Ogromne skarby, niebezpieczne przygody, niezbadane dziewicze tereny oraz wielka chwała. Tego wszystkiego możecie doświadczyć w najnowszej produkcji Maschinen Mensch, która jest swoistym “symulatorem Krzysztofa Kolumba”. Jednak czy warto wybrać się w tę ekspedycję?
W Curious Expedition wcielamy się w jednego z 20 odkrywców, którego zadaniem jest znalezienie złotej piramidy. W czasie naszych ekspedycji możemy natrafić na wioski tubylców, świątynie, niebezpieczne zwierzęta oraz przenieść się do całkowicie innego wymiaru. Z naszych najdzikszych wypraw nie tylko otrzymujemy sławę, ale również i pieniądze, które pozyskujemy z sprzedaży znalezionych fantów oraz wypełnionych zadań.
GRAFIKA I DŹWIĘK
Grę upiększa pikselowa grafika, która przypomina tytuły z lat 90. Wszystkie lokacje są wykonane bardzo szczegółowo i oddają klimat całej gry. Ponadto produkcja jest w większości czytelna nawet w trybie przenośnym. W większości, ponieważ widok mapy jest nieco mniej wyraźny i czasami jest się łatwo zgubić. Co ciekawe, animacje postaci ograniczają się jedynie do podskakiwania. 😀 Modele jednak na tyle małe, że dodanie większej ilości ruchów nie wpłynęłoby dobrze na warstwę wizualną.
Muzyka tutaj jest bardzo przyjemna dla ucha. Można usłyszeć klasyczne motywy z połączeniem delikatnych elementów muzyki elektronicznej. Jedyny minusem jest to, że muzyka nie zawsze wypełnia każdy fragment gry. Podczas rozgrywki nierzadko muzyka się kończy przedwcześnie, pozostawiając dużą pustkę, którą starają się wypełnić efekty dźwiękowe. Twórcy mogli tutaj się pokusić o dłuższe wersje utworów lub chociaż zapętlić je.
ROZGRYWKA
Rozgrywka jest najlepszym przysmakiem w Curious Expedition. Twórcy chcieli jak najbardziej oddać ducha niebezpiecznych wypraw i muszę przyznać, że wyszło im to bardzo dobrze. Mamy tutaj wyznacznik zdrowia psychicznego naszego zespołu, od którego zależy całe powodzenie naszej ekspedycji. Musimy na niego uważać wraz z kolejnymi ruchami oraz uzupełniać go, jedząc zebrane zapasy, czy odpoczywając. Oczywiście, bez zdrowia psychicznego da radę wędrować, jednak taka “wędrówka” nie trwa zbyt długo. 😉
Poza wspomnianym wskaźnikiem na sukces naszej wyprawy wpływają też bardziej lub mniej przewidywalne wybory moralne. Często od nich zależy, czy nasz zespół powróci w jednym kawałku do Londynu. Nierzadko też na zaistniałe w grze sytuacje nie wpływamy bezpośrednio – przykładowo grabież grobowca może się źle odbić na naszej reputacji, przez co nie będziemy mogli odpoczywać w wiosce tubylców. Muszę przyznać, że wspomniane dwa główne elementy rozgrywki są zaimplementowane świetnie i dają wielką satysfakcję z gry.
Co jednak mi się w tym tytule nie podobało, to po pierwsze niespotykany wybór potwierdzania/anulowania opcji na niektórych ekranach – do tych funkcji wykorzystano dwa górne spusty. Jest to na tyle abstrakcyjne, że często się w tym gubiłem.
Druga wada to system walki. Połączenie jRPG-owego systemu turowego i klasycznych kości opiera się głównie na szczęściu gracza i mało zależy od faktycznych umiejętności naszej kompanii. Nieraz dochodziło do sytuacji, gdy nasz mistrz sztuk walki nie potrafił zadać nawet jednego ciosu, ponieważ “kości źle wypadły”. Gra oczywiście pozwala rzucić jeszcze raz kością, która nam nie pasuje, jednak nie jest wykluczone, że może wypaść dokładnie to samo. Dodatkowo zabrana broń na wyprawę daje więcej kości do wykorzystania, jednak jest na tyle droga, że korzystamy niej bardzo rzadko.
PODSUMOWANIE

Podsumowując, Curious Expedition to bardzo ciekawa i udana produkcja. Każdy jej element został wykonany dobrze, ale w każdym z nich coś niestety kuleje. Pomimo tych minusów, miodność rozgrywki wylewa się z ekranu konsoli i skutecznie zachęca do pozostania z tytułem dłużej.
PS. Mam nadzieję, że druga część również zawita na Switcha. 😀
Dziękujemy twórcom za przesłanie kodu do recenzji!







Dołącz do dyskusji
Zaloguj się lub załóż konto, by skomentować ten wpis.