Autko z klocków? Why not! W końcu nie ma dla mnie nic lepszego, niż kolejny samochodzik, który na dodatek jeździ, a nie tylko stoi dumnie na półce. I dobrze widzicie na zdjęciu wyżej – mam oponę w pokoju. 21 cali. I ambitny plan na to, jak ją wykorzystać. Tym razem przydała się do zrobienia zdjęcia poglądowego dla klocków – bohaterów dzisiejszej recenzji. Przed Wami Maserati GranTurismo GT3 Racing z klocków COBI.
Od czego zacznie się ta recenzja? Na samym początku opowiem Wam trochę o samym samochodzie i historii Maserati. W końcu GranTurismo to samochodowe uosobienie prawdziwego włoskiego stylu. No i do tego rajdowy charakter, który już nie raz zapisał się na kartach historii. Będzie szybko i bardzo ciekawie!
Historia Maserati GranTurismo GT3
GranTurismo GT3 to jeszcze całkiem nowy gracz w szanowanej stawce pojazdów specyfikacji GT3. Powstał on w warsztacie Swiss Team, utworzonym w 2008 roku przez Guida Bonfiglio. Zespół miał na celu wprowadzać pojazdy Maserati na tory wyścigowe. Skoro inne sportowe marki już na nim były, dlaczego i oni mieliby z tego nie skorzystać? Pierwszym efektem współpracy był model Quattroporte Evo, którym sam Andrea Bertolini zdobył w sezonie 2011 mistrzostwo serii International Superstars. Pod koniec roku 2011 Bonfiglio otrzymał pomoc ze strony Maserati w zaprojektowaniu modelu specyfikacji GT3 na bazie GranTurismo MC.

Giuseppe Angiulli, głowa zespołu Swiss Team ma na swoim koncie prace m.in. przy Alfach Romeo walczących w DTM, prototypach Le Mans BMW Motorsport, wyścigowych Ferrari 360 Modena i F430. Jego wkładu nie brakuje również przy wyścigowych Maserati MC12 GT1 w zespole Vitaphone Racing. Pojawił się w Swiss Team pod koniec roku 2010, a rok później powierzono mu opracowanie wyścigowego modelu GT3.
Efektem jest wyścigowy GranTurismo MC GT3, którego pierwszy raz można było zobaczyć we wrześniu 2012 roku podczas rundy International GT Open na torze Hungaroring. Pojazd uległ awarii, ale to nie przekreśliło startu w kolejnych wyścigach. Samochód pojawił się po kilku pracach w rundzie włoskich mistrzostw GT na torze Vallelunga. Ku zaskoczeniu wszystkich odniósł tam zwycięstwo, podnosząc rangę tego ambitnego projektu. W końcu drzemiące pod maską 4,7L V8 z ponad 530 KM wzbudza szacunek. Do setki rozpędza się w 4 sekundy, a maksymalna prędkość wynosi 300km/h. Ciekawostka: w dniach 5-6.02.2014 roku 530-konne GranTurismo MC GT3 przechodziło testy przeprowadzane przez FIA, dzięki którym obudziła się nadzieja, że samochód otrzyma specyfikację GT3. I tak to się wszystko zaczęło.

Maserati w grach
Pewnie każdy z Was miał nie raz styczność z grami wyścigowymi, w których wybierało się najszybszy pojazd, by wygrać. Pamiętacie może, w których grach pojawiło się włoskie Maserati? Pierwsza gra, która przychodzi mi na myśl to Need for Speed, a konkretnie Need for Speed Shift 2: Unleashed. Mieliśmy tam do wyboru Maserati GranTurismo S oraz Maserati MC12 GT1. Natomiast Maserati GranTurismo MC Stradale pojawiło się w NFS Rivals i Most Wanted. Sięgając dalej pamięcią, a pozostając w serii Need for Speed, w części Hot Pursuit 2010 dodano Maserati GranTurismo S Automatic, a także Maserati Quattroporte Sport GT S.

