Nadarzyn na jeden weekend stał się miejscem wypełnionym popkulturą. W dniach 26-28 października miała miejsce czwarta już edycja Warsaw Comic Con.
Fani seriali, filmów i szeroko pojętej popkultury mieli z czego wybierać. Sam osobiście chciałem przekonać się, czy polska edycja eventu, który świeci triumfy na Zachodzie, ma szansę odnaleźć się na naszym rodzimym poletku. Krótka odpowiedź – jest okej, ale jak to zwykle ze mną bywa, mam też odpowiedź trochę bardziej rozbudowaną.
Zacznijmy od początku. Fanem popkultury jestem nie od dziś. Nie zamykam się na żadne medium, ponieważ uważam, że każde z nich posiada w sobie przekaz godny zapoznania się. Dlatego też podróż w ostatni weekend października była dla mnie swojego rodzaju nowym doświadczeniem. Z pozytywnym nastawieniem i dobrym towarzystwem ruszyłem ku przygodzie. Na miejscu czekał już pierwszy plus, mianowicie do Nadarzyna, czyli miejsca całej imprezy można było się dostać dzięki darmowemu autobusowi. Oczywiście, jak coś jest gratis to trzeba się liczyć z tym, że na pewno więcej ludzi pójdzie takim tropem by korzystać z takich luksusów. Po 20 minutowej podróży moim oczom ukazały się hale Ptak Expo, i muszę przyznać, że pierwsze wrażenie było zdumiewające. Wielkie banery reklamujące wydarzenia, oraz kolejka ludzi uświadczyły mnie w przekonaniu, że żadne hale nie będą puste. Po odebraniu odpowiednich identyfikatorów można było brać się do pracy/zwiedzania.
Na sam początek najbardziej zadowoleni powinni być fani serialu The Walking Dead, ponieważ FOX miał swoją całkiem dużą reprezentację w postaci stoiska, które przyciągało uwagę od pierwszych chwil. Gdyby tego było mało po terenie hal krzątały się okoliczne zombie, które cierpiały na niedostatek miłości. Jednak moje oko gracza od razu zwróciło się w innym kierunku. Chodzi oczywiście o stanowisko Nintendo Polska, które mogło poszczycić się całkiem dużą przestrzenią wystawową. Całość była swoiście podzielona, gdzie na jednej stronie mogliśmy wziąć udział w pojedynkach dzięki nowemu Super Smash Bros, czy sprawdzić jak prezentuje się Diablo 3 na Switchu. Druga strefa natomiast była w całości poświęcona Nintendo Labo, i aż miło było popatrzeć jak starsi oraz młodsi oddawali się radosnej zabawie dzięki kartonom. Na swoistym progu można było jeszcze rzucić okiem na podobizny Spider-Mana oraz Bumblebee, które promowały zbliżające się produkcje kinowe. Ogólnie pierwsze wrażenie było całkiem niezłe, więc pora pójść o krok dalej.
Następna w kolejce była sala wystawców oraz sala związana z występami gwiazd. Zacznijmy od tej pierwszej, ponieważ miałem tutaj jeden konkretny cel. Postanowiłem w końcu zobaczyć jak wyglądają ludzie, odpowiedzialni za obudzenie we mnie nowej pasji. Mowa oczywiście o stoisku Gundam Polska. Od razu muszę powiedzieć, że robiło wrażenie ilością dostępnych modeli, gdzie każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Poza tym na wejściu do stoiska stała szklana gablota, dzięki której można było podziwiać złożone już modele, co moim zdaniem było bardzo na plus. Dodatkowo Gundam Polska podczas tegorocznej edycji miało w swoim asortymencie figurkę z serii Nendoroid, którą był nasz rodzimy Geralt z Rivii. Dzięki temu wokół stoiska można było spotkać cosplayerów związanych z uniwersum Wiedźmina co dawało okazję do zrobienia kilku ładnych zdjęć.
Jeśli chodzi natomiast o innych wystawców. Mogę powiedzieć jedno, dopisali. Oczywiście jeśli ktoś bywał na takich imprezach jak Pyrkon czy Międzynarodowy Festiwal Komiksów i Gier w Łodzi, to na pewno rozpozna kilka stoisk, które od dawna można spotkać na takich festiwalach. Moim zdaniem jest to jak najbardziej na plus, ponieważ często są to sprawdzeni sprzedawcy u których można nabyć dobre geekowe rzeczy (potwierdzam, sprawdziłem na własnej skórze i portfelu). Jako wisienka na torcie można dodać, że przed wejściem do części wystawowej stało małe muzeum poświęcone rekwizytom z różnych produkcji kinowych. I tutaj muszę przyznać, że trzymanie w rękach pełnoprawnej repliki broni z filmu Obcy 2 było bardzo przyjemnym uczuciem.
Na sam koniec części popkulturowej zostawiłem salę poświęconą gwiazdom. Bez bicia powiem, że zaproszeni aktorzy nie należeli do kręgu moich zainteresowań, jednak nie ubliża to faktowi, że organizatorzy starają się ściągać osobistości, które wywołają przyspieszone bicie serca u niektórych. Można to było poznać między innymi po tym ile osób chodziło po terenie imprezy trzymając w rękach zdjęcie z ulubionym aktorem z jego podpisem. Bardzo fajnie, że takie coś jest i mam nadzieję, że organizatorzy postarają się na przykład o wizytę jakichś gwiazd związanych z grami wideo, na przykład jakichś popularnych aktorów głosowych czy coś w tym guście.
