Wojna… Wojna nigdy się nie zmienia… Czy mimo tego Total Recoil udało się mnie zachwycić, czy może stagnacja klimatów militarnych nuży? Dowiecie się tego z recenzji.
W najnowszej produkcji od studia Eiconic Games wcielamy się w rolę żołnierza, którego jedynym celem jest odpieranie fal przeciwników i pokonanie bossa, który kończy każdą z aren. Jak informują sami twórcy w jednym z tekstów, które możemy odczytać w tytule, są tylko 2 zasady. Zasada numer jeden – strzelaj do wszystkiego, co się rusza. Zasada numer dwa – strzelaj do wszystkiego, co się nie rusza. Te proste stwierdzenia perfekcyjnie opisują założenia rozgrywki. Trywialne, nie ma co do tego wątpliwości, ale czy to źle?
Absolutnie nie! To właśnie prostota rozgrywki stanowi o przyjemności, jakiej dostarcza spędzenie czasu z grą. Total Recoil to typowa produkcja, która ma służyć odprężeniu, odstresowaniu się po ciężkim dniu w szkole, na uczelni, czy też w pracy. Nie doświadczymy tu skomplikowanej fabuły (jest praktycznie żadna), miliona różnych sposobów na pozbycie się oponentów (aczkolwiek jest nieco metod, o czym później), czy epickiej, podniosłej muzyki. Lądujemy na mapie i mamy przebić się przez fale oponentów, po czym pokonać bossa. Jasne, przejrzyste i zrozumiałe.
Jak wspomniałem wcześniej, musimy wyeliminować nieprzyjaciół. Pod tym pojęciem kryją się oczywiście szeregowi żołnierze, ale nie na nich kończy się zasób przeciwników. Należą do nich także działka strażnicze, czołgi, działka ruchome, czołgi, pojazdy powietrzne i więcej. Mimo że wydawać by się mogło, iż należy stosować różną taktykę na każdy rodzaj oponenta, to jest to rozumowanie błędne. Założenia służące zniszczeniu atakujących jednostek są proste (to słowo klucz, jeśli chodzi o mechanikę rozgrywki). Musimy strzelać i unikać ostrzału skierowanego w naszą stronę. Nie jest istotne, czy ku nam mknie zwykły pocisk z karabinu, płomień ognia, czy też rakieta – staramy się omijać wycelowane w nas przedmioty i samemu zestrzelić atakującego.
Do pozbycia się zagrożenia możemy korzystać z wielu różnych rodzajów broni. Są to oczywiście karabiny szturmowe, ale także miotacze ognia, wyrzutnie rakiet (tak automatyczne, jak i sterowane – w tym przypadku przesuwamy palcem po trasie wystrzału i wskazujemy miejsce docelowe), strzelby i wiele innych. Co istotne, możemy ulepszać swoje bronie za monety (wypadające z pokonanych przeciwników i zniszczonych elementów otoczenia), zwiększając tym samym obrażenia, jakie zadają. Wspomniany środek płatniczy służy także do rozwijania ataków specjalnych (odblokowywanych po osiągnięciu odpowiedniej serii zabójstw), które potrafią często uratować nas z opresji. Do nadmienionych ataków należą między innymi działko strażnicze (stawiane w miejscu, w które stukniemy palcem), czy nalot samolotowy (rysujemy dwie linie, po których przelecą pojazdy, zrzucając bomby). Te dodatkowe środki zniszczenia są w stanie ocalić życie żołnierza i wielce wesprzeć go w walce z bossem.
Monety pozwalają także ulepszyć maksymalne zdrowie naszego protegowanego, przywrócić go do żywych natychmiast po śmierci (naszym oczom ukazuje się opcja wykupu wskrzeszenia, które kosztuje 10 000 monet), wykupić silniejszy magnes na środki (pozwalający oczywiście na przyciąganie ich do siebie z większej odległości) i wiele innych elementów, których nie będę wypisywał, by nie zepsuć Wam zabawy z odkrywania ich na własną rękę.
Warto też poinformować, że za każdą misję, jaką ukończymy dostajemy medale. Ich ilość zależna jest od tego, czy pokonaliśmy falę przeciwników w czasie na to przeznaczonym i jak nam poszło w zadaniu. Gra zawiera także system motywujący graczy do określonego sposobu rozgrywki. Mam tu na myśli wyzwania. Polegają one na przykład na zabiciu 20 przeciwników za pomocą określonej broni, odparciu ostatniej fali nalotem, czy zniszczeniu określonej liczby elementów otoczenia. Podczas każdej akcji możemy także zdobyć bardzo cenne medale specjalne. Te są zawsze skryte za barykadą, do której zniszczenia potrzebna jest konkretna broń. Motywuje to do kupowania dodatkowych środków zniszczenia.
