Przeczytaj naszą recenzję Gloomy Eyes! Czego możesz się spodziewać?
Nie wiem jak wy, ale ja ogromnie czekałam na tę grę i bardzo się cieszę, że miałam możliwość wypróbowania jej przedpremierowo. Gloomy Eyes mnie zauroczyło już na etapie pisania zapowiedzi swoją uroczą grafiką, ale ma do zaoferowania zdecydowanie więcej.
Ale po kolei, przypomnijmy sobie, z czym mamy w ogóle do czynienia. Gloomy Eyes jest przygodówką z zagadkami środowiskowymi. Reprezentuje też dość mały gatunek „self-coop”, w którym sterujemy obojgiem postaci w pojedynkę. Możemy w prosty sposób przełączać się między nimi, kiedy zachodzi taka potrzeba.
Gdybym był zombie, nigdy nie zjadłbym Twojego mózgu <3
Naszymi bohaterami są tytułowy Gloomy oraz jego przyjaciółka Nena. Gloomy jest chłopcem zombie. Chłopiec jest wiecznie samotny, ponieważ inne dzieci uciekają od niego w obawie przed pożarciem, a dorośli polują na niego i inne zombie, przez co ten jest w stałym niebezpieczeństwie. Chłopiec marzy o akceptacji, pragnie znaleźć przyjaciela, który od niego nie ucieknie. Na zasadzie kontrastu przedstawiono nam drugą bohaterkę, ludzką dziewczynkę Nenę. Dziewczyna jest pełna życia i kieruje nią zew przygody. Marzy o zobaczeniu zaginionego Słońca i przywróceniu go z powrotem na swoje miejsce. Jest jednak uwięziona w pokoju i pilnowana przez głównego złoczyńcę, własnego wujka. W końcu udaje jej się uciec, a na swojej drodze spotyka Gloomiego. Nie boi się go, co więcej, czuje, że łączy ich ze sobą pewna więź. Gloomy znalazł kogoś, kogo może nazywać przyjacielem i obiecuje chronić dziewczynkę za wszelką cenę. W ten właśnie sposób udają się razem z misją uratowania Słońca.

Może to tylko mi się wydaje, ale te związki człowieka z zombie są jakieś bardzo popularne? Pierwsze, o czym pomyślałam to cofnięcie się do 2012 roku i śpiewanie „The Zombie Song” Stephanie Mabey albo rewatch teraz już czterech części mojej ukochanej serii Disneya „Zombies”. To tak zbaczając z tematu, ale już wracamy do Gloomy Eyes.
Przeciwieństwa się przyciągają
Przełączanie się między postaciami jest ważne, ponieważ zarówno Gloomy, jak i Nena, mają swoje silne i słabe strony. Gloomy jest silniejszy, więc jest pomocny jeśli trzeba będzie coś przesunąć albo rozwalić. Nie jest jednak tak zwinny i bystry jak Nena, więc to nią będziemy mogli wchodzić po drabinie, przeskakiwać przez przeszkody albo obsługiwać maszyny.
A jak z tymi zagadkami?
Poziom trudności zagadek jest raczej zbalansowany. Przyznaję, że w niektórych momentach stawałam i nie miałam pomysłu na to, co zrobić albo gubiłam się na sporych mapach. Drobnostką, która często irytowała, była niepojawiająca się w niektórych momentach ikonka interakcji. Gubiłam się przez to w momentach, które były tak naprawdę banalne i wystarczyło wejść po przerwie, żeby zobaczyć rozwiązanie, które rzucało się w oczy. Bardzo pomocna była też możliwość oddalenia kamery i przyjrzenia się lokacji z innej perspektywy — pozwalało to odnaleźć połączenia niewidzialne z poziomu sterowania postacią.

Super opcją zachęcającą do eksploracji otoczenia było umieszczenie w poziomach sekretów i znajdziek. Co prawda nie udało mi się znaleźć wszystkich, ale te, na które natrafiłam, bardzo wzbogacały świat gry i kolorowały całą historią.







Twórcy pomyśleli także o dodaniu funkcji zwiększającej dostępność gry dla osób z dysleksją. Gracze mają opcję zmiany czcionki w ustawieniach.

Podsumowując, inspiracja twórczością Tima Burtona rzuca się w oczy i wygląda przepięknie. Gloomy Eyes z pewnością zasługuje na czas graczy, którzy jesień spędzają oglądając Coraline, czy Gnijącą Pannę Młodą. Narracja również wciąga tak, że od pierwszych chwil kibicujemy głównym bohaterom. Ja się świetnie bawiłam i zdecydowanie polecam wypróbować grę na premierę.












Gloomy Eyes ukaże się na PS5, Xbox Series X|S, Nintendo Switch oraz na PC już 12 września 2025 roku.
Grę do recenzji udostępniło Wire Tap Media.
Dodaj komentarz