezły zrzut ekranu, aczkolwiek szkoda, że nie zadbano o możliwość dostosowania wyglądu ujęcia. Może jakaś aktualizacja doda te opcje.
Polski czy angielski dubbing?
Udźwiękowienie natomiast stoi na najwyższym poziomie. Muzyka jest bardzo dobra, dzięki czemu przemierzanie świata sprawia ogromną przyjemność. Jednakże największy plus należy się dubbingowi. Każda z napotykanych postaci mówi swoim własnym językiem, którego nie da się zrozumieć. Tu z pomocą przychodzi narrator. Tłumaczy on, co chciał przekazać dany bohater, a raczej co – wydaje się – chciał przekazać. Warto zaznaczyć, że Biomutant jest dostępny w pełnej polskiej wersji językowej. Muszę przyznać, że nie jestem fanem polskich dubbingów. Na ogół wydają mi się one sztuczne i niekorzystnie wpływają na moje zdanie na temat danej gry. Jednak w dziele Experiment 101 złapałem się na tym, że preferowałem granie z polskimi głosami niż z angielskimi. Narrator, światłość i mrok brzmią bardzo dobrze, wiarygodnie.
Co po przejściu gry?
Twórcom należą się słowa uznania za dopracowanie technicznej strony tytuły. Przemieszczanie się miedzy odnalezionymi punktami szybkiej podróży odbywa się błyskawicznie i musimy czekać zaledwie kilka sekund. Jako ciekawostkę warto zaznaczyć, że aktywowanie takiego punktu polega na… nasikaniu na niego przez naszego bohatera. Cóż, teren zaznaczony, a więc zdobyty, prawda? Ogromną zaletą tytułu jest podejście do zapisywania gry. Biomutant pozwala na zachowanie stanu rozgrywki w dowolnym momencie. Oczywiście należy wyłączyć z tego niektóre sytuacje, jak na przykład walkę, niemniej jednak należy docenić oddanie nam takiej możliwości. Po przejściu głównej kampanii odblokowujemy Nową Grę Plus. To dobry sposób, by dokończyć poboczne zadania, których jest istne zatrzęsienie, a także podjąć inne decyzje – może zmienić diametralnie nasze podejście do napotykanych postaci? Zrobić złą postać zamiast dobrej i vice versa? O ile samo zawarcie Nowej Gry Plus jest niewątpliwie miłym akcentem, o tyle mam małe zastrzeżenie co do momentu w opowieści, do którego przenosi nas NG+. Wcielamy się w postać, którą już stworzyliśmy i ogromna szkoda, że nie możemy stworzyć jej od nowa, decydując się także na inną klasę. Chcąc tego dokonać, musimy niestety zacząć całkowicie nową rozgrywkę.
Jaki to jest grać w Biomutant – dobrze?
Biomutant to bardzo dobra produkcja, która momentalnie wciąga. Nie mogłem się oderwać od tego tytułu i poszukiwanie nowych elementów wyposażenia było dla mnie niesamowicie przyjemnym doznaniem. Polski dubbing jest fantastyczny, a humor występujący w grze interesująco kontrastuje z poruszanymi zagadnieniami (między innymi dyskryminacją rasową). Na pewno nie jest to idealna gra RPG, ale zdecydowanie warto się nią zainteresować. Posiada świetny system walki i nie pozwala się nudzić. Cztery lata oczekiwania opłaciły się – Biomutant to najlepszy tytuł, w którym zmutowany zwierzak wsiądzie do ręki i strzeli z kciuka. Czy jakakolwiek inna gra może się pochwalić tak kuriozalnymi akcjami?
Kod recenzencki dostarczył polski wydawca, Koch Media Poland.












































Dołącz do dyskusji
Zaloguj się lub załóż konto, by skomentować ten wpis.