Studio IO Interactive stworzyło kolejną odsłonę wieloletniej serii HITMAN. Sprawdźmy, jak wypada zwieńczenie rozpoczętej w 2016 roku trylogii.
HITMAN to cykl, który zna chyba każdy miłośnik gier wideo. Pierwsza część, nosząca podtytuł Codename 47 ukazała się w listopadzie 2000 roku. Tytuł pozwalał nam wcielić się w tytułowego profesjonalnego zabójcę i jako Agent 47 wykonać serię zleceń. Poznaliśmy historię postaci i dowiedzieliśmy się, kto stal za uczynieniem z niego pozbawionego uczuć zawodowca. Włączając w to najnowszą produkcję, serię tworzy aż jedenaście gier, w tym również mniejsza odsłona – HITMAN GO – oraz wersje mobilne i dwie filmowe adaptacje. Punktem kulminacyjnym marki dla wielu fanów była czwarta odsłona – Krwawa Forsa. Oferowała ona fenomenalną jak na rok premiery oprawę graficzną i jedne z najlepszych misji w serii. Po dziś dzień uwielbiam wykonywać zlecenie w operze, czy na przedmieściach, gdzie ukrywa się nasz cel kontraktu objęty programem ochrony świadków. Po Blood Money studio IO Interactive nieco za bardzo eksperymentowało i o ile sama narracja w Rozgrzeszeniu jest moim zdaniem najlepiej prowadzona z wszystkich części, o tyle niepotrzebne zmiany dotknęły rozgrywki. Tytuł ten jest trochę za bardzo liniowy, przez co fani często wypierają z pamięci tę odsłonę. Wprowadziła ona jednak tryb kontaktów, który występuje również w trylogii World of Assassination. Pojawił się w niej także tryb koncentracji – jednak więcej o nim przeczytacie w dalszych akapitach tej recenzji. Wydana w 2016 roku odsłona, nazwana po prostu HITMAN zaoferowała ogromną swobodę w realizowaniu zleceń, aczkolwiek nie obyło się bez pewnego zgrzytu. W dniu premiery dostępny był tylko jeden poziom (oprócz szkoleniowych), który można było przechodzić wiele razy, chcąc zdobyć wszystkie nagrody i odblokować wszystkie wyzwania. Niemniej jednak odcinkowa formuła nowych przygód 47-ki nie została ciepło przyjęta – gracze woleli mieć od razu dostęp do całej zawartości i samemu decydować, kiedy chcą ponownie przechodzić którą misję. Twórcy usłyszeli te głosy, czego wynikiem była „dwójka”, która trafiła na konsole w 2018 roku. Tym razem wszystkie 6 poziomów znajdowało się od razu w grze w dniu jej premiery. Rozwinięto także tryby rozgrywki. Oprócz, dostępnych również w jedynce, kontraktów i eskalacji, „dwójka” zawierała tryb Ghost Mode zestawiający ze sobą dwoje graczy. Ich zadaniem było jak najbardziej ciche i szybkie zlikwidowanie jednego wspólnego celu. Poza tym mogliśmy sprawdzać swoje zdolności strzeleckie w Sniper Assassin. Moje wrażenia z ogrywania HITMAN 2 znajdziecie w poniższej recenzji napisanej na podstawie wersji na PS4.
Tegoroczna odsłona kontynuuje historię rozpoczętą w pierwszej części z World of Assassination. Od razu zaznaczam, że w tym akapicie pojawią się spoilery z poprzednich dwóch odsłon. Jeśli chcecie ich uniknąć, przejdźcie do kolejnego ustępu. Jeśli jednak nie przeszkadzają Wam informacje z „jedynki” i „dwójki”, a także początek fabularny „trójki”, to przystępuję do opisywania tej opowieści. Jak Wam zapewne doskonale wiadomo, nowe dzieje 47-ki wprowadziły tajemniczą organizację, The Providence. Zgrupowanie to wpływało na decyzje na wielu szczeblach oraz wykorzystywało niezliczone osoby do działania zgodnie ze swoimi planami. Machinacje te nie uniknęły ICA – agencji, dla której działa nasz agent – i postanowili oni zniszczyć The Providence. Z biegiem czasu okazało się, że w ICA znajduje się kret, a zadaniem łysego bohatera było pozbycie się tej osoby. Oczywiście nie wszystko było takie proste, ale najważniejszą informacją był priorytet naszej postaci – działanie powodowane przywiązaniem do International Contracts Agency. Nie będę naturalnie zdradzał Wam wszystkich zawirowań fabularnych, jakich doświadczycie w najnowszej części. Możecie jednak, całkiem słusznie, zastanawiać się, jak przedstawiono tym razem fabułę. W „jedynce” były pełnoprawne scenki przerywnikowe, natomiast w dwójce postawiono na delikatnie tylko animowane plansze, co było w moim odczuciu krokiem wstecz. Na szczęście w „trójce” wracają filmowe przerywniki, co uznaję za zmianą na spory plus. Sama historia jest bardzo umiejętnie prowadzona i niekiedy miałem wrażenie, że oglądam dobry film poświęcony agentowi 007 (notabene IO Interactive pracuje nad grą o tej postaci, a w HITMAN 3 nierzadko będziemy skanowali otoczenie i hakowali urządzenia za pomocą naszego smartfonu).
