Tony Hawk stał się przez ostatnie trzy dekady legendą świata skateboardingu. Popularność wśród graczy zyskał dzięki fantastycznej serii gier Pro Skater sygnowanej jego nazwiskiem. Od 16 lat z różną częstotliwością dostawaliśmy tytuły z cyklu, podchodzące do sprawy jazdy na desce na wiele sposobów. Przerabialiśmy klasyczne części, humor, otwarte światy, a nawet plastikowe kontrolery. Dostawaliśmy też spin-offy i wersje odświeżane na praktycznie wszystkie dostępne platformy. W tym roku czas na wielkie zwieńczenie serii, pełnoprawną piątą część. Jak się okazało nie bez powodu dostajemy ją akurat po kilku latach w 2015 roku, ale do tego wrócimy.
Od samego początku widzimy, że grze brakuje szlifów, proste menu jakby ktoś robił je na ostatnią chwilę. W jego tle zapętlone jest intro z niebieskim filtrem. Samo także nie zaskakuje, składa się z urywków filmików, które możemy oglądać czytając bio każdej postaci. Swoją drogą, kompilacje te także są znacznie gorsze od tego, co możemy zobaczyć na YouTube. Menu daje nam do wyboru karierę, dostosowywanie naszego skatera, tworzenie parku, tutorial, krótkie biografie skaterów i opcje. Jest biednie. Tryb kariery dzieli się na poziomy stworzone przez twórców i skateparki naszego autorstwa lub stworzone przez społeczność. Niektóre z dzieł graczy potrafią bardzo miło zaskoczyć, choć sam tryb mógłby umożliwiać umieszczanie większej ilości elementów w obrębie jednego parku.
Lokacji przygotowanych przez twórców mamy osiem, wszystkie w odmiennym klimacie. Każdy z poziomów ma do zaoferowania zbieranie liter SKATE, łapanie napisu COMBO w jednej serii, szukanie kasety VHS i płyty DVD, a także niszczenie konkretnych obiektów. To wszystko możemy robić jeżdżąc swobodnie po lokacjach bez ograniczenia czasowego. Główną osią zabawy są wyzwania na czas, których zawsze mamy do wyboru 10 i możemy je zaliczać na trzy gwiazdki. Tak zdobywamy pieniądze i punkty do rozwijania naszych postaci i dostęp do kolejnych poziomów. Jeśli zrobimy wszystkie zadania w danej lokacji na maksa, uzyskujemy dostęp do kolejnych pięciu zadań w wersji pro, które są znacznie trudniejsze. Niestety, to cała główna oś gry dla pojedynczego gracza.
Część lokacji nawiązuje do starych poziomów chcąc wykorzystać nostalgię fanów. Jednak są one wręcz gorzej zaprojektowane od swoich poprzedników. Nie pojawia się tu nic odkrywczego. Trafiamy ponownie do szkoły, hangaru, kosmosu czy na przy plażową promenadę. Projekt samych lokacji nie powala, brak kompleksowego zamysłu. Całość wygląda tak, jakby część elementów była poodkładana przez różne osoby, a do tego lokacje nie grzeszą swoją powierzchnią. Jest pusto i momentami sterylnie, otoczeniu kolorytu dodają reklamy, które widzimy dosłownie wszędzie. Żeby zniwelować wrażenie dennego projektu niektórych poziomów dodano do nich power-upy. Element, który finalnie narobił więcej złego niż dobrego. Wyobraźcie sobie, że dostajemy taki dodatek jak podwójny skok. Przyda się, bo poziom gdzie go poznamy rozgrywa się na dachach kilku wieżowców stojących obok siebie. Innym jest np. księżycowa grawitacja wydłużająca i spowalniająca wielokrotnie skoki. Tego typu zmiany ingerują w rozgrywkę i nie powinny mieć miejsca. Wypacza to idee uczenia się rozłożenia przeszkód i walki na punkty.
Wyzwania mogłyby uratować całą grę, jednak do zaprojektowania części zabrakło chęci albo pomysłu. Mamy fajne zadania, takie jak klasyczne zdobywanie punktów czy walkę trickami z ciągle powiększającą się głową skatera. Oprócz tego mamy wykonywanie grindów i manuali na odległość, gdzie ilość trików w combo mnoży nam wynik. Są też zadania wymagające od nas refleksu, czy to w łapaniu odpowiednich znaczników trickami z konkretnej grupy czy wykonywania rozkazów. Ostatnie to bardzo emocjonująca zabawa polegająca na wykonywaniu tricków, które wskazuje Tony. Taki odpowiednik „Simon mówi” w wersji „Tony said”. Najgorsze zadania nakładają nam ograniczenia m.in. zakaz manuali lub zmuszają do zbierania różnych przedmiotów. Czasami dodatkowo musimy je odwieźć w określone miejsce. Szczytem są misje polegające na wybijaniu z basenu ogromnych piłek czy wrzucaniu do niego beczek. Oczywiście wszystko w ograniczonym czasie z konkretnymi progami punktów do zdobycia. W kolejnych lokacjach zrobione są na jedno kopyto i powielają te same schematy przez całą grę.
