Udało nam się uzyskać dostęp do najnowszej gry Bungie – czy nowe dziecko ojców słynnej serii Halo daje radę na PlayStation 4?
Konrad
Miałem X360 przez prawie sześć lat, jednak nigdy nie byłem zafascynowany serią Halo. Strzelanki w pierwszej osobie osadzone w świecie fantasy nigdy mnie nie fascynowały. Najdłużej pograłem w Halo 4, ale tylko dlatego, że znajomy namówił mnie na rozgrywkę wieloosobową. Do takich fantastycznych strzelanek przekonałem się dopiero na PS3, gdy zacząłem grać w Borderlands 2. Jak miłym zaskoczeniem było dla mnie, gdy pod odpaleniu Alfy Destiny okazało się, że jestem w świecie Halo z mechaniką Borderlands. Destiny w wersji alfa oferowało rozgrywkę wieloosobową tylko w trybie przechwytywania flagi – sześcioosobowe drużyny starają się przejmować flagi rozmieszczone na mapach (w testowanej wersji były 2 plansze). Na jednej z map, osadzonej na Księżycu, gracze mogą korzystać z pojazdów latających. Niestety jest przepaść między graczami, którzy osiągnęli maksymalny dla alfy – ósmy – poziom, a tymi, którzy dopiero zaczęli grać. Gracze z ósmym poziomem mają wysoko rozwinięty pancerz i trzeba w nich wystrzelać sporo pocisków, aby ich zabić, natomiast początkujący gracze giną od kilku trafień i łatwo mogą się zrazić do dalszej gry. Oprócz rozgrywki wieloosobowej mamy tryb kooperacji, niestety tyko do trzech graczy. Rozgrywka w tym trybie bardzo przypomina Bordery; mamy tutaj przeciwników małych, średnich oraz dużych. Każdy z oponentów ma sporą ilość zdrowia i podobnie jak w Bordelands trzeba sporo śrutu zapakować w oponenta. Co jakiś czas spotkamy ogromnego bassa, a walka z nim to sama przyjemność, trwająca, nawet w zespole trzyosobowym, dobre 30 minut. Podsumowując, Destiny to połączenie Halo z Borderlands i fani tej drugiej produkcji będą zadowoleni – sporo przeciwników z wysokim hp, ogromne roboty, coop.

Kinga
Ze względu na to, że wśród moich kolegów redakcyjnych jestem najmłodsza stażem jeśli chodzi o doświadczenia związane z grami, to moja ocena Destiny będzie pozbawiona jakichkolwiek odwołań do innych tytułów. Mam tutaj na myśli porównania do Halo i Borderlands, gdyż w żaden z nich nie grałam. Oczywiście jednym z moich ulubionych gatunków gier są FPSy i tutaj Destiny zdecydowanie spełnia swoją funkcję. Pomijając fakt, że nie przepadam za robotami, różnymi wymyślnymi kreatuarami, których w nowej produkcji studia Bungie jest od groma, kosmicznym otoczeniem, bieganiem po planetach, to gra mimo to przyciągnęła moją uwagę. Na pierwszy rzut wysuwa się tutaj tryb misji, które to możemy wykonywać w pojedynkę lub w 3 – osobowych drużynach. Rzecz jasna, że co-op jest tutaj najlepszą rzeczą. Nie ma to jak pozabijać wirtualnych delikwentów, rozmawiając przy tym i śmiejąc się ze swoimi znajomymi. Podczas wykonywania misji najbardziej przeszkadzał mi wieczny brak amunicji. Oczywiście można ją podnosić z zabijanych przez nas oponentów, ale niestety to za mało. Poziom hard jest bardzo męczący, wręcz do znudzenia. Z wielkim trudem przychodzi pokonanie całej hordy przeciwników, nie mówiąc już o walce z bossami. Ciekawym elementem i bardzo ułatwiającym grę jest możliwość poruszania się kosmicznymi pojazdami. Niekiedy podczas misji zdarzało się, że trzeba było podbiec dłuższy kawałek, co „z buta” mogłoby być nużące i czasochłonne. Według mnie świetną rzeczą jest także dysponowanie przez gracza trzema różnymi rodzajami broni, począwszy od standardowej, najczęściej używanej, a na broni specjalnej, zadającej dość duże obrażenia kończąc. Kolejną ciekawą rzeczą jest możliwość rozbudowywania naszej postaci i dodawania jej coraz to lepszych umiejętności. W Alfie był to jedynie przedsmak tego co nas czeka w pełnej wersji gry. Gracz ma także możliwość dokonywania zakupów mających na celu zmianę ekwipunku.
