Jeśli ktoś zapyta się wam o najlepszą strzelankę z perspektywy pierwszej osoby tego roku, to jaka odpowiedź nasunie się wam w pierwszej chwili? Do głowy przychodzą trzy tytuły – Overwatch, Battlefield 1 oraz COD: Infinite Warfare. Każda z tych gier to majstersztyk, to prawda (chociaż co do COD mam wątpliwości). Problem w tym, że do tego grona musicie dodać czwartą pozycję o której na pewno w pierwszej chwili nawet nie pomyśleliście. A która pod wieloma względami jest dużo lepsza od powyższych „pewniaków”. Tą grą jest Titanfall 2.
O tym, że wydawca Titanfall 2 – EA robi mu dużą krzywdę wydając ją pomiędzy B1 oraz COD powiedziano już chyba wszystko. I ja także nie rozumiem tej decyzji. Boję się, że gra nie sprzeda się tak dobrze jak powinna. A to, że powinna zdobyć miliony serc graczy nie mam żadnych wątpliwości.
Główną wadą pierwszej części był brak trybu dla jednego gracza. Świetny multiplayer nie każdemu był wstanie zrekompensować brak przygody fabularnej. Druga odsłona ten błąd naprawia i to z olbrzymią nawiązką. Wcielamy się w postać żółtodzioba – Jacka Coopera. Młody strzelec nie zdążył nawet ukończyć podstawowego szkolenia, kiedy zostaje wezwany do boju. Tam splot wydarzeń powoduje, że zostaje tymczasowym pilotem Tytana o mało wdzięcznym imieniu BT-7274. Musi dokończyć misję, której nie wykona już pierwszy pilot. Jak więc wypada tryb fabularny? Aby odpowiedzieć na to pytanie muszę zaznaczyć, iż ludzie pracujący nad grą z Respawn Entertainment odpowiadali za COD: Modern Warfare. Jednak w przeciwieństwie do samego COD, jego pierwsi twórcy rozwinęli się. Fabuła nie polega na ubiciu wszystkich wrogów, aby odpalił się skrypt i tak non stop do napisów końcowych. Przeciwników możemy ominąć i przejść dalej, plansze są dość rozległe co daje nam duże możliwości „zabawy” z wrogiem. Oczywiście, że znajdziemy tutaj także epickie momenty. Jednak gra umiejętnie je dawkuje. Pierwsze 2-3 godziny są względnie spokojne, za to końcówka to już jazda bez trzymanki! Jednak, żeby była jasność – fabuła nie jest ani specjalnie skomplikowana, ani rozbudowana. Przypomina raczej hollywoodzkie filmy akcji. Ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Jeśli mogę posłużyć się filmowym porównaniem to będzie to pierwsza rewelacyjna część Transformers, a nie totalnie głupie jej kontynuacje.
Duży nacisk w kampanii postawiono na relacje pomiędzy naszym bohaterem, a BT. Chociaż lepiej byłoby to określić – pomiędzy naszymi dwoma bohaterami. Tytan jest właściwie równorzędną postacią dla Coopera. Tym bardziej, że nie musimy nim cały czas sterować. Mech radzi sobie dobrze samemu walcząc z wrogiem. No i nieustannie ma dla nas jakieś informacje. Muszę przyznać, że jest całkiem gadatliwy. Często możemy wybrać naszą odpowiedź do niego co często kończy się dość zabawnymi dialogami. Muszę koniecznie wspomnieć o jednaj ważnej sprawie. Co jakiś czas stajemy do walki z… bossami! Nawet nie wiecie jak mnie to ucieszyło. Nie wiem dlaczego ostatnimi czasy mogę się mierzyć z nimi tylko w pozycjach RPG. Sama walka z szefami nie wynosi rozgrywki na nowy poziom. Nie trzeba stosować względem nich wyszukanych technik. Jednak dostarczają mnóstwo frajdy. A to nadal nie wszystko! Po kilku godzinach gry pojawi się nowy, świetny patent zmieniający na jakiś czas całą rozgrywkę (nie mogę wam zdradzić co, żeby nie psuć radości…) oraz otrzymacie nową „broń” dzięki której jeden z poziomów zmienia się w małą grę logiczną. A to wszystko w strzelance nastawionej na akcję i strzelanie (tak COD – patrzę na Ciebie!) Niestety napisy końcowe obejrzymy po około 6 godzinach gry. To przyzwoity czas jak na strzelankę FPP jednak kampania jest tak dobra, że chciałoby się dużo więcej.