Jeśli nie mieliście do tej pory do czynienia z poprzednimi dwiema odsłonami, to nic straconego. W menu znajdziemy zakładkę opisaną jako ”STORY SO FAR”. Po jej wybraniu usłyszymy krótkie podsumowanie fabuły do momentu rozpoczęcia HITMAN 3. Szkoda jednak, że nie zobaczymy tu żadnych animacji – to spora strata dla wizualnego aspektu podsumowania. Warto też zaznaczyć, że niestety cała gra jest dostępna wyłącznie w angielskiej wersji językowej. To bardzo zaskakująca sytuacja – tym bardziej, że poprzednie dwie odsłony były wyposażone w polskie napisy. Tu niestety nie doświadczymy spolszczenia i jesteśmy zmuszeni do grania z napisami angielskimi, francuskimi, niemieckimi, włoskimi lub hiszpańskimi. O ile w żadnym stopniu nie przeszkadza mi angielski dubbing – ba, to jedna z najsilniejszych stron gry. Nikt nie jest w stanie wcielić się w Agenta 47 tak, jak David Bateson, a Jane Perry idealnie pasuje do roli Diany Burnwood. Nie obraziłbym się jednak za kinową polonizację, która na pewno ułatwiłaby też sporej części graczy wciągnięcie się w świat zabójstw.
Graficznie HITMAN 3 to prawdziwa perełka i jedna z najładniejszych dostępnych obecnie gier. Mieniące się światłem neonów chińskie uliczki, wypolerowana na wysoki połysk podłoga wieżowca w Dubaju, czy berlińska impreza rozświetlana LED-admi to tylko niektóre z przykładów świadczących o świetnej robocie wykonywanej przez IO Interactive. Co ciekawe, również wersja na PlayStation 4 gra wygląda bardzo dobrze. Niżej znajdziecie zrzuty porównujące te same miejsca między poprzednimi częściami uruchomionymi na PS4, a wersją z PS5. Różnice są widoczne gołym okiem, a dodatkowo dochodzi płynniejsza rozgrywka na nowej generacji. Gra śmiga na PlayStation 5 w stałych 60 klatkach na sekundę i wczytuje się błyskawicznie. Porównałem też czasy ładowania i włączania gry między PS4, a PS5. Okazało się, że samo włączanie gry trwało 19 sekund na PS5, natomiast wersja na PS4 potrzebowała 24 sekund na dotarcie do menu głównego. Załadowanie misji zajęło dyskowi SSD zamontowanemu w PS5 zaledwie 7 sekund, natomiast wczytanie wersji PS4 zajęło mu 13 sekund. Widać więc, że nawet uruchamiając na PlayStation 5 wersje z poprzedniej i aktualnej generacji różnice są zauważalne. Pliki ewidentnie są inaczej lokowane zależnie od wersji i o wiele lepiej jest grać na PS5 korzystając z wersji dedykowanej tej konsoli. Na pewno jednak włączycie grę w wersji przeznaczonej dla PlayStation 4 jeśli będziecie chcieli zagrać w trybie wirtualnej rzeczywistości.
Po prawej – Paryż uruchomiony na PS5
Po prawej – Miami uruchomione na PS5
Po prawej – Miami uruchomione na PS5
Po prawej – Wyspa Sgail uruchomiona na PS5
HITMAN 3 wspiera bowiem VR na konsolach PS4 oraz PS5. Jeśli macie PlayStation 4 oraz gogle Sony, sprawa jest prosta. Wystarczy je podłączyć do konsoli i włączyć grę – uruchomi się automatycznie w trybie wirtualnej rzeczywistości, aczkolwiek w menu głównym możemy bezproblemowo wybrać opcję VR OFF. Po jej aktywowaniu będziemy mogli grać w nowe przygody Agenta 47, wykorzystując gogle zamiast ekranu telewizora. Wiadomo, że PlayStation VR działa z PlayStation 5. Podłączając kamerę PlayStation za pomocą adaptera do portu USB nowej konsoli Sony, będziemy mogli doświadczać wirtualnej rzeczywistości na PS5. Okazuje się jednak, że i tak musimy uruchomić HITMAN 3 w wersji PS4, aby cieszyć się VR. Nie dość, że pozbawia nas to ulepszonej grafiki, to jeszcze do zabawy jest wymagany pad DualShock 4 – w VR nie zagramy DualSensem. Powód jest bardzo prosty – kamera śledzi ruch światła kontrolera i przenosi jego pozycję, przez co sterujemy ramieniem naszego agenta. Jeśli chodzi o samo funkcjonowanie trybu VR, nie mam wielkich zastrzeżeń. Pad jest dobrze wykrywany i nie ma problemu z przekradaniem się za przeciwnikami i duszeniem ich, czy strzelaniem do nich. Plusem jest sporo opcji dostosowania rozgrywki w wirtualnej rzeczywistości do swoich preferencji. Możemy wpłynąć między innymi na wyświetlanie granic widzenia – winietę i wielkość napisów. Na pewno trochę czasu minie zanim przyzwyczaicie się do wykorzystywania DS4 do sterowania pozycją ramienