STALKER 2: Heart of Chornobyl powstawał siedem lat. Z czego ostatnie dwa były trudniejsze dla ukraińskiego dewelopera niż przetrwanie w Zonie. Zapraszam na recenzję.
STALKER 2: Heart of Chornobyl to jeden z największych artefaktów na konsolach Xbox. We wczesnym dostępni było do pobrania aż 167 GB danych. Następnego dnia — w momencie otrzymania kodu prasowego – był patch ważący 120 GB. Jednak to jeszcze nie koniec. Dwa dni przed premierą pojawiła sie aktualizacja, która trochę odchudziła grę i należało pobrać kolejne 139 GB. Jakby mało było mi pobierania, to 15 godzin przed premierą wskoczyło jeszcze 36 GB. Razem pobrałem ponad 460 GB – to więcej niż wynosi pojemność dysku SSD w konsoli Xbox Series S.
Trudne początki
Na ten artefakt przyszło nam czekać aż 14 lat. Pierwszy STALKER był bez wątpienia kultową grą i liczy się tak samo dla ukraińskiej społeczności, co dla nas Wiedźmin od studia CD Projekt RED. W Polsce Cień Czarnobyla również przyjął się bardzo dobrze. Szybko pokochaliśmy klimat postapo po wybuchu w elektrowni atomowej w Czarnobylu. Należy też pamiętać, że jednym z kluczowych elementów popularności Stalkera w Polsce był Mirosław Utta. Odgrywał on rolę absolutnie wybitnego lektora w całej trylogii. Niestety w grze STALKER 2 pana Utty nie usłyszymy, dostępne są wyłącznie polskie napisy. Z dubbingu mamy do wyboru tylko głosy angielskie oraz ukraińskie. Ja całą grę przeszedłem z oryginalnymi głosami, które bezsprzecznie jeszcze bardziej pozwalają zanurzyć się klimat niebezpiecznej Zony.
Wszyscy dobrze wiemy, w jakich bólach powstawał STALKER 2: Heart of Chornobyl. Nie tylko kijowskie studio GSC Game World, ale cały naród ukraiński spotkała na początku 2022 roku niewyobrażalna tragedia. W wyniku wybuchu wojny wielu ludzi straciło życie, a jeszcze więcej musiało emigrować w bezpieczne miejsca. Przez ostatnie dwa lata STALKER 2 tworzony był w czeskiej Pradze. Do tego, jak większość innych deweloperów, studio zmagało się ze skutkami pandemii oraz atakami hakerskimi.
Długo oczekiwana premiera STALKER 2
STALKER 2: Heart of Chornobyl miał trafić na konsole Xbox już w dniu 28 kwietnia 2022 roku. Niestety wszyscy dobrze wiemy, co się wydarzyło 3 miesiące wcześniej. Po tych wydarzeniach gra doczekała się jeszcze pięciu opóźnień. Przypomina to trochę historię, jaką potoczyły się losy tworzenia naszego Cyberpunk 2077. Niestety finalny efekt jest bardzo podobny. Jednak w odróżnieniu od polskiej produkcji STALKER 2 ma całą masę problemów technicznych zarówno na konsolach, jak i PC. Zacznijmy jednak od początku, od podłoża fabularnego.
Tło fabularne w STALKER 2
Jak już wspomniałem, STALKER: Cień Czarnobyla wydano 14 lat temu. Jeżeli zastanawiasz się, czy musisz znać wydarzenia z pierwszej części, to odpowiadam, że nie ma takiej potrzeby. Niemniej GSC Game World ostatnio zrobiło wiele, szczególnie wydając trylogię (podstawkę i dwa dodatki) na wszystkie możliwe platformy, aby przygotować graczy na premierę drugiej części. STALKER 2 to nowa historia z nowym bohaterem, który nazywa się Skif.
Coś uderzyło w jego dom i doszczętnie go zniszczyło. Na miejscu nasz bohater znajduje tajemniczy artefakt. Będąc bezdomnym, wyrusza do Zony, w celu jego naładowania (poza Zoną artefakty są tylko nic niewartymi „pustakami”) oraz zmonetyzowania znaleziska, marząc o nowym mieszkaniu. W nasze ręce wpada specjalny skaner, którym możemy naładować artefakt w jednym z kilku miejsc. Oczywiście misja nie idzie zgodnie z planem. Skif zostaje napadnięty, a skaner zostaje mu skradziony. Ktoś nas wystawił. Czas się przekonać, dlaczego to zrobił i wymierzyć sprawiedliwość.
