Wilson Fisk wpada na szalony pomysł, wypowiada wojnę superbohaterom. Czy jego plan się powiedzie? Tego dowiesz się, czytając komiks Diabelskie Rządy.
Devil’s Reign (Diabelskie Rządy) to event, który na papierze brzmi całkiem prosto. Wilson Fisk jako burmistrz Nowego Jorku wypowiada wojnę zamaskowanym bohaterom. Jednak w wykonaniu Chipa Zdarsky’ego i Marco Checchetto okazuje się brutalnie realistyczną opowieścią miejską. Zdarsky, którego uwielbiam za kapitalnego Daredevila, ponownie w fantastyczny sposób lawiruje pomiędzy dramatem a akcją. Już od pierwszych numerów czuć, że autorzy chcieli napisać coś więcej niż zwykłe komiks pełny mordobicia. Diabelskie Rządy to historia o władzy, strachu i konsekwencjach politycznych decyzji wymierzonych przeciwko wolności.
Fabuła
Zdarsky wykorzystuje motyw dobrze znany, władza wypowiada wojnę superbohaterom. Jednak robi to z uderzającą świadomością i emocjonalnym ciężarem. Wilson Fisk, burmistrz Nowego Jorku, wreszcie sięga po ostateczny środek kontroli. Zakazuje działalności zamaskowanych bohaterów i wysyła na nich własne siły porządkowe. Już w pierwszym numerze uderza ton podszyty moralnym napięciem. Zdarsky, znany z głębokiego rozumienia psychologii Daredevila, przenosi ten sam realizm i introspekcję na cały roster bohaterów. Od Matta Murdocka, przez Luke’a Cage’a, Spider-Mana, aż po Kapitana Amerykę. Każdy z nich reaguje na dekret Fiska inaczej, co pozwala na stworzenie różnorodnych, często nieoczywistych konfrontacji.
To nie jest typowy „event Marvela”, w którym świat się wali w kolorowej eksplozji chaosu. „Diabelskie Rządy” to przyziemny, skupiony i emocjonalny komiks. Zdarsky ponownie zbudował atmosferę bardziej przypominającą thriller polityczny niż klasyczną opowieść superbohaterską. Zamiast bitew na szeroką skalę, znajdziemy tu intrygi, szantaże, kontrolę mediów oraz manipulację opinią publiczną.


Tempo i struktura
Pierwsze trzy numery to niemal idealny przykład stopniowego budowania napięcia. Wątek zakazu zamaskowanych bohaterów rozwija się równolegle z osobistymi dramatami Fiska i Murdocka, a każda nowa scena podnosi stawkę. Czwarty numer spowalnia, pozwalając na chwilę refleksji i skupienia się na konsekwencjach decyzji obu stron. Piąty i szósty to już klasyczny kulminacyjny sprint – dużo akcji, zdrad i finałowe starcie, które domyka historię z satysfakcją, choć bez wielkiego zaskoczenia.
Bohaterowie i emocje
Największą siłą tej serii jest charakterystyka Wilsona Fiska. To nie tylko złoczyńca, ale człowiek wypalony, który desperacko próbuje zachować władzę i znaczenie. Zdarsky pokazuje go jako postać tragiczną, świadomą swoich błędów, lecz także niezdolną do wycofania się z drogi przemocy. Jego działania są podszyte strachem, że jego wizerunek może zostać zniszczony przez ujawnienie przeszłości. To czyni z niego najbardziej ludzkiego „tyrana” w Marvelu od dawna. Natomiast Matt Murdock pozostaje emocjonalnym rdzeniem opowieści. Choć czasami niestety nieco przesunięty na drugi plan, to jego wewnętrzne konflikty – walka o wiarę, poczucie winy i prawość budują moralny kontrapunkt wobec Fiska.
Interesujący jest również sposób, w jaki Zdarsky prowadzi Elektrę, teraz noszącą strój Daredevila. Jej obecność dodaje narracji nie tylko napięcia, lecz także perspektywy kobiecej siły i etycznej niejednoznaczności. Ważną rolę odgrywa tu również Luke Cage, który symbolizuje alternatywną drogę do sprawiedliwości. Jego decyzje w późniejszych numerach, zwłaszcza w kontekście nowej roli w mieście, pokazują, że seria nie kończy się wyłącznie starciem bohaterzy kontra złoczyńcy, lecz otwiera nowy rozdział politycznej intrygi dla Nowego Jorku.


