Tu premiera Doom Eternal, tam Animal Crossing, gdzieś obok ściganki i kolejny horror. I przy tym wszystkim stoi jeszcze Gigantosaurus. Platformówka z PEGI odpowiednim dla najmłodszych, wydana przez Outright Games.
Gra Gigantosaurus powstała jako dodatek do serialu o tym samym tytule. Wyprodukowana we Francji produkcja dostępna jest do oglądania na kanałach Disneya i według IMDB, świata na razie nie podbiła (wysoka średnia, ale poniżej 100 ocen). Ale to nic. Twórcy serialu, Cyber Group Studios, postanowili stworzyć grę i wykorzystać w niej postacie z animacji.
Na wstępie warto zauważyć, że to gra skierowana głównie dla najmłodszych. Słodkie małe dinozaury, zbieranie nasionek, zaledwie łagodna przemoc (bo może nas ugryźć wodny stworek albo wielka muchołówka, a my możemy uderzyć kaktus albo wielkiego komara) – targetem byli raczej odbiorcy poniżej 13 roku życia. Twórcy zachęcają również do gry w trybie kooperacji.
Fabuła
Czupur, Miłka, Rudzia i Dudek to małe dinozaury. Nasza przygoda zaczyna się, gdy widzimy większe dinozaury, zabierające z gniazd jaja. Zadaniem młodej załogi jest zwrócenie wszystkich na miejsce. Na pierwszej mapie będzie ich 10, a po drodze natrafimy jeszcze na misje poboczne. Czekać na nas będzie zbieranie nasionek, sadzenie drzew czy poszukiwania żołędzi.

Poruszać będziemy się po pięciu biomach. Gdy już odkryjemy jeden, możemy się między nimi swobodnie przemieszczać, ale za pierwszym razem musimy ukończyć wyścig.
Rozgrywka
Do wybory mamy cztery dinozaury. Każdy z nich ma swoje unikatowe zdolności – jeden będzie umiał się wspinać po roślinach na ścianach, drugi jest świetny w kamuflażu, trzeci umie montować dźwignie do mechanizmów, a czwarty pomoże przewrócić kłody, by zrobić przejście.
Między dinozaurami można się dowolnie przełączać, pojawią się one w tym miejscu, w którym byliśmy – dobrze, że nie trzeba przechodzić pół mapy, żeby dotrzeć do „łamigłówki”. To jeden z tych momentów, kiedy gra w kilka osób zdecydowanie się przyda.
Musimy chodzić, skakać, wspinać się, pokonywać przeszkody, uruchamiać windy i wykorzystywać znajdywane na mapie pomoce. Czasem będą to wysoko skaczące buty, innym razem kwiat z wielkimi płatkami, który spowalnia nasz lot z większych wysokości. Mnóstwo frajdy dadzą też umieszczone na mapie huśtawki czy zjeżdżalnie! A nie zabraknie też innych atrakcji.
W grze włączyć można tryb łatwy i normalny. W łatwym będziemy dostawać więcej wskazówek i to ten, który powinny mieć włączone młodsze dzieci, jeśli nie będą miały pod ręką dorosłego, który powie, co zrobić dalej.
Roboty jest sporo i powiem Wam, że mam te swoje 28 lat, i mnie to wciągnęło! Siedziałam do 4 nad ranem i zbierałam jajka i żołędzie. I wchodziłam na przeróżne zjeżdżalnie, bo to tyle frajdy! Na następny dzień rano spytałam mojej młodej, czemu tyle w to nie grała, bo przecież jest super – gramy teraz razem!
Oprawa audiowizualna
… jest przeurocza. Śliczne kolory, sporo detali, tu kwiatki, tam mech na drzewie, a gdzieś indziej siedzące na kłodzie zwierzątko. Tak po prostu, jako element dekoracyjny. Dźwięki są fajne, wiecie, takie, jakich oczekiwalibyśmy od tytułu dla dzieci.
Z plusów – w grze dostępny jest polski język. Postacie niestety nie mówią, nawet po angielsku, ale mamy napisy – znów, pomoc dorosłego będzie zdecydowanie mile widziana, szczególnie przy młodszych dzieciach.
Różne części mapy to różne biomy. Roślinność i kolorystyka będą się więc zmieniać. Zaczynamy na zielonej sawannie, pełnej wód i pagórków. Później przenosimy w trochę bardziej czerwone części mapy, gdzie czekać na nas będą pszczoły. Czekać na nas będzie również np. zimowy biom.


Gra na każdym etapie zachęca do grania w większej liczbie osób. Non stop na ekranie wyświetlone są informacje o innych graczach i informacja o dołączeniu. Kolejną sporą szansę mamy przy wyścigach, które uruchamiają się pomiędzy biomami.
Podsumowanie
Nie spodziewałam się, że ta gra przyniesie mi aż tyle frajdy. Przypomniały mi się platformówki, które ogrywałam w dzieciństwie. Poziom trudności jest fajny – nie trzeba ukończyć wszystkiego, zebrać wszystkich żołędzi czy kart z książek. Jest miejsce na to, żeby ukończyć główny wątek i wrócić, by znów rozejrzeć się po świecie. I to jest super.
Godzin grania jest w tym też całkiem sporo, całość rozgrywki to ponad kilkanaście godzin, zakładając, że do wszystkiego będziecie dochodzić sami.
Przez mnóstwo różnych mechanizmów, szukanie jajek się nie nudzi. Czasem trzeba będzie przejść coś na kształt labiryntu z elementami skradanki, innym razem trzeba będzie skakać po dziwnych rzeczach, a innym razem – cóż, będzie kilka różnych dróg do osiągnięcia celu.
Jeśli macie w domu dzieci, które dopiero zaczynają przygodę z kontrolerem – to jeden z tych tytułów, z którymi można zacząć. Nie ma zbyt wielu klawiszy do używania, o wszystkim są zawsze podpowiedzi i jedyna część, która trochę mi się nie podobała, to sterowanie w wyścigach – przyspieszanie jest na A, a LB się skacze – bardzo nielogicznie.
Nie zmienia to jednak faktu, że to sporo radości, takiej prostej. Gierka dla dzieciaków, które mogą grać z rodzeństwem czy rodzicami.

Grę Gigantosaurus dostaniecie na Nintendo Switch, Xbox One, PlayStation 4 oraz PC od 27 marca 2020.
Za grę dziękujemy Swipe Right PR.













Dodaj komentarz