Gry na podstawie filmów nie mają dobrej opinii. Na przełomie wieków doczekały się złej reputacji za sprawą wielu wydawanych na szybko słabej jakości produkcji. Doszło do tego, że dziś już nie widzimy żadnych gier, które towarzyszą premierom najgłośniejszych filmów. W latach 90tych było jednak zupełnie inaczej. Wtedy też otrzymaliśmy nie tylko dwie wspaniałe animacje, ale także równie dobre gry na ich podstawie.
Ręka w górę kto nigdy nie oglądał Króla lwa i Aladyna? A kto nie grał nigdy w gry na podstawie tych filmów? Gdybym siedział teraz przed publicznością to pewnie rąk podniesionych na to drugie pytania byłoby znacznie więcej. Nic w tym dziwnego. Gry Aladdin i The Lion King wydano odpowiednio w 1993 i 1994 roku, a potem nie otrzymaliśmy żadnych kompilacji czy remake’ów tych gier. Podczas gdy filmy wznawiane były na DVD czy Blu-Ray. A w tym roku obie marki doczekały się nowych, aktorskich wersji.
Sam w obie te gry zagrywałem się za dzieciaka w szkole. Pamiętam jak na lekcjach informatyki podawaliśmy sobie dyskietki z Aladynem i Królem Lwem. Przez kilka minut wolnego czasu ścigaliśmy się kto dalej zajdzie. Mało kto był w stanie zajść dalej niż do końca pierwszych dwóch poziomów. Dzisiaj mogę z olbrzymią radością powrócić do tych przygód.
Obie gry dostępne w kompilacji mają ze sobą bardzo wiele wspólnego. To platformówki 2D z dość wymagającym poziomem trudności. Z dzisiejszej perspektywy mogą być nawet niemożliwe do przejścia dla niektórych graczy. 25 lat temu jednak był to chleb powszedni dla graczy. Na poziom trudności niestety wpływa trochę projekt poziomów i narysowanych w grze elementów. Niestety nie zawsze wiadomo czy widoczny na ekranie liść czy platforma to element, na który możemy wskoczyć czy element tła. Może to doprowadzić do kilku przedwczesnych zgonów. W połączeniu z skokami, które musimy oddać niemalże z perfekcyjną dokładnością co do pixela tworzy to mieszankę dla prawdziwych hardcorowców.
W momencie premiery oba te tytuły wyróżniała też oprawa graficzna. W tamtych latach całość prezentowała się imponująco. Animacje, modele postaci i tła żywcem wyjęto z animacji i wyglądało to niesamowicie. Nawet dziś wciąż robi to wrażenie.
Nie są to oczywiście remake’i tych gier, ale dość rozbudowane emulatory. Znajdziemy tutaj sporo opcji dostosowania wyświetlanego obrazu. Możemy grać w oryginalnej rozdzielczości z obramowaniem albo rozciągnąć obraz i wypełnić nim ekran konsoli czy TV. W pakiecie dostajemy też kilka filtrów, które mogą jeszcze poprawić wyświetlany obraz. Jak każdy szanujący się nowoczesny emulator znajdziemy tutaj też opcję zapisu w dowolnym momencie czy cofnięcia rozgrywki o kilka sekund. A jeśli wspomniany wyżej poziom trudności okaże się dla nas za wysoki to możemy włączyć gry w trybie Watch i oglądać jak gra sama się przechodzi. Następnie w dowolnym momencie możemy przejąć kontrolę nad postacią i dokończyć zabawę samodzielnie.
Po przeczytaniu ostatniego zdania pewnie część osób dostanie palpitacji serca – do czegoż to doprowadziła ta dzisiejsza „każualizacja” gier? Mi jednak taka opcja bardzo się spodobała. Dzięki niej gracze którzy serio napotkają trudności będą mogli kontynuować zabawę. A jak komuś to wybitnie się nie podoba to zawsze może zignorować istnienie tego trybu.
Trzeba twórców tej kompilacji pochwalić za to jak podeszli do tematu, bowiem jest to wydanie najbardziej kompletne jakie tylko można byłoby sobie wyobrazić. Nie tylko znajdziemy tutaj wersje obu gier z kilku konsol, ale także wersje mobilne z zwykłego GameBoya czy wersji Color. Można oczywiście narzekać, że to trochę sztuczne pompowanie zawartości, ale przyznać trzeba, że rzadko widzi się tak pełne wydania klasyków.
Do tego wzbogacono je o garść materiałów dodatkowych. Dla każdej z dwóch gier mamy dostęp do galerii grafik koncepcyjnych czy filmów z produkcji. Dotyczy to nie tylko gier, ale samych filmów także. Dodatkowo grę wzbogacono o odtwarzacz muzyki, w którym posłuchamy 8 bitowych utworów z Aladyna i Króla Lwa.
Disney Classic Games: Aladdin and The Lion King to na prawdę świetne wydanie dwóch świetnych klasyków. Znajdziemy tutaj wszystko czego tylko byśmy chcieli. To też oczywiście jedyny sposób by w te gry dzisiaj zagrać bez konieczności szukania oryginalnych kartridży i konsol na aukcjach. Jedyny problem jaki mam z tą kompilacją to jej cena. Za 150 zł kupimy też odświeżone trylogie Spyro czy Crasha, które, przy całym szacunku do gier Disney’a, wymagały jednak odrobinę więcej pracy. Dlatego ciężko mi w tej cenie z czystym sumieniem wam polecić tę kompilację. Ale jak tylko cena spadnie poniżej 100 zł to myślę, że warto brać, chociażby po to by zachować swoje wspomnienia z dzieciństwa (lub pomęczyć przyszłe pokolenie w ramach idei „choć synu pokażę ci w co tatuś grał jak był w twoim wieku”).
Dziękujemy CDP.pl za dostarczenie gry do recenzji.















Dodaj komentarz