Smerfy od kilku dekad cieszą się sporą popularnością. Czy najnowsza gra od OSome Studio jest odpowiednim hołdem?
Smerfy to z całkowitą pewnością jedne z najbardziej popularnych postaci znanych z bajek. Sympatyczne niebieskie stworki debiutowały na stronach belgijskich komiksów, by następnie trafić do odbiorców na całym świecie. Największą sławę na pewno przyniosły im krótkie odcinki realizowane w ramach serialu animowanego, choć nie brakowało również pełnometrażowych filmów. Tu nie skończyła się obecność Smerfów. Znalazły się one bowiem również w – dość niewielu – grach oraz wydano sporo płyt z serii Smerfne Hity. Nie sposób więc odmówić tym postaciom renomy. Już za dwa dni, 5 listopada, niebieskie żyjątka trafią na konsole PlayStation 4, Xbox One oraz Nintendo Switch. Dzięki polskiemu wydawcy, Koch Media Poland, miałem okazję sprawdzenia dla Was tej gry przed premierą. Czy warto poświęcić swą uwagę temu tytułowi? Dowiecie się tego po lekturze niniejszej recenzji. Nie pozostaje mi więc nic innego jak tylko przyjrzeć się poszczególnym elementom tej produkcji. Na pierwszy ogień idzie oczywiście opowieść.
Fabuła
Smerfy: Misja Złoliść, jak łatwo wywnioskować z tytułu, stawiają przed nami zadanie dotarcia do wspomnianego Złoliścia. Naturalnie droga nie będzie taka prosta, jak mogłoby się wydawać. Szybko okaże się, że nie tylko my będziemy chcieli dostać się do tej rośliny. Zależy na niej bowiem również Gargamelowi – złemu czarownikowi, którego zna każdy fan Smerfów. Tak rozpoczyna się nasza podróż przez 5 rozdziałów, których ukończenie nie powinno zająć więcej niż 5 godzin. Mało? Być może. Ważne jest jednak to, że w grze brakuje dłużyzn fabularnych i czas rozgrywki wydaje się być bardzo dobrze wyliczony w zestawieniu z tym, co będziemy robić. Na tym koncentruje się oczywiście następny akapit tej recenzji.
Podstawy rozgrywki
Smerfy: Misja Złoliść to platformówka 3D, więc nie powinno nikogo dziwić to, co będziemy robić przez kilka godzin. Wcielimy się w czworo Smerfów – Kuchmistrza, Osiłka, Ważniaka oraz Smerfetkę. Jeśli mieliście nadzieję, że każda z tych postaci będzie miała odmienne umiejętności, to niestety muszę Was zasmucić. Niezależnie bowiem od tego, jaki Smerf będzie pod naszą kontrolą, mają oni te same zdolności i ruchy. Co prawda po przejściu gry możemy swobodnie przełączać się między Smerfami za pomocą odpowiedniej opcji w menu pauzy, ale zapewni to jedynie zmianę wizualną. Postaci wyróżniają się wyłącznie skórką i jest to spore zaniedbanie ze strony twórców. Rozgrywka będzie na nas oczywiście wymuszała skakanie (za pomocą przycisku X) i pokonywanie zarówno przepaści, jak i przeciwników. Nierzadko będziemy musieli uporać się z kilkoma falami oponentów, by przejść dalej, Do naszych zadań będzie też należało zbieranie znajdziek oraz uzdrawianie krainy. Więcej na ten temat w dalszej części tekstu.
Smerfizator
Podstawowym narzędziem, z którego będziemy musieli korzystać jest właśnie wspomniany Smerfizator. Pisałem o nim w jednym z newsów opublikowanych przed premierą gry, aczkolwiek teraz również przybliżę nieco możliwości tego urządzenia. Jego podstawową funkcjonalnością jest naturalnie wystrzeliwanie leczniczego pyłu. Ma on dwojakie zastosowanie. Po pierwsze, dzięki niemu będziemy w stanie uzdrawiać skażone Złoliściem rośliny. Jeśli uzdrowimy cały segment roślin, zapewnimy sobie przyrost waluty i nierzadko odblokujemy przejścia do dalszych etapów. Drugim zastosowaniem jest walka z przeciwnikami. Odpowiednio długo ich opryskując, pozbędziemy się oponentów, a tym samym umożliwimy sobie dostanie się dalej.
