Gloria Tibi, Procurator! Anno 177: Pax Romana zadebiutuje już 13 listopada — sprawdź nasze pierwsze wrażenia!
Lada chwila w ręce graczy zostanie oddana nowa odsłona kultowej, znanej i kochanej serii ekonomicznych city-builderów, Anno 177: Pax Romana. Tym razem gra zabierze nas do Imperium Rzymskiego w II wieku naszej ery, gdzie wcielimy się w namiestnika prowincji rzymskich (i nie tylko) podczas tytułowego okresu Pax Romana (pokój rzymski), złotej ery Cesarstwa Rzymskiego. Za grę odpowiada studio Ubisoft Mainz, twórcy poprzedniej odsłony serii, Anno 1800, a wydawcą jest nie kto inny jak Ubisoft.
Grandescunt aucta labore – wymagająca strategia z ciekawymi rozwiązaniami
Zostawmy przystawki na później i przejdźmy do głównego dania. Powracający do serii fani w gameplay’u odnajdą się od razu. To wciąż Anno, które znamy i kochamy. Mamy surowce, mamy łańcuchy produkcyjne, mamy różne warstwy społeczne i ich różne potrzeby, które musimy zaspokajać, by się rozwijać i bogacić. Od NPC dostajemy misje, które wymagają tworzenia danych zasobów, w zamian otrzymując złoto lub specjalistów, których umieścimy na naszych statkach lub w miastach, a którzy zapewniają różne bonusy.

Z ciekawszych zmian, bardzo podobała mi się możliwość własnoręcznego wyznaczania pól farm owsa czy pastwisk owiec. Oszczędza to bólu głowy, którego uświadczaliśmy chociażby w Anno 1404, gdzie pola miały konkretny kształt i rozmiar.

Przebudowie uległo też UI, do którego mam mieszane uczucia. Z jednej strony wygląda to przejrzyście i nowocześnie, ale przez to nie czuć vibe’u starożytności (może lepsze byłoby drewno lub marmur?)


Tak jak Anno 1404 oferowało nam dwa różne rodzaje wysp (europejską i Orient), Anno 1800 przedstawiło nam Europę i Amerykę, tak w najnowszym Anno 117 budować będziemy w Latium (Lacjum) i w Brytanii. Twist tutaj jest o tyle istotny, że do gracza będzie należeć decyzja, jak mocno będzie romanizować Brytów. Czy ustanowimy w świątyniach czczenie Rzymskich bogów? Jak wpłynie to na zadowolenie poddanych z Albionu?
Zmian jest dużo więcej – przyznać muszę, że miałam trudności z ogarnięciem ich wszystkich, choć jestem entuzjastką serii. Pojawiła się chociażby możliwość przenoszenia już zbudowanych budynków, a także prawdziwe drogi i struktury, które można budować ukośnie.

Pulchritudo mundi — jakiż ten świat piękny (i słabo zoptymalizowany)
Nie rozwódźmy się nad tym jak Seneka nad moralnością — Anno 117 cieszy oko piękną oprawą graficzną. Fani dokumentowania swoich rozgrywek w postaci zrzutów ekranu będą zachwyceni krajobrazami, jakie oferuje nam gra. Generowane proceduralnie wyspy pokrywają łany traw, pola lawendy i połacie lasów. O skaliste klify wysp rozbijają się pieniste fale. Pomiędzy tym wszystkim biegają dzikie konie, a cały obrazek wieńczy cykl dnia i nocy.
Nie inaczej sprawa ma się, gdy zaczniemy budować swoje miasta i porty, warsztaty i farmy. Wznoszone przez nas budynki wyglądają po prostu świetnie — na pierwszy rzut oka widać duże zaangażowanie (i budżet) działu artystycznego. Każda konstrukcja jest swoją własną małą sceną — na budynkach widzimy pęknięcia, doniczki z roślinami, malowane wzory, narzędzia pracy. Powtarzalne budynki, w szczególności domy, mają na tyle różnych wariantów, że dzielnice nie wyglądają na „kopiuj-wklejki”.
Kosztem tego dobrodziejstwa jest wymóg silnej karty graficznej, by dodatkowo cieszyć się płynną rozgrywką. Komputer, na którym grę testowałam, nie należy do najtańszych, a mimo to względnie stabilne 60 klatek na sekundę uzyskałam dopiero na ustawieniach wysokich (wyżej są jeszcze presety „bardzo wysokie” i „ultra”). Choć Anno 117 jest city builderem, który teoretycznie nie potrzebuje wysokich FPSów, popsuło mi to nieco przyjemność płynącą z gry.

Vinum et musica laetificant cor — oprawa audio spod ucha Apolla
Nie sposób nie wtrącić na koniec małego akapitu o udźwiękowieniu gry. Gdy zniżymy kamerę do poziomu ulic naszych miast, w akompaniamencie (pun!) ślicznej szaty graficznej usłyszymy liczne efekty dźwiękowe, zależne od pobliskich budowli. Nie chodzi tutaj tylko o beczenie owiec czy rąbanie drewna w obozie drwali, bo to jest już standard gatunku. Usłyszymy także klimatyczne komentarze o polach owsa, zachwalanie towarów przez kupców na targowisku czy narzekanie żołnierzy w barakach. A jeśli istnieje coś co uwielbiam najbardziej w udźwiękowieniu gier, to odzywki postaci w grach. Nie jest to poziom Homeworld, ale i tak bardzo na plus.
Jednak większość czasu będziemy spędzać na oddalonej kamerze, gdzie będzie towarzyszyła nam głównie muzyka. Ta z kolei jest świetna – klimatyczna, orkiestralna, różnorodna. Muzyka zdecydowanie umilała mi chwile spędzone z nowym Anno, choć przyznam szczerze, że nie jest to muzyka, która od pierwszych nut krzyczy „starożytność! Imperium Rzymskie!”. Równie dobrze mogłaby być podłożona pod moje kochane Anno 1404 i nie zauważyłabym różnicy. Niemniej, Apollo czuwał nad Dynamedion (twórcy soundtracku) i to słychać!

Midas tactus – tym razem bez złota, ale i tak solidna odsłona
Anno 117 jest naprawdę przyjemną grą, ale nie ma co liczyć na fajerwerki czy grę roku. Jest to gra przede wszystkim dla osób chcących więcej Anno, w mniejszym stopniu jest to gra, która przyciągnie nowych fanów. Jeśli lubisz wymagające gry strategiczno-ekonomiczne, setting osadzony w starożytności czy spokojne budowanie cieszących oko miasteczek (i miast!), jest to gra dla ciebie. Ja wrócę raczej do starszych części.
Grę do recenzji udostępnił Ubisoft.
Dodaj komentarz