Teraz słów kilka na temat trybu wieloosobowego, który również pozytywnie mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się po raz kolejny, że kosmiczne otoczenie zrobi na mnie aż takie wrażenie. Sama rozgrywka, jak na fpsy przystało polega na wzajemnym zabijaniu się na potęgę! Podczas Alfy dostępny był tryb na zasadzie „Capture the flag”, którego zasad chyba nie trzeba tłumaczyć. Wszystko bardzo fajnie się prezentuje. Gracz ma oczywiście prawo do wykorzystywania swoich wszelkich umiejętności, które posiada jego postać, czy poruszania się na swoim kosmicznym pojeździe. W tym wypadku nie ma mowy o braku amunicji, o którym wspomniałam wcześniej, bowiem w różnych miejsach na mapie rozmieszczone są pakiety amunicji, które bez problemu możemy podnosić i tym samym wypełniać nasze magazynki. Tak więc mistrzowie killstreaków nie będą mieli żadnych problemów.
Ocena, jaką tej grze wystawiam będzie bardzo wysoka. Jeden mały punkt odejmuję za ten wieczny brak amunicji, o którym już pisałam. Nie jestem do końca pewna, czy produkcja znajdzie się w mojej kolekcji (ze względu na to, że nie są to do końca moje klimaty), ale na pewno zasługuje ona na większą uwagę.
Bartosz
Jestem wielkim fanem Halo. To moja ulubiona seria FPS, spędziłem przy niej wiele, wiele godzin. Cenię ją za genialną fabułę, świetną mechanikę i olbrzymią dawkę zabawy. Kiedy tylko dowiedziałem się o najnowszej produkcji Bungie, myślałem, że dostanę drugie Halo. To w końcu nie byle jakie studio. To oni, chyba jako jedni z pierwszych, pokazali, że na konsolach da się zrobić dobrego FPS’a. To oni potem udowodnili, że na konsole można stworzyć światowej klasy sieciowy multiplayer. Oczekiwałem drugiego Halo i niestety się rozczarowałem. Destiny nie jest w żadnym wypadku produkcją słabą. Wygląda niesamowicie, działa bardzo sprawnie, nawet pomimo faktu, że to dopiero wczesna wersja Alpha. Z rzemieślniczego punktu widzenia nie mogę jej nic zarzucić. Kuleje według mnie klimat. Nie czuć tego nastroju i swobody rozgrywki, które spowodowały, że Halo zawładnęło moim sercem. Jeśli ktoś oczekiwał po tym tytule tego samego, co ja, to niestety raczej się nim rozczaruje. Brakuje mi w Destiny różnorodności. Bronie są do siebie bardzo podobne i są do bólu sztampowe. Wielu naigrywało się z słynnych różowych laserów jakimi strzelali do Master Chiefa kosmici, ale to właśnie owe różowe lasery sprawiały, że każda broń była inna. Każda miała swoje wady i zalety, a Jednocześnie każda była na tyle wszechstronna, że gdy skończyła nam się amunicja w podstawowym karabinie, wystarczyło podnieć pierwszy lepszy pistolet z ziemi i mogliśmy dalej toczyć walkę z siłami przeciwnika. W Destiny mamy po prostu karabiny, strzelby czy wyrzutnie rakiet i żadna z tych broni nie utkwiła mi w pamięci; za parę dni o nich zwyczajnie zapomnę. Brakuje mi też większej liczby pojazdów. Być może to wina ograniczonej liczby map, ale w Halo pojazdy stanowiły bardzo ważny element rozgrywki i niektóre mapy były przystosowane do wielkich starć z pomocą czołgów, czy latających maszyn. Twórcy chyba za bardzo wzorowali się na Borderlands. Fanów tej produkcji to ucieszy, mnie niestety pozostaje czekać na Halo 5. Ocenę wystawiam tak wysoką, bo pomimo iż gra nie przypadła mi do gustu, to mogę niewiele złego powiedzieć o jej wykonaniu. To dobra produkcja, która powinna przypaść do gustu fanom strzelanek. Mnie jednak w sobie nie rozkochała, przynajmniej na razie.