Strona wizualna
Marco Checchetto potwierdza, że jest jednym z najlepszych artystów Marvela w ostatnich latach. Jego kreska jest czysta, pełna energii i filmowej ekspresji. Walki mają rytm, ruch i wagę, a jednocześnie artysta potrafi kapitalnie przekazywać emocje na twarzach, w gestach, a nawet ciszy między kolejnymi uderzeniami. Kolory Marcio Menyza dopełniają tej estetyki, chłodne błękity, cienie i światła metropolii wzmacniają duszną atmosferę politycznego thrillera. „Diabelskie Rządy” stoi na poziomie zbliżonym do najlepszych historii o Daredevilu. To komiks, który można czytać dla samej przyjemności lub po prostu oglądać kolejne strony bez śledzenia dialogów.
| Liczba stron | 264 |
| Wymiary | 16.7 x 25.5cm |
| Scenarzysta | Chip Zdarsky |
| Ilustrator | Marco Checchetto |
| Tłumacz | Maciej Błahuszewski |
| Typ oprawy | Dariusz Stańczyk |
| Cena | od 69,99 zł |
Elektra w komiksie Diabelskie Rządy
Mini seria „Daredevil: Woman Without Fear (Nieustraszona)” stanowi interesującą odsłonę postaci Elektry Natchios w uniwersum Marvela. To trzy zeszyty opowieści bez Matta Murdocka w roli głównej. Elektra wchodzi do akcji nie tylko jako wojowniczka, ale jako osoba na skraju wewnętrznej zmiany. Sceny walki są pełne dynamiki i trudnych wyborów, a rysunki perfekcyjnie oddają zimny klimat i zagrożenie. Chip Zdarsky i Ann Nocenti zgrabnie przeplatają tu motywy zemsty, lojalności i zmiany tożsamości. To z pewnością nadaje serii głębię przewyższającą typowy komiks akcji. Elektra musi nie tylko stawić czoła zewnętrznym zagrożeniom, ale także własnym demonom. Narracja daje więcej przestrzeni bohaterce, a rysunki i kadrowanie potęgują uczucie osamotnienia w mieście, które nagle stawia ją na celowniku bardziej niż kiedykolwiek. Ostatecznie Elektra dokonuje ważnego wyboru, mierzy się z przeszłością i staje się kimś więcej niż tylko zabójczynią. Krótko podsumowując „Daredevil: Woman Without Fear” to solidna propozycja dla fanów Elektry oraz osób poszukujących nieco mroczniejszego komiksu superbohaterskiego.


Podsumowanie
„Diabelskie Rządy” to komiks, który pokazuje, że event nie musi polegać na destrukcji świata, aby wstrząsnąć czytelnikiem. To złożony dramat polityczny z elementami akcji, narysowany z dbałością o każdy szczegół i napisany z empatią dla swoich bohaterów. Może nie zmienia reguł gry, ale udowadnia, że w Marvelu wciąż można opowiadać o bohaterach z sercem, sumieniem i błędami. To jeden z najlepszych „ulicznych” eventów Marvela ostatnich lat. Bez wątpienia piękny wizualnie, przemyślany narracyjnie i emocjonalnie spójny.
Komiks do recenzji dostarczył polski wydawca, Egmont.
Dołącz do dyskusji
Zaloguj się lub załóż konto, by skomentować ten wpis.