Zono moja
Zona, do której trafiamy to bezsprzecznie niebezpieczne miejsce, pełne zmutowanych stworzeń, śmiertelnego promieniowania i dziwnej, anomalnej energii. To miejsce, które przyciąga Łowców Nagród różnymi skarbami oraz oczywiście tajemnicami. Niektórzy uciekają tu też po prostu przed swoją przeszłością. Strefa Wykluczenia w STALKER 2: Heart of Chornobyl jest absolutnie fantastycznie zaprojektowana. Mimo ogromnej powierzchni nie ma dwóch takich samych miejsc. Odkrywanie kolejnych terenów jest bardzo satysfakcjonujące. Oglądanie tych wszystkich zniszczonych maszyn, zaglądanie do bunkrów oraz odwiedzanie zrujnowanych domów wciąga bez opamiętania. To miejsce ma klimat, którego nie da się podrobić. Nawet lasy i roślinność są różne, w wielu miejscach zupełnie inaczej uszkodzone przez promieniowanie. Projekt tego świata, to w mojej opinii największą zaleta STALKER-a 2. Do tego twórcy zastosowali fenomenalne efekty pogodowe.
Death Stranding: Prypeć Edition
Akcja ma miejsce w 2006 roku i rozgrywa się w fikcyjnej, zmienionej Strefie Wykluczenia w Czarnobylu. Wtedy nastąpił drugi wybuch w elektrowni atomowej, co tylko rozszerzyło napromieniowaną strefę o kolejne obszary. A obszar jest naprawdę ogromy. Na graczy czeka otwarta, radioaktywna Zona o powierzchni 64 km², którą możecie przymierzać wyłącznie na piechotę. Mam nadzieję, że dobrze bawiliście się w symulatorze chodzenia, jakim było Death Stranding. Gra Kojimy idealnie kilka dni temu trafiła na konsolą Xbox. STALKER 2 to bowiem takie Death Stranding: Prypeć Edition. Szybkich punktów podróży tutaj nie ma. Strefę Wykluczenia podzielono na wiele parceli. Jednak tylko w kilku z nich są osady z handlarzami, technikami, lekarzami oraz przewodnikami. Podchodząc do przewodnika, możemy poprosić go, aby (za opłatą) zaprowadził nas w ramach szybkiej podróży do innej osady. To, jakie osady będą dla nas dostępne i kto będzie do nas wrogo nastawiony w głównej mierze zależy od wyboru podjętego mniej więcej w połowie gry. Będziemy musieli wybrać między Monolitowcami, a Strażą Zony.
Przygoda, która nie dobiegła końca
STALKER 2: Heart of Chornobyl to podobno gra na około 40 godzin. Niestety moja przygoda z produkcją GSC Game World skończyła się po ponad 35 godzinach. Pierwszy duży problem był po 30 godzinach, w rejonie Duga. Nie byłem w stanie zabić snajperów na wieżach strażniczych. Nawet strzelając w głowę z karabinu snajperskiego, wróg padał i jęczał tylko z bólu. Kolejne strzały niczego nie dawały. Przeciwnik wstawał, a ja mogłem co najwyżej go dalej tylko powalić. Działo się to z każdy strażnikiem na wieży wokół placówki, do której miałem wejść. Niestety po przekroczeniu bramy lub dziury w murze od razu dostawałem strzał nie wiadomo skąd, który mnie zabijał. Pomogło wczytanie zapisu niemal sprzed 10 godzin i zmiana frakcji, której chciałem pomagać.