Udźwiękowienie w Total Recoil jest na przyzwoitym poziomie. Nie wpada co prawda w ucho, ale też nie przeszkadza. Odgłosy broni i ataków są satysfakcjonujące, natomiast niemal całkowity brak ścieżki dźwiękowej może razić.
Co do strony wizualnej – prezentuje się bardzo przyjemnie dla oka. Spory udział ma w tym zastosowany styl graficzny, który sprawia, że gra wygląda humorystycznie i interesująco.
Podsumowując, Total Recoil to bardzo udana produkcja. Rozgrywka i możliwości dostosowywania postaci oraz broni sprawiają, że jest, co robić, gameplay wciąga, a sama gra spełnia swoją rolę – pozwala zatracić się i zapomnieć o zmartwieniach. Szczerze polecam zakup produkcji, tym bardziej, że cena jest bardzo niska (niecałe 10 zł).
Dziękuję firmie Eiconic Games za dostarczenie gry do recenzji.
Czy ta gra wyszła wcześniej na smartfony/platformy?
Jak tak to ŁEEEEEEE, słabe.
immersja, imersja
1. «wypełnienie przestrzeni między przedmiotem a pierwszą soczewką obiektywu mikroskopu przezroczystą cieczą»
2. «wejście jednego ciała niebieskiego w cień drugiego»• immersyjny, imersyjny
więc jak to z tą immersją?
„Co to jest Immersja?
Wczułeś się w postać, stałeś się nią, jej emocje przeszyły cię na wylot… Być może po grze jesteś roztrzęsiony. Scaliłeś się z tą postacią i stała się częścią ciebie. To jest właśnie immersja.
Zadaniem imersji jest zatarcie granicy między tobą a twoją postacią. Czujesz co twoja postać, myślisz jak ona, jesteś nią.”
„DOŚWIADCZENIE CYFROWEGO DZIEŁA SZTUKI, zwłaszcza, gdy tekstowi towarzysząobraz, dźwięk, animacje oraz bogaty, oferujący możliwość swobodnego wyboru, system połączeń, może sprzyjać doświadczeniu immersji, zanurzenia się w świecie przez dzieło ewokowanym.”
„Zwykle więc takie teksty czytam w miarę na bieżąco – dziś jednak, korzystając z wolnej chwili, postanowiłem poszukać tytułów, z którymi wcześniej nie miałem okazji się zetknąć. I jakoś tak wyszło, że poszukiwania pognały w kierunku tekstów dotyczących immersji. Pewnie większość z was zna to pojęcie, ale na wszelki wypadek doprecyzuję, że chodzi o „zanurzenie się” w grę w taki sposób, że niespecjalnie zwracamy uwagę na to, co dzieje się dookoła nas. Znacie to pewnie – siadacie wczesnym wieczorem do gry, łoicie jakieś pół godziny, no, najwyżej godzinę przecież, patrzycie – a tu nagle piąta rano… Niemożliwe? A jednak przecież się zdarza ;)”
„Immersja (łac. immersio – zanurzenie) to termin używany w tak różnych dziedzinach jak fizyka, astronomia, psychologia, nurkowanie, czy… położnictwo. Nas interesuje jednak oczywiście elektroniczna rozrywka. Zatem krótko mówiąc, immersja to „zanurzenie” w świat gry – stan, w którym przestajemy być świadomi swojego ciała i rzeczywistego „tu i teraz”, a skupiamy się całkowicie na tym, co dzieje się na ekranie. W pewnym momencie nasz mózg przestaje postrzegać środowisko gry jako sztuczne i bierze je za prawdziwe. My oczywiście wiemy, że to tylko gra, ale nie „wie” o tym nasz organizm; stąd pocenie się, podskakiwanie na krześle i przyspieszone tętno. Stąd okrzyk przerażenia, gdy w trakcie szczególnie emocjonującej rozgrywki ktoś nagle kładzie nam rękę na ramieniu 😉 Przykład z innego gatunku – grając w Myst mamy nieodparte wrażenie, że zwiedzamy rzeczywiście istniejące wyspy, a nie oglądamy zbiór cyfrowo renderowanych obrazów.”
dzięki za wyczerpujące info 🙂