Damian
Nigdy nie lubiłem Borderlands / Borderlands 2, te gry po prostu nie są w moim stylu. Kiedy dostałem wiadomość o Alphie Destiny, pomyślałem Borderlands: Bungie Edition. Jednak stwierdziłem, że dam szansę temu tytułowi.
Na początku zostajemy przeniesieni do edytora tworzenia postaci / klas. Jestem nim dość pozytywnie zaskoczony ze względu na jakość, jaką oferuje. Szkoda jednak, że deweloperzy nie dali większych możliwości dostosowania naszego zołnierza. Dostajemy za to przyzwoity wybór: skóry / włosów / karnacji/ twarzy dla wszystkich trzech klas. Możemy tutaj stworzyć naprawdę wyjątkową postać, która będzie świetnie wyglądać.
Obecnie istnieją trzy klasy: Hunter, Titan i Warlock. Ja wybrałem Tytana, którego można uznać za tanka (ściaga na siebie atak) oraz postać walczącą wręcz. Nie sądzę, że wybór klasy będzie miał ogromny wpływ na rozgrywkę, ale nie powinienem tego tak wcześnie komentować, dopóki osobiście nie przetestuję ich wszystkich. Wiem tylko, że byłem w stanie wyposażyć się w każdy rodzaj broni jako Titan.
Menu postaci jest dość standardowe: widać sprzęt i można łatwo sprawdzać potencjalne ulepszenia. Jest też „drzewko umiejętności”, gdzie można uaktualnić umiejętności swojej klasy. Ośrodkiem całej gry jest miejsce zwane The Tower. Tutaj gracze mogą biegać i odwiedzać wszystkie sklepy dostępne w świecie produkcji. Obejmuje to m.in. dostawców zbroi, czy broni, jest także sprzedawca, zajmujący się „identyfikacją” przedmiotów (można u niego znaleźć wyjątkowe nagrody (coś jak w Diablo)). Występują również NPC, którzy dają nam zadania (questy) w trybie PvE (oparty na fabule) lub PvP (Versus / Deathmatch). Nagrody to, losowo przyznawane, punkt doświadczenia i gotówka. Podoba mi się sposób, w jaki to rozplanowano. Pozwala to uzyskać poczucie wspólnoty. Przypomina mi to trochę Cytadelę z Mass Effect, ale tu biegają prawdziwi gracze.
Zdecydowanie moją ulubioną funkcją jest Dungeon Finder. Jeśli nie grałeś wcześniej w gry MMO, to w zasadzie działa to tak: jesteś w kolejce do współpracy z przypadkowymi nieznajomymi z sieci i razem próbujecie wykonać misję, za co nagrodami są łupy. Przyznaję, że świetnie się bawiłem, grając wspólnie z kolegami z Redakcji.
Mapa dla każdego obszaru jest ogromna, więc do szybszego poruszania konieczny jest transport. Bungie daje tutaj pojazd rodem z Gwiezdnych Wojen. Jest on naprawdę przydatny, chyba, że lubicie długie spacery, aby dostać się do miejsca w które kieruje nas misja.
Jedynym, co bardzo mi się nie podoba jest sprawa konkurencji w trybie wieloosobowym. Wyobraź sobie, Halo 3, ale każdy ma broń zdobytą w kampanii – na pewno nie jest to sprawiedliwe. Mapa, na której grałem posiadała kilka pojazdów, które zabijały jednym strzałem, a same miały mnóstwo punktów zdrowia/zbroi – to spora przesada.
Bungie pokazał naprawdę świetną alpję i gotuje się świetny produkt finalny. Moje podejście do gry zmieniło się z „eh, poczekam na opinie” na „zakup w pierwszy dzień”.
[youtube id=”nBloyeDq2l0″ width=”610″ height=”348″]
Kody do wersji Alpha Destiny dostarczył wydawca- ABCData




Dodaj komentarz