Teraz warto przejść do punktu, który tygryski lubią najbardziej, a mianowicie czas na halę poświęconą w pełni grom wideo. Dla wyjaśnienia, podczas Warsaw Comic Con odbywała się równoległa impreza podpięta pod WCC, czyli Warsaw Games Show. Dzięki temu nie tylko fani seriali mieli swój świat. Na rzeczonej hali najbardziej wyróżniała się strefa poświęcona Microsoftowi, a dokładniej rzecz ujmując ich konsoli. Całość można było podzielić na trzy część – stanowiska z Forzą Horizon 4, miejsca dla fanów tańca czyli Just Dance 2018 i tak zwana strefa 18+. Tutaj muszę pochwalić organizatorów za tą ostatnią inicjatywę, ponieważ do stanowisk z Assassin Creed Odyssey można było się dostać tylko za okazaniem dowodu na to, że jesteśmy pełnoletni lub razem z dorosłym opiekunem. Moim zdaniem takie coś warto pochwalić.
Po strefie „Zielonych” warto wspomnieć o stanowiskach poświęconych takim grom jak: World War 3, Quake Champions, Call of Cthulu czy Farming Simulator 2019. Wszystkie stanowiska były profesjonalnie przygotowane i zachęcały one do gry, co wielu odwiedzających skrzętnie wykorzystywało. Nie zabrakło też miejsca poświęconego produkcjom i konsolom retro, i za każdym razem jak widzę na takich strefach młodych graczy, to aż miło popatrzeć, że kultowe klasyki mają taką moc, że pomimo upływu lat przyciągają nawet najmłodszych pasjonatów elektronicznej rozrywki. Jako wisienkę na torcie zostawiłem sobie strefę gier indie a dokładniej jedno stanowisko. Chodzi o stand poświęcony grze „Zamb! Endless Extermination”. Z tytułem jest związany nie kto inny jak Michał Wierzbicki, czyli człowiek odpowiedzialny między innymi za inicjatywę PogRadajmy, o której można przeczytać na łamach portalu. Cieszy fakt, że tytuł ten przyciągał ciekawych graczy, a ja sam muszę przyznać, że obserwowanie gameplay’u mnie samego zachęciło do większego zainteresowania tytułem.
Jako swoisty bonus do hali poświęconej grom warto dodać, że można było również oddać się radosnemu układaniu klocków (COBI na hali growej i LEGO na popkulturowej) lub podziwianiu dwóch kolejnych ciekawych wstaw. Pierwsza poświęcona w całości uniwersum Star Wars i tu muszę przyznać, że moje wewnętrzne 10-letnie dziecko cieszyło się jak głupie. Skala modeli zaprezentowanych budziła respekt, a różnorodność doboru maszyn z uniwersum również była na plus. Drugą natomiast były wielkie figury ukazujące postacie ze znanych produkcji filmowych bądź serialowych.
W tym miejscu również nie mam żadnych zastrzeżeń – dobór bohaterów był różnorodny, a wszystkie statuy prezentowały się wybornie. W kwestii prelekcji muszę oddać, że pomysł na przeszklone sale w których jednocześnie nie słychać gwaru całej imprezy są jest jak najbardziej na plus. Dzięki temu można słuchać wykładu bez obaw o to, że czegoś nie usłyszymy. Jeśli chodzi natomiast o zakres tematów poruszanych na tych prelekcjach, to muszę oddać cesarzom co cesarskie, że różnorodności tam nie brakowało. Wiadomo też jednak, że każdy ma swoje gusta i do mnie oferowane punkty programowe nie za bardzo trafiły, ale to już subiektywne odczucia.
Niestety sama impreza do idealnych nie należała. Po pierwsze pomysł z ustawieniem w różnych punktach wielkich tablic z mapami i opisem atrakcji był trochę nietrafiony ponieważ wpływało to negatywnie na przepustowość tłumu. Mowa tutaj o tym, że często kiedy ktoś chciał coś zobaczyć w danym programie to w tych miejscach stwarzały się swoiste „korki”. Możliwe, że to tylko moje odczucie, ale jednak przekazywanie każdemu na wejściu papierowej mapki i planu na wejście byłoby o wiele lepszym pomysłem. Samo wejście również miało pewien szkopuł, a imię jego to barierki. Doceniam fakt wzmożonej troski o bezpieczeństwo (rewizja na starcie to nie jest taki głupi pomysł), jednak slalom między wężykiem barierek moim zdaniem był zupełnie niepotrzebny.
Podsumowując, czwarta edycja Warsaw Comic Con była ciekawym doświadczeniem. Całość różni się od innych festiwali w Polsce, i to dobrze bo różnorodność jest potrzebna. Wiadomo wady tu i ówdzie się zdarzały jednak moim zdaniem z odpowiednimi szlifami w kolejnych edycjach może z tego wyjść coś bardzo dobrego. Mam też nadzieję, że całość rozwinie się do tego stopnia, że nasz polski Comic Con (lub Cony na co ogromnie liczę), będą mogły stawać w szranki z innymi tego typu imprezami odbywającymi się na zachodzie. A i taka mała porada, zabierzcie ze sobą na taką imprezę osobę również zajaraną popkulturą, uwierzcie mi, daje to sporo dodatkowej radochy.
Na koniec taki mały dodatek w postaci zdjęć z kategorii „różności geekowskie”





























































































Dodaj komentarz