Sytuacje ratuje szkielet samego sterowania postacią. Poruszamy się standardowo, a tricki wykonujemy przyciskami geometrycznymi. Tu się prawie nic nie zmieniło i trzeba przyznać, że wielokrotnie się na czymś złapałem… Zamiast uruchamiać kolejne misje jeździłem i czesałem różne kombinacje, tak dla zabawy, bez celu. System jest sprawdzony i nadal dobrze działa. Mamy trzy kategorie tricków – flipy, grindy i graby. Każda z nich ma przypisany własny klawisz plus kierunki co daje nam po 8 na grupę, plus speciale. Te ostatnie możemy wykonywać po naładowaniu i włączeniu specjalnego paska. Niestety nie mamy tu poczucia klepania konkretnych kombinacji. Obecne są oczywiście manuale i reverty, a także tzw. slam. Jest to ruch, który pozwala nabrać prędkość podczas opadania po wyskoku z halfpipe’a. Niestety naciskając trójkąt podczas przeskakiwania z jednej rurki na drugą slam potrafi nas ściągnąć na ziemię. Nie da się tego rozdzielić przez co kombinacje są nam przerywane, a kontynuowanie po wallride’ie w kierunku grinda stało się trudne przez sterowanie. Mimo wszystko właśnie robienie tricków, czyli to, co w grze najważniejsze trzyma mnie nadal przy niej.
Do wyboru mamy jedną z 10 postaci, są to głównie nowe twarze, ale nie ma się co dziwić. Większość ze starej ekipy po prostu się zestarzała. Może poza Hawkiem. On wygląda nadal młodo, a teraz dołączył do niego syn. Z postaci dodatkowych mamy np. bohatera z King’s Quest czy rapera Lil Wayn’a. Skaterom możemy także podmieniać głowy i tułowia, dzięki czemu możemy wyglądać jak Officer Dick, astronauta, hipster, jaskiniowiec, kosmita… Wszystko pięknie tylko mamy tu kolejny zgrzyt. Nie możemy kupować nowych tricków i dowolnie ich podmieniać. Są z góry przypisane do danego skatera, zarówno podstawowe ewolucje jak i specjalne. Jeśli chcemy zmienić cały zestaw musimy wybierać inną postać, co wiąże się ze zdobywaniem punktów umiejętności ponownie. Te dostajemy za gwiazdki z wyzwań, a elementy wyglądu zdobywamy podczas gry lub kupujemy za zdobyte pieniądze.
Ważną częścią gry miał być tryb multiplayer na 20 osób. Niestety najczęściej wygląda to tak, że jesteśmy na planszy z 6 -10 innymi graczami. Każdy jest zajęty robieniem swoich zadań lub bezczynnym staniem. Kiedy próbujemy zorganizować konkretną rozgrywkę w jakimś trybie najczęściej doczekamy do końca 60 sekundowego odliczania i lądujemy w evencie sami. Nawet jeśli ktoś dołączy do nas trudno znaleźć kilku chętnych na raz. Nie mówiąc już o dużej ekipie czy znalezieniu kogokolwiek do przechodzenia wyzwań w story w kooperacji. Jeśli chcemy pograć w dwie osoby przy jednej konsoli, nie zagramy.
Na koniec zostawiłem oprawę gry. Jeśli chodzi o grafikę, to THPS5 wygląda jak przeciętny tytuł na PS3, dodatkowo jest pusto i mało szczegółowo. Tekstury są biedne do przesady, dobór czcionek i projekt menu wyglądają tak, jakby pochodziły z wersji alfa. Pomimo ascetycznego wyglądu gra potrafi gubić klatki. Trudno to jakoś uzasadnić, dzieje się to w losowych momentach. Dodanie celshadingowego efektu tylko maskuje niedoskonałości grafiki na krawędziach i postaciach. To wyjątkowy potworek, jeśli chodzi o aspekt graficzny, lepiej jest w kwestii dźwięku. Muzyka została wybrana ze smakiem, wpada w ucho i ma kilka perełek na liście. Nie wiedziałem czy wsiąknę w ten klimat po latach, jednak ponownie się udało. Jest różnorodnie, choć oczywiście to nie to samo, co przy drugiej części. Efekty dźwiękowe są standardowe, mogłoby być ich więcej, ale nie było okazji, żeby się szczególnie wykazać.
Podsumowując, zaczynamy od wielkiego patcha żeby później zastanawiać się co właściwie się poprawiło. Gra została przygotowana na szybko, bo trzeba było wykorzystać wygasającą z końcem 2015 roku licencję na nazwisko Tony`ego Hawka. Niestety dla graczy jest to informacja, że przez to możemy nie zobaczyć porządnej gry skateboardowej przez wiele kolejnych lat. Piąta część Tony`ego Hawka Pro Skatera jest tylko dla wielkich fanów, którzy przymkną oczy na ogromne uchybienia. Lepiej spędzić czas na prawdziwej deskorolce.
Za udostępnienie gry dziękujemy cdp.pl



























Dodaj komentarz