W internecie znalazłem sporo narzekania na polski dubbing. I na fakt, że nie można go przełączyć na angielski. O ile wolałbym zostawić możliwość wyboru wersji językowej, o tyle szczerze mówiąc nie wiem skąd narzekania na jakość spolszczenia. Jest bardzo dobrze i nie potrafię się przyczepić do żadnego głosu. Zawsze można uznać, że mógł być lepszy, ale bez przesady. Szczególnie fajnie wypada głos BT – jest taki jaki powinien być.
Muszę wspomnieć o samej rozgrywce. Ponieważ zostajemy pilotem wiąże się to z umiejętnościami, które odróżniają T2 od wszystkich innych tytułów. Otóż otrzymujemy skafander dzięki któremu bieganie po ścianach nie stanowi dla nas większego problemu. W połączeniu z podwójnym skokiem oraz wślizgiem otwiera to nowe podejście do walki. Nowe i absolutnie efektowne! To tak jakby połączyć COD z Vanquish od PlatinumGames. Akcje jakie jesteśmy wstanie wykonać na polu walki są momentami zapierające dech w piersi. A pozwoliło to także na inną budowę plansz, ponieważ możemy poruszać się po platformach nie tylko w poziomie ale i pionie. Jak by tego było mało to pamiętajcie o samym BT. Walka w mechu znacznie różni się od strzelania pilotem. Robot regularnie zdobywa nowe zestawy uzbrojenia, którym możemy dowolnie żonglować. Tarcza zatrzymująca i odbijająca pociski, karabin maszynowy oraz wyrzutnia kilkunastu rakiet? To tylko jeden z kilku dostępnych zestawów.
Grafika oraz audio stanowią mocną stronę tytułu. Jednak uczciwie trzeba zaznaczyć, że jest tylko dobrze, bez rewelacji. Nie skrzywicie się, jednak niczego wam oprawa nie urwie. Chociaż animacja (szczególnie Tytanów) to poziom mistrzowski. Bronie pilotów są dobrze zaprojektowane, jest ich sporo i co najważniejsze każdą strzela się inaczej. Dla odmiany – twarze postaci są przeciętne.
Jednak to tryb wieloosobowy jest głównym daniem T2 i to on ma was trzymać tutaj wiele miesięcy. Czy jest wstanie tego dokonać? I to jeszcze jak! Oferuje on aż 11 zróżnicowanych trybów m.in. starcia bez tytanów – sami piloci, Łowy – zdobywamy pieniądze za fragi i deponujemy je w specjalnych miejscach itp. A jak się gra? Odsyłam was do wcześniejszej informacji – to gra twórców Modern Warfare. Jest szybko, dynamicznie i intensywnie. Jednak umiejętności naszego pilota jak i same Tytany to powiew tak potrzebnej świeżości. Niech za rekomendacje gry wieloosobowej w T2 świadczy fakt, że odkąd otrzymałem płytkę z grą nie uruchomiłem Overwatch ani razu. ANI RAZU! Na dodatek Respawn umiejętnie zachęcają do dalszej gry poprzez zdobywanie wszelkiej maści dodatków, nowych umiejętności czy zwiększaniu poziomów używanej broni. Właściwie po każdej rozgrywce coś zdobywamy co jest bardzo przyjemne i motywujące. Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić to do małej liczby map. Na dodatek niektóre z nich nie wypadają dobrze w wybranych trybach gry. Przyczepiłbym się także do moich umiejętności. Zbyt często ginę. A, no fakt, to nie wada gry. Niestety…
Jak widzicie mamy tutaj do czynienia z rewelacyjną produkcją. Absolutnie wartą swojej ceny. No właśnie – cena! Musicie wiedzieć (jeśli już nie słyszeliście wcześniej), że gra nie posiada, żadnych przepustek sezonowych. Oznacza to, że wszystkie dodatki jakie pojawią się w przyszłości będą DARMOWE. Uczciwe podejście do graczy zawsze musi zostać pochwalone. Gwarantuje, że nie zawiedziecie się Titanfall 2. Mamy do czynienia z cholernie dobrą grą wydaną w cholernie złym terminie. To od was zależy czy tytuł sprzeda się dobrze. EA twierdzi, iż planują tę franczyzę na lata, ale jeśli coś nie zarabia to dobrze wiemy jak to się kończy. Titanfall 2 zasługuje na waszą kasę. A Respawn Entertainment zasługuje, aby kontynuować tę serię.
Dziękujemy za dostarczenie gry do recenzji firmie Electronic Arts Polska.


























Dodaj komentarz