Z okazji premiery piątego sezonu serialu Portal Games dostarczyło nam grę Stranger Things: Po Drugiej Stronie. Czy planszówka daje radę?
Planszowe adaptacje mają się w ostatnich latach naprawdę dobrze. Niedawno recenzowałem dla Was (bardzo udaną!) próbę przeniesienia komputerowego Mass Effect do warunków stołowych. Portal Games po raz kolejny dostarczyło nam adaptacyjnych wrażeń, tym razem w postaci Stranger Things: Po Drugiej Stronie. Czy warto powrócić do Hawkins w obliczu nadchodzącego piątego sezonu serialu?
Zawartość pudełka


Gra przychodzi do nas w bardzo estetycznym i oddającym klimat serialu pudełku. Twórcy zakładają, że będzie to tytuł przystępny, więc pierwsze wrażenie jest w tym przypadku moim zdaniem naprawdę istotne. Po otworzeniu pudełka powita nas dość krótka (super!) instrukcja, dwustronna plansza do gry, dwa arkusze tekturowych znaczników oraz schowane za plastikową ochroną komponenty.


Oto pełna zawartość pudełka:
- 6 figurek postaci
- 1 figurka Jedenastki
- 5 figurek przeciwników
- 2 tekturowe figurki Patrolu
- dwustronna plansza
- 6 plansz postaci
- 52 karty Scen
- 16 kart Sojuszników
- 15 kart Przedmiotów
- 48 kart Akcji
- 77 żetonów Trudności
- 4 plastikowe znaczniki Strachu
- 2 plastikowe podstawki



W ogólnym rozrachunku jest to całkiem porządna ilość komponentów jak na aktualną cenę produkcji. Grafiki i ilustracje – na kartach scen, wydarzeń czy lokacji – oddają klimat serialu, co działa dobrze na immersję rozgrywki. Jedynym mankamentem całości jest dla mnie fakt, że jedna z figurek – Joyce – przyszła do mnie uszkodzona. Mam nadzieję, że u innych graczy cały zestaw będzie jednak w nienaruszonym stanie.
Mechanika i rozgrywka


W Stranger Things: Po Drugiej Stronie wybierzemy jedną z postaci znanych z serialu – Mike’a, Lucasa, Dustina, Nancy, Joyce albo Hoppera. Każda postać ma nieco inne umiejętności, inne możliwości ruchu, co daje pewien element zróżnicowania. Rozegramy natomiast pierwsze dwa sezony serialu, co twórcy oddali dzięki dwustronnej planszy do gry oraz różnych taliach i figurkach dedykowanych konkretnym wydarzeniom.
Podstawą rozgrywki są karty akcji (na rękę mamy ich pięć), które służą zarówno do ruchu, jak i do wykonywania akcji na planszy. Jeśli podejmujemy ryzykowną akcję, naprzeciw staje stos żetonów trudności — ich sumaryczna wartość jest ukryta, znana jest jedynie wartość wierzchniego żetonu. Gracz musi ocenić ryzyko i dobrać odpowiednią liczbę kart, by wyrównać albo przewyższyć potrzebną wartość. Jeśli mu się to uda — akcja się udaje, stos jest usuwany. Natomiast jeśli nie — usuwamy tylko żeton ze stosu, a postać zyskuje punkty strachu.



Taka mechanika bez losowych rzutów kośćmi to ciekawy sposób na odróżnienie Stranger Things od innych, bardziej casualowych gier. Całość wciąż pozostaje przystępna, jednak wymóg szacowania wymaganych punktów akcji wprowadza tu element niepewności i sporą dozę losowości. Warto też wspomnieć, że niektóre karty akcji zmuszą nas do rozegrania karty sceny, która może zadziałać zarówno pozytywnie, jak i na naszą niekorzyść.
Warunki wygranej



Zwycięstwo jest możliwe tylko wtedy, gdy drużyna razem osiągnie cel (uratowanie Willa, zamknięcie portalu) albo przeżyje do końca aktów. Jeśli natomiast któraś z postaci przekroczy dopuszczalny poziom strachu, wszyscy przegrywają. Plansza pierwszego sezonu z pewnością służy tu za wstęp do mechanik rozgrywki. W drugim sezonie pojawiają się nowe mechaniki, a celów do ukończenia jest więcej. To fajny balans, który pozwala dostosować długość i trudność rozgrywki pod możliwości graczy.
Zawartości znajdzie się tu zdecydowanie na dobre kilka rozgrywek. Szkoda trochę, że twórcy do dyspozycji dali nam jedynie początkowe sezony serialu, aczkolwiek może z czasem pojawią się dodatki lub pełnoprawny sequel Po Drugiej Stronie. Ostateczny pojedynek z Vecną brzmi bowiem jak świetny materiał na planszówkę.
Mocne i słabe strony rozgrywki



Stranger Things: Po Drugiej Stronie to moim zdaniem bardzo udana próba adaptacji hitowego serialu na planszówkę. Mechanika zarządzania ryzykiem fajnie buduje horrorowe napięcie. Każda dobra decyzja napawa satysfakcją, a każda porażka boli całą drużynę. Gra wypada najlepiej w zespole czterech graczy – balans pozostaje niezmienny niezależnie od liczby grających, zatem możliwość rozdzielania ryzyka między kilka osób daje dobre poczucie jedności w zespole.
Gra nie jest również przesadnie skomplikowana, co działa jej zarówno na plus, jak i na minus. Widzę tu potencjał do rozegrania partii nawet z osobami mniej wtajemniczonymi w świat poważnych planszówek, które przytłaczają grubaśnymi instrukcjami i zróżnicowanymi statystykami. Z drugiej strony (hehe) jednak spora losowość i małe nastawienie na taktykę może odstraszyć weteranów stołowego grania.
Podsumowanie


Stranger Things: Po Drugiej Stronie to udana adaptacja serialu na planszę. Produkcja ta potrafi przenieść klimat Hawkins, grozę Drugiej Strony i oddać wydarzenia uwielbianego serialu. Dzięki czytelnej mechanice zarządzania ryzykiem, współpracy i napięciu związanemu z testami i licznikiem strachu, rozgrywka dała radę rozemocjonować moich towarzyszy gry. Choć nie jest to arcydzieło ani głęboka gra planszowa dla zaprawionych w bojach — to moim zdaniem bardzo dobry wybór dla tych, którzy szukają lekkiej, klimatycznej kooperacji z nutą horrorowego dreszczyku.
Dziękujemy Portal Games za egzemplarz gry do recenzji!
Dołącz do dyskusji
Zaloguj się lub załóż konto, by skomentować ten wpis.