Samochody te można także zobaczyć m.in. odpalając Forza Horizon. Byłoby to conajmniej dziwne, gdyby nie pojawiły się tam samochody tej marki. Przejąć kontrolę nad włoskim, superszybkim pojazdem możemy w modelach 2008 Maserati MC12 Versione Corsa oraz 2010 Maserati GranTurismo S. Jeżeli komuś z Was udało się zagrać w Asphalt 8, ten z całą pewnością spotkał się z samochodami tej marki.
Maserati GranTurismo GT3 Racing z klocków COBI
Dożyliśmy czasów, w których z klocków możemy zbudować, co tylko będziemy chcieli. Od Sokoła Millennium po każdy z możliwych modeli samochodów. Tym razem nie stało się inaczej, do poskładania było białe (tak, lubię białe samochody) Maserati. Nie omieszkam wspomnieć, że chyba jedyne, jakie będę w swoim życiu posiadać. I choć klocki układało się aż za szybko, bo całość zajęła godzinę z małym haczykiem, to dumnie prezentują się na półce obok innych samochodzików. Nie, te inne nie są z klocków, ten jest pierwszy. I większy.
Najfajniejszą częścią układania klocków jest wyciągnięcie ich z pudełka. Żeby było śmieszniej, mam manię nieniszczenia opakowania. Otwieram tak, żeby pudełko było w stanie nienaruszonym. W końcu nigdy nie wiadomo, kiedy i do czego będzie mogło się przydać. Maserati GranTurismo GT3 Racing wykonano w skali 1:35, a całość składa się z 300 elementów. Samochód ma 14 cm szerokości i 4 cm wysokości. Platforma, na której będzie się prezentować, ma wysokość 9,5 cm. Więc odrobina wolnego miejsca na szafce jak najbardziej jest mile widziana. W zestawie nie mogło zabraknąć instrukcji – bez niej moglibyśmy się nieco dłużej namęczyć, niż przez tą symboliczną godzinę.
Całą zabawę zaczynamy od poskładania samochodu. Najpierw podstawa, bo na czymś pojazd powstać musi. Byłam święcie przekonana, że koła będą w całości, jednak to po naszej stronie należy wykonanie wulkanizacji, czyli nałożenie gumy na felgi. Jest ich 5, jedna sztuka w zapasie, aby całość na samym końcu wyglądała jak w prawdziwym pit-stopie. Kiedy skończymy już podstawę, zakładamy zderzak, maskę, boczne progi i klapę bagażnika. Później lusterka, kierownicę, dach, szyby, spojler (czy jak kto woli lotkę) i na samym końcu koła. W ten sposób dorabiamy się sportowego Maserati.
I wiecie co, Wam powiem? Samochodzik wygląda genialnie. Aż nie mogłam się powstrzymać, żeby zrobić mu sesję. Normalnie, ja wraz ze swoim telefonem stałam się w ten weekend specjalistą od fotografii samochodowej. A z tego, co wiem, nie jest to takie proste w rzeczywistości. Jest jedno niedociągnięcie, w którym malowanie jednego elementu nie synchronizuje się z elementem obok, ale w niczym to nie przeszkadza.
Zabawa z pozostałymi elementami
Autko gotowe, pora się zająć resztą zestawu. Rozpoczynamy budowę platformy, na której nasze superszybkie Maserati będzie się prezentować. O tyle o ile poskładanie samej podstawki to był pikuś, tak większość elementów pochłonęły słupy, na których ostatecznie zawisnął dumny napis „Maserati” i imitacja światełek. Tak, w pewnym momencie doszłam sobie do wniosku, że te światełka mogłyby się świecić. No, do czegoś musiałam się przyczepić.
Ostatecznie cała platforma prezentuje się całkiem godnie, każdy element do siebie pasuje i nie było większego problemu z dopasowaniem klocków.
Ostatnie składanie
Główne elementy zestawu gotowe. Pozostały, jak to nazwałam, elementy dekoracyjne. Mamy do poskładania kompresor, podnośnik, barierki ochronne i gaśnicę. Uwaga, składanie gaśnicy było bardzo ciężkie i zajęło najwięcej czasu. W końcu połączenie ze sobą aż dwóch elementów jest nie lada wyzwaniem. Wracając jednak do kompresora i podnośnika, zrobiło się już całkiem przyjemnie i poskładanie zajęło chwilę. Im mniej klocków, tym lepiej. A że mam w zwyczaju porozdzielać elementy, żeby podobne do siebie były w jednym miejscu, składanie mijało jeszcze szybciej. Ostatecznie, kompresor poskładany, a podnośnik, co ciekawe, działa (tak, jest ruchomy i się podnosi, jednak chyba nie uda się nim podnieść prawdziwego samochodu, a szkoda).
Ostatecznie, efekt po godzinie i kilkunastu minutach jest zadowalający. Maserati dumnie prezentuje się na półce w salonie. Daleko nie zajedzie, ale przynajmniej ma swoje godne miejsce w centrum mieszkania. I pamiętajcie, nieważne ile macie lat, bo i tak w każdym z nas drzemie dziecko. Klocki nie są tylko dla najmłodszych. I chętnie przygarnęłabym kolejne brum brum łutututu z klocków do kolekcji.

Klocki Maserati GranTurismo GT3 Racing możecie kupić na stronie producenta w cenie 150 zł. Wystarczy, że klikniecie w TEN LINK.
Artykuł powstał we współpracy z firmą COBI
























Dodaj komentarz