UWAGA: W poniższej recenzji mogą pojawić się spoilery. Jeżeli jednak nie chcesz ich zobaczyć, najlepiej odpuść sobie jej lekturę, do momentu, w którym zobaczysz serial.
Na początku był chaos… Nie, to nie o to chodzi tym razem. Pierwsze spojrzenie na tytuł i grafikę nie mówi wprost, o czym jest ten serial. Sama jednak mocno się zaskoczyłam, na dodatek pozytywnie. Początkowo bałam się, że to nie będzie moja bajka i przez cały serial będę się męczyć. Jednak się wkręciłam. Mowa o serialu Plemiona Europy, które oficjalnie swoją premierę mają 19 lutego 2021 na platformie Netflix.
O czym jest serial?
Plemiona Europy sprawiają, że jak najszybciej mamy ochotę przejść do następnego odcinka. Mimo, że odnosi się wrażenia skakania po wielu scenach. Oczywiście jest to produkcja z gatunku science fiction, przedstawiająca rok 2074. Pewnego dnia doszło tajemniczej globalnej katastrofy (nie powiem o jakiej nazwie, ale dokładnie taki sam tytuł nosi jedna z książek na mojej półce). W efekcie wybucha wojna pomiędzy plemionami, które wyłoniły się z ruin Europy. Nie ma już Niemiec, Polski, Francji, Dani… Śledzimy losy trójki rodzeństwa z pokojowego plemienia Źródlan – Kiano (Emilio Sakraya), Liv (Henriette Confurius) i Elja (David Ali Rashed). Niestety, rodzeństwo zostaje rozdzielone (zalatuje Grą o Tron) i zmuszone do wytyczenia własnych ścieżek w pełnej akcji walce o przyszłość nowej Europy. Ostatecznie widzimy świat i ludzi, którzy walczą i mają nadzieję na nowy początek dla Starego Kontynentu.

W rolach głównych wystąpili: Emilio Sakraya, Henriette Confurius, David Ali Rashed, Oliver Masucci, Robert Finster oraz Ana Ularu. Żałuję, że nie miałam jak nagrać momentu, w którym zobaczyłam, że Masucci znany z roli Ulricha Nielsena w genialnym serialu Dark również pojawił się w produkcji, w nieco humorystycznej roli. Oczywiście, serial ten powstał właśnie dzięki producentom Dark – Quirina Berga i Maxa Wiedemanna, a także Maximiliana Vettera z W&B Television. Fakt ten jednak nie zaskakuje, ponieważ Plemiona Europy ogląda się jednym tchem, podobnie jak poprzednią produkcję Berga i Wiedemanna. Wszystkiego dopełnia muzyka w tle, której jest całkiem sporo, technologiczne „fiku-miku” i absorbująca fabuła, jednak nieco przewidywalna.

Co nas czeka podczas oglądania Plemion Europy?
Odpowiedź brzmi: przyjemność. W tym miejscu muszę zaznaczyć, że to całkowicie moje odczucia co do produkcji i nikt więcej nie musi się z nimi zgadzać. Rozpocznę od najsmutniejszej kwestii dotyczącej serialu, a brzmi ona – sezon pierwszy ma tylko 6 odcinków. I jakże smutna się zrobiłam, kiedy skończył się ostatni z nich w momencie wzbudzającym ogromną ciekawość, a dalej nie było już nic oprócz napisów końcowych. Serial ogląda się jednym tchem i tak też było w moim przypadku. Odcinek za odcinkiem, bez chwili przerwy. Jedyne co nieco mnie szokowało momentami (ale również w pozytywnym znaczeniu) to przeplatanie języków. Bohaterowie rozmawiali po niemiecku i po angielsku. W końcu Europa już nie istnieje i jakoś trzeba się porozumiewać. Plemiona Europy w mgnieniu oka przywołały u mnie wspomnienia dotyczące Dark, zanim w ogóle pojawił się Masucci w roli Mojżesza. Pamiętajcie jednak, że nie znajdziecie tu podróży w czasie i nie stracicie orientacji w którym czasie się znajdujecie.

Kto by pomyślał, że wszystko będzie kręciło się wokół czegoś zupełnie innego, niż sugeruje opis fabuły. Nasze bohaterskie rodzeństwo należące do plemienia Źródlan, żyje sobie spokojnie, nikomu nie przeszkadzając. Pewnego dnia jednak odkryli rozbity obiekt latający, który uległ zniszczeniu w okolicy. Akcja rozpoczyna się, gdy Wrony wkraczają do walki. Są oni najsilniejszym plemieniem, mającymi swoją „siedzibę” na terenie dawnego Berlina. Rozpoczynają poszukiwania Sześcianu Atlantów, który ma zapewnić im dostęp do wyjątkowej technologii. Podczas poszukiwań eliminują plemienia stojące im na drodze. Oczywiście nasze rodzeństwo ma coś z tym wspólnego. Ratują pilota statku, ten z kolei przekazuje sześcian najmłodszemu z rodzeństwa i prosi go o dostarczenie w pewne miejsce. I tak oto Kiano wraz z ojcem zostaje pojmany przez Wrony, Liv dołącza do Szkarłatnej Republiki, gdzie za wszelką cenę będzie się starała robić wszystko, by uwolnić swoich bliskich. A nasz bujający głową w obłokach Elja rusza tropem zaginionej cywilizacji u boku Mojżesza, pakując się ciągle w jakieś kłopoty.

Wystarczy spojlerów
Plemiona Europy niekoniecznie spodobają się każdemu. Bo mam wrażenie, że przeskoki pomiędzy scenami (w końcu obserwujemy losy rozdzielonego rodzeństwa) i bohaterowie, których zachowania można przewidzieć, sprawią, że wielu odpuści sobie ten tytuł. Osobiście bardzo podobała mi się postać Varvary, mimo, że na początku słyszałam to imię jako Barbara. Nie brakuje kilku brutalnych scen, które od strzału eliminują ten serial jako idealny dla dzieciaków. Niemniej jednak każdy powinien się przekonać na własnej skórze, jaki on jest. Bo ilu oglądających, tyle przeróżnych opinii. Ja jestem na tak.

Serial Plemiona Europy będzie dostępny na platformie Netflix od 19 lutego – https://www.netflix.com/title/81002769
Dodaj komentarz