Przygody Clouda jeszcze nigdy nie wyglądały tak pięknie
Do premiery Final Fantasy VII Remake pozostał niespełna miesiąc. Z tej okazji Square Enix udostępniło za pośrednictwem PlayStation Store demo, które ma nam przybliżyć jak będą wyglądały nowe/stare przygody Clouda i spółki. Całość nie jest długa, bo w nasze ręce zostaje oddana tylko misja związana z wysadzeniem reaktora Mako 1. Pora więc odpowiedzieć sobie na jedno, ale za to bardzo ważne pytanie – czy warto czekać na kwietniową premierę z wypiekami na twarzy?
Po mojej przygodzie z demem, krótka odpowiedź brzmi następująco – oczywiście, że tak. To, z jaką pieczołowitością twórcy odtworzyli kultową scenę z wybuchem reaktora jest godne podziwu. Nie jest to oczywiście przeniesienie jeden do jeden, zwłaszcza jeśli spojrzymy na to jak remake wygląda. Oryginał działał na zasadzie prerenderowanych teł i statycznych kamer, które miały nam pomóc w poczuciu skali. Teraz całe środowisko jest pięknie wymodelowane, a akcję obserwujemy zza pleców naszego bohatera.
W związku z takimi zmianami, teraz wszystkie wydarzenia fabularne są nam przedstawiane w formie przerywników, a nie akcji dziejących się podczas gry. Osobiście nie mam z tym żadnego problemu, ponieważ filmiki zostały wyreżyserowane w taki sposób, że chce się je oglądać. Oczywiście są drobne zmiany stylistyczne w dialogach, jednak podstawowy cel każdej rozmowy jest żywcem wyjęty z 23-letniego oryginału. Muszę przyznać, że za każdym razem, kiedy widziałem w demie jakiś przerywnik filmowy, to miałem mocne wspomnienia z Final Fantasy VII: Advent Children, co jest argumentem na plus.
Aspektem, który przeszedł najwięcej zmian jest jednak system walki. U podstawy mamy tu do czynienia z podejściem, które mogliśmy zobaczyć już w Final Fantasy XV. Oznacza to ni mniej ni więcej, że elementy takie jak zadawanie ciosów, uniki czy też blokowanie wykonujemy w czasie rzeczywisty jak w normalnej grze akcji. Jeśli natomiast chodzi o ataki specjalne, czary, czy używanie przedmiotów, to tutaj do naszej dyspozycji został oddany tryb pauzy, w którym możemy wybrać interesującą nas akcję.
Osobiście takie rozwiązanie przypadło mi do gustu, ponieważ czujemy się cały czas zaangażowani w starcia, które widzimy na ekranie, a tryb pauzy i wybór specjalnych akcji jest miłym puszczeniem oka w stronę fanów oryginału. Tym co dodatkowo odnotowałem na plus jest fakt, że możemy podczas walki przełączać się między postaciami, co oznacza, że starcia możemy odgrywać nie tylko naszym blond herosem, ale również możemy wcielić się na kilka chwil w innych kultowych bohaterów.
Do dyspozycji został nam również oddany tryb o dumnej nazwie Classic. Jego założenia są proste, podczas starć gracz wpływa tylko na wybór ataków specjalnych, mikstur lub czarów. Oznacza to, że czynna walka zostaje oddana w ręce sztucznej inteligencji i to ona odpowiada za wyprowadzanie ciosów, blokowanie czy unikanie obrażeń. Osobiście uważam, że ten tryb pozbawia gracza dużej ilości zabawy, sprawiając, że pojedynki stają się mniej angażujące z perspektywy grającego. Zdaję sobie sprawę, że na pewno znajdzie się grupa ludzi, którzy właśnie tak będą przechodzić odnowioną ,,siódemkę”, jednak ja nie zamierzam wejść na ten okręt.
Wspomniałem wcześniej, że produkcja ma przepiękne przerywniki filmowe. W związku z tym nasi bohaterowie otrzymali możliwość artykułowania swoich racji przy pomocy strun głosowych. Koniec z czytaniem suchego tekstu, teraz każda scena związana z fabułą jest w pełni udźwiękowiona, a nawet podczas starć można co rusz usłyszeć drobne wymiany zdań między członkami drużyny, bądź kąśliwe komentarze, które Cloud rzuca w stronę przecinków.
W kwestii muzyki mamy do czynienia z ulepszonymi wersjami klasycznych utworów, gdzie jednocześnie czuć klimat oryginału z jednoczesnym sznytem współczesnych brzmień. Podczas ogrywania każdy utwór wpadał w ucho i teraz nie ma momentu bym nie słuchał przynajmniej jednego utworu z dema dziennie.
W kwestii graficznej jest dobrze. Śmiałbym nawet powiedzieć, że bardzo dobrze. Na bazowym PS4 gra nie miała większych problemów z płynnością, co jest zasługą bardziej liniowej konstrukcji plansz. Modele prezentują się wybornie, lokacje cieszą oko, a panorama miasta, którą widzimy na początku intra mogłaby spokojnie służyć jako ładna pocztówka.
Na ten moment jedynym problemem jaki uświadczyłem w całym demie, jest fakt, że inteligencja naszych towarzyszy podczas walki, czasami sprawia, że lepiej jest przełączyć się pomiędzy postaciami, wykonać szybko odpowiednie zadanie (na przykład zniszczenie wieżyczek jako Barret) i wróć do Clouda. Osobiście liczę, że w bardziej wymagających starciach nie będzie to doprowadzało do frustracji oraz chęci zrobienia wszystkiego samemu.
Po ograniu całej wersji demonstracyjnej wiem natomiast jedno – nie mogę się doczekać kwietniowej premiery. Widać, że Square włożyło w ten projekt dużo czasu oraz środków i na ten moment widać tego owoce. Jeśli produkcja nie będzie miała problemów z płynnością w finalnej wersji gry, starcia będą ciągle tak angażujące, a fabuła będzie wciągająca jak 23 lata temu, to w kwietniu wielu graczy będzie musiało wziąć sobie trochę czasu wolnego by na nowo poznać przygody Clouda oraz jego kompanów.

























Dodaj komentarz