Należy jednocześnie zaznaczyć, że bywają sytuacje, w których walka nie jest konieczna. Niekiedy możemy bowiem uciec w inne miejsce, unikając dzięki temu starcia. W miarę postępu fabularnego odblokujemy kolejne funkcje Smerfizatora. Pozwoli to nam unosić się na wystrzeliwanym w dół strumieniu, czy sprintować, kierując lufę urządzenia za nas. Pod koniec gry odblokujemy też zasysanie niektórych przedmiotów i przeciwników. Przyznaję, że w pełni rozwinięty Smerfizator to potężne narzędzie i korzystanie z niego to sama przyjemność.
Smerfy: Misja Złoliść to również ulepszenia
Twórcy, OSome Studio, nie zapomnieli o zawarciu w swym dziele rozwijania Smerfizatora. Zanosząc do warsztatu Pracusia w wiosce Smerfów odpowiednie surowce, możemy ulepszyć możliwości tego urządzenia. Pozwoli to nam na przykład wpłynąć na pojemność zbiornika, a tym samym wydłużyć czas, przez który możemy wypuszczać leczący spray. Możemy też zadecydować o kolorze spryskiwania oraz zwiększyć maksymalną ilość naszych serc. Odpowiadają one oczywiście życiom, a tym samym im mamy ich więcej, tym więcej razy możemy otrzymać obrażenia zanim nasza postać zginie. Ulepszenia Smerfizatora wymagają od nas posiadania nie tylko odpowiedniej ilości waluty, ale i zebrania wymaganej ilości znajdziek. Przejdźmy więc teraz do tych elementów i sposobów na ich pozyskiwanie.
Znajdźki
Smerfy: Misja Złoliść, jak przystało na platformówkę, spory nacisk kładą na odpowiednie eksplorowanie poziomów. Wysoce wskazane jest zbaczanie z głównej ścieżki – dzięki temu możemy natknąć się na alternatywne drogi. Te natomiast mogą kryć dodatkowe elementy do zbierania. Na odszukanie czeka wiele rodzajów znajdziek. Mamy więc na przykład prezenty Zgrywusa, korę mandragory, probówki, czy specjalne grzyby. Nie będę oczywiście wymieniał wszystkich znajdziek, ale gwarantuję, że jest ich na tyle sporo, że nie będziecie się nudzić, starając się je zebrać. Często wystarczy wymyślić, w jaki sposób dostać się do oddalonego przedmiotu. Nierzadko jednak będziemy musieli wykombinować jak otworzyć więżące je pnącza. Zagadki te polegają na ogół na aktywowaniu kilku lub kilkunastu roślin w zadanym czasie.
Bardzo często musimy wpaść na pomysł, jak aktywować je jednocześnie. Z pomocą przychodzi tu tąpnięcie w ziemię, oczyszczające trafiony obszar. Warto wspomnieć, że można ulepszyć pole rażenia, by było większe. Dlatego rozwijanie Smerfizatora jest niezbędne jeśli chcemy móc zebrać wszystkie znajdźki. W związku z tym będziemy musieli wrócić do części etapów, posiadając odpowiednio ulepszone urządzenia. Muszę jednocześnie zaznaczyć, że wystarczy przejść do menu pauzy, wybrać zakładkę Mapa i już możemy wybrać miejsce, do którego chcemy się udać. Nie musimy szukać jakichś drogowskazów, czy punktów kontrolnych – przenieść możemy się z dowolnego miejsca w dowolne. To spora zaleta recenzowanej gry.