Kolejne problemy
Niestety gra już całkowicie zablokowała mi progres w misji Subtelna materia. Miałem w niej wyczyścić stację „Orbita” z psionicznych mutantów. To takie, które mogą rzucać w nas przedmiotami i wytracać broń z rąk. Prawdopodobnie muszę zabić cztery mutanty, ale tylko trzy z nich pojawiają się w tej lokacji. Mimo wielu prób, wczytywania poprzednich zapisów i lizania ścian czwarty mutant nigdzie się nie pojawia. Jednak cały czas rzuca we mnie przedmiotami. Pewnie utknął gdzieś w teksturach. Wcześniejsze misje fabularne też miały pełno błędów, jednak kilkukrotne wczytywanie zapisu gry i powtarzanie rozgrywki sprawiło, że w końcu udało się fabułę kontynuować.
Same misje są jednak bardzo urozmaicone i, co ważne, często są wypełnione świetnymi dialogami. Nasza postać do tego aktywnie bierze udział w rozmowach oraz może wybrać kilka kwestii dialogowych. Nie mają one jednak większego znaczenia na powodzenie misji. Ot po prostu możemy dopytać o szczegóły. Ewentualnie możemy komuś zagrozić albo po prostu go zabić i wziąć to, czego potrzebujemy zamiast wykonywać dodatkowe zlecenie. I wiecie co? Bycie tym złym w STALKER 2, gdy gra daje taką możliwość, jest naprawdę satysfakcjonujące. To miła odmiana po absurdalnie grzecznym nowym Dragon Age.
Zdarte trampki
Oczywiście wydłużona rozgrywka w dużej mierze wiąże się z tym, że wszędzie chodzimy z buta. I jak by tego było mało, nasza postać ma mały pasek wytrzymałości podzielony na trzy kreski, który szybko się wyczerpuje. Zdecydowano się nawet na taki absurd, ze skok zabiera nam niemal całą kreskę. Jeżeli nasz ekwipunek nie jest przeciążony, to możemy biec około dwudziestu sekund. Odnowienie pełnej wytrzymałości trwa lekko ponad 10 sekund. Niestety, podczas rozgrywki wiele bram jest zamkniętych. Czasami trzeba obchodzić nawet całe rejony, aby dojść do celu ścieżką zaplanowaną przez twórców. To bardzo irytujące. Połowa tej gry, jak nie więcej, to po prostu szwendanie się po Zonie.
Wytrzymałość możemy odzyskać natychmiast po wypiciu napoju energetycznego, jednak powoduje to równocześnie wzrost głodu. Głodna postać ma mniejszą kondycję oraz skuteczność w walce. Nasz stalker to trochę taki tamagotchi — tylko pić, jeść i czasem spać.
Możliwości ruchowe naszej postaci, jak na stalkera, są mocno ograniczone. Skok jest dość niski – na tyle że płotu nie przeskoczymy. Nie mamy też z możliwości chwytania się wystających elementów. Wyżej dostaniemy się tylko za pomocą drabiny. Nie ma też możliwości położenia się na ziemi oraz czołgania, co bardzo przydałoby się w walce.
Problematyczna walka w STALKER 2
Walka w STALKER 2 jest bardzo niezbalansowana. Przeciwnicy wykrywają nas z dużej odległości i zaczynają strzelać zanim ich zobaczymy. Trochę jak w Far Cry 3 – bez znaczenia, czy używają pistoletu maszynowego czy strzelby. Są w stanie nas trafić z dużej odległości. Boty mają absurdalnie wysokie wspomaganie celowania. Nasza postać w walce nie tylko traci zdrowie, ale również krwawi. Krwawienie możemy zatamować bandażem, ale za to uzyskamy tylko kilka punktów HP. Apteczka służy do odnawiania dużej ilości zdrowa, ale za to nie hamuje krwawienia. Strasznie irytujące jest to, że niemal każdy pocisk wywołuje u naszej postaci krwawienie i tracenie zdrowia. Często musimy się chować, aby użyć najpierw bandaża, potem apteczki, a następnie przeładować broń. Cały ten proces trwa długo. Wrogowie nie będą czekać, podejdą do nas, aby dalej strzelać.
Albo co gorsze – rzucą nam granat niemal zawsze idealnie pod nogi. Granat mało tego, że zabiera dużo HP, to jeszcze nas ogłusza na kilka sekund. Wielka szkoda, że nie pomyślano o możliwości odrzucenia granatu. Przeciwnicy cały czas wiedzą, gdzie jesteśmy. Często od razu po wychyleniu głowy wszyscy do nas strzelają. Czasami nawet nie da się przed nimi uciec, ponieważ gra nadzwyczajnie ich teleportuje w pobliże gracza. Szczególnie tych, którzy są daleko od walki. Nie raz wydawało mi się, że to już koniec strzelania, a tu magicznie przede mną gra wczytuje dwóch przeciwników. Strasznie irytowało mnie też to, że noc nie daje nam żadnej przewagi. Nie mamy noktowizora, boty za to zawsze wiedzą gdzie jesteśmy i strzelają do nas nie wiadomo skąd.
Mutanty
Walki z mutantami również nie są przyjemne, gdyż większość z nich ma przesadzoną liczbę HP. Bez strzelby (i to najlepiej automatycznej, aby nie tracić czasu na przeładowanie) nawet nie ma co się wybierać wgłąb Zony. Jednak nawet strzelba potrzebuje wielu pocisków, aby powalić niejednego mutanta. Strasznie wkurzał mnie niewidzialny mutant, który przypomina Przemieńca z Dying Light. Pojawiał się dopiero przed samym atakiem i jakby tego było mało, swoim krzykiem potrafi nas ogłuszyć na kilka sekund. Walka z nim to nic przyjemnego.
Psujący się ekwipunek
Walki nie ułatwia również szybko psujący się ekwipunek. Na jego zużycie ma wpływ nie tylko częste używanie, ale też warunki atmosferyczne oraz promieniowanie. Im broń jest bardziej zużyta, tym częściej będzie nam się zacinać, a zacięty nabój to najgorsze, co może nas spotkać w trakcie walki. Tu warto dodać, że każda broń ma zupełnie inną animację odblokowania magazynka i prezentują się one naprawdę świetnie. Ogólnie cała obsługa wszystkich broni przez naszą postać jest na bardzo wysokim poziomie. Nie tylko przeładowanie, ale też montowanie różnych dodatków, jak tłumik, granatnik, czy celownik. Fani militariów z pewnością będą pod wrażeniem.
Wysoka cena przetrwania
Niestety raczej nikt nie będzie za to pod wrażeniem wysokich kosztów naprawy ekwipunku oraz niskich zarobków za wykonywanie misji. Misje fabularne są często na tyle długie, że niemal zawsze wracamy przynajmniej ze średnio zużytym ekwipunkiem. Oczywiście należy go naprawić od razu u technika w osadzie, gdyż większe zużycie generuje absurdalnie wysokie koszty naprawy. Porównywalne nawet do kupna nowych broni. Aby poprawić budżet, możemy wybrać się w pobliskie rejony do miejsc oznaczonych znakiem zapytania. To nieodkryte przez nas lokacje, które mogą skrywać jakieś sekrety. Nawet jeśli nie znajdziemy niczego wartościowego, to warto pozbierać kilka karabinów w przynajmniej średnim stanie, aby sprzedać je za kilka tysięcy kredytów.
Jak się nam poszczęści, to możemy znaleźć u zabitego wroga skafander lub pancerz. Są one zazwyczaj w bardzo dobrym stanie i możemy otrzymać za nie dużo pieniędzy. Niestety są bardzo ciężkie, więc możemy zabrać ze sobą do osady jeden, góra dwa takie przedmioty. Bezsprzecznie najlepszą formą zarobku jest oczywiście szukanie drogocennych artefaktów w niebezpiecznych anomaliach.
Ulepszenia ekwipunku
Niemal każdą broń oraz kombinezon możemy ulepszyć u Technika, jednak również to jest bardzo drogie. Natomiast bez tych ulepszeń (kolby, wyważonej lufy czy uchwytu) ze zwykłej broni naprawdę źle się strzela. Możemy też wykupić ulepszenia, które spowolnią zużycie oraz zmniejszą wagę przedmiotu. Z kolei takie akcesoria jak tłumik, celownik, czy podczepiany granatnik kupujemy już u zwykłego handlarza. Same akcesoria nie ulegają już zużyciu.