Rodzaje przeciwników
Wspominałem wcześniej, że jednym z zastosowań Smerfizatora jest walka z oponentami. Warto nieco rozwinąć tę kwestię. Podstawowym atakiem jest oczywiście pryśnięcie przeciwników strumieniem leczniczym. To bynajmniej nie jedyny manewr, który możemy przeciwko nim zastosować. Nierzadko musimy skoczyć i nacisnąć kółko, uderzając tym samym w podłogę lub oponenta. Niektórzy przeciwnicy, nazywani tutaj złokulami, momentalnie wtedy padną. Inni jednak dopiero wtedy wystawią głowę, a tym samym umożliwią nam spryskanie ich Smerfizatorem. Jeszcze innych oponentów musimy zaatakować szarżą, niszcząc tym samym łodygi, na których się utrzymują. Kolejnych natomiast potraktujemy ssaniem Smerfizatora, by następnie wypuścić w kierunku ich tułowia pochwyconą w ten sposób głowę. Zróżnicowanie przeciwników jest spore, ale jednocześnie nie mamy do czynienia z tak szerokim wachlarzem, by najmłodsi gracze nie mogli zapamiętać złokul. Starcia są bardzo dobrze przemyślane i zależnie od wybranego poziomu trudności sprawiają odpowiednie wyzwanie. Warto jeszcze wspomnieć, że możemy zmienić poziom trudności w dowolnym momencie, bez resetowania gry. Na przystępność rozgrywki wpływa też brak walk z bossami.
Grafika i udźwiękowienie
Smerfy: Misja Złoliść wygląda bardzo przyzwoicie. Oczywiście nie może być mowy o fotorealistycznej grafice. Jak widać na okalających tę recenzję zrzutach ekranu, zdecydowano się postawić na dość komiksowy styl. Nie występuje tu co prawda cel-shading (znany chociażby z serii Borderlands czy gier od Telltale Games), ale mimo tego dobór kolorów i wyglądu obiektów pozwala odnieść wrażenie, że oglądamy animację z lat 90-tych. Tego wrażenia dopełnia dobra polska wersja językowa, dzięki czemu tytuł ten jak najbardziej nadaje się dla najmłodszych graczy. Szkoda jednak, że natknąłem się na kilka sytuacji, gdzie zamiast polskich głosów słyszałem angielskie. Pod koniec gry jedna czy dwie kwestie posiadały jedynie polskie napisy, ale o wiele gorzej było w tym temacie przed połową gry. Okazało się bowiem, że Smerf Dzikus nie miał nagranej żadnej polskiej linii dialogowej, a tym samym wszystkie jego wypowiedzi brzmiały w języku angielskim. To spore niedopatrzenie, które jest tym bardziej widoczne, że ogólnie polska wersja jest świetna.
Tryb współpracy… ale czy na pewno?
Misja Złoliść zawiera również możliwość grania jednocześnie przez dwie osoby – lokalnie, na jednym ekranie. Są do tego oczywiście wymagane dwa kontrolery. Drugi gracz bynajmniej nie steruje poczynaniami drugiego Smerfa. Zamiast tego przejmuje kontrolę nad małym robotem. Sam pomysł nie jest zły – robot nie może zginąć, dzięki czemu młodszy gracz zawsze może mieć coś do roboty. Tak jest jednak zaledwie w teorii. Szybko okazuje się, że niestety główny gracz – Smerf – musi być bardzo blisko robota, by ten miał jak działać. Kamera podążą za Smerfem i nie ma żadnego wskaźnika, by robot był poza ekranem. Zamiast tego zawsze jest magicznie teleportowany do Smerfa. Sprawia to, że tryb współpracy stanowi jedynie ciekawostkę i nie sądzę, by wiele osób chciało tak przejść całą grę. Równie dobrze ta gra mogłaby być tylko dla jednego gracza i jako taką ją traktuję. Możliwość spryskiwania skażonych roślin przez robota to za mało, by przekonać mnie do grania w tym trybie i szybko żona i ja postanowiliśmy, że będę grał sam.
Podsumowanie
Smerfy: Misja Złoliść to, mimo wyżej wymienionych mankamentów, dobra produkcja. 5 godzin minęło mi bardzo szybko i niewykluczone, że jeszcze wrócę do tego świata. Tym bardziej, że już 2 grudnia tytuł otrzyma wersję dedykowaną nowej generacji konsol PlayStation – PS5. Natomiast w przyszłym roku ukaże się edycja przeznaczona na Xbox Series X|S. Oczywiście kiedy tylko dowiemy się na ten temat więcej, damy Wam znać. Pamiętajcie więc, by regularnie do nas zaglądać. Póki co polecam kupienie Misji Złoliść wszystkim fanom Smerfów. W moim przekonaniu to najlepsza gra poświęcona tym bohaterom.
Kod recenzencki zapewnił polski wydawca, Koch Media Poland.
Dodaj komentarz