STALKER 2 i kwestie techniczne
STALKER 2: Heart of Chornobyl powstał na Unreal Engine 5 i twórcy bardzo dobrze wykorzystali ten silnik, jeżeli chodzi o oprawę graficzną. Nawet w trybie wydajność, gdzie mamy 60 klatek i niższą rozdzielczość gra prezentuje się przyzwoicie. Są momenty, gdzie warto się zatrzymać i po prostu podziwiać piękno tego świata. Osobiście zrobiłem ponad sto różnych rzutów ekranu, fotografując maszyny, budynki, czy inne obiekty. Niestety fotografowałem też błędy techniczne, których w tej grze nie brakuje. Często postaci nienaturalnie wyglądały i zachowywały się w trakcie dialogów. Natrafiłem na sporo lewitujących przedmiotów. Oświetlenie na zewnątrz jest mocne, ale to niestety tylko kule światła umieszczone w konkretnych miejscach, które nie pokrywają się często z wyłączonymi reflektorami. Gra jest pełna wielu różnych błędów także w fizyce przedmiotów czy zabitych już NPC-ów.
Jako że nasza redakcja dostała również kody na komputerowe wersje gry S.T.A.L.K.E.R. 2, to mogłem sprawdzić działanie tego tytułu na Lenovo Legion Go. Zacząłem od grania na komputerze podłączonym do monitora 4K przez stację dokującą. Nie jest to niestety doświadczenie, które mogę komukolwiek polecić. Zaledwie kilkanaście klatek na sekundę (w ustawieniach średnio-wysokich) i migotanie ekranu są tu na porządku dziennym. Zmniejszyłem więc rozdzielczość do 2K, a ustawienia do niskich i fakt faktem było nieco lepiej. Niemniej częste spadki poniżej 30 klatek na sekundę skutecznie zniechęciły mnie do takiego grania. Nie omieszkałem też sprawdzić działania S.T.A.L.K.E.R.-a 2 w trybie przenośnym. Tutaj musiałem zjechać do rozdzielczości 800p i oczywiście do najniższych dostępnych ustawień, ale dało się już grać w 60 klatkach na sekundę. Czasem. Szybko okazało się bowiem, że gra zaczyna działać w zaledwie kilkunastu klatkach na sekundę, a następnie… wyłącza cały komputer Lenovo Legion Go. Nie jest to sytuacja jednorazowa, a raczej reguła. Wobec tego muszę niestety stwierdzić smutną prawdę. S.T.A.L.K.E.R. 2 niezależnie od ustawień jest kompletnie niegrywalny na Lenovo Legion Go i raczej zepsuje Wasz komputer niż pozwoli na komfortową rozgrywkę.
Bartosz Kwidziński
Jednak co by nie pisać o błędach technicznych, to najbardziej irytujące były te występujące w misjach fabularnych, których nie da się ukończyć oraz oczywiście w walce, o których już pisałem. Teleportujący się przeciwnicy to jest jakiś absurd, który nie powinien mieć miejsca w żadnej grze. Jak również to, to, że wykrywają nas z dużej odległości i strzelają z wysoką precyzją. Do tego boty cały czas wiedzą gdzie gracz się znajduje. Praktycznie nie da się tutaj skradać i eliminować przeciwników po cichu.
Werdykt
STALKER 2: Heart of Chornobyl to z jednej strony gra z olbrzymim, bogato wypełnionym światem postapo, którego nie znajdziecie w żadnej innej produkcji. Jednak ten świat pełny jest nie tylko drogocennych artefaktów, ale również tych graficznych. Produkcja cierpi na wiele błędów technicznych, które psują, a nawet wręcz całkowicie uniemożliwiają rozgrywkę. Do tego ma nie najlepszą ekonomię, czy niemal całkowity brak szybkiej podróży. Sporo godzin trzeba tu poświęcić po prostu na samo chodzenie.
Mimo pięciu opóźnień premiery przed twórcami z GSC Game World nadal masa pracy. Tytuł debiutuje dziś w Game Pass, więc oczywiście zachęcam wszystkich opłacających abonament do zagrania. Tylko pamiętające, aby często zapisywać grę, najlepiej w kilku różnych miejscach. Nigdy nie wiadomo, kiedy postęp fabularny zostanie wam zablokowany. Mnie to się przydarzyło dwa razy. Zdecydowanie o dwa razy za dużo.
Kod recenzencki dostarczyło Renaissance PR.
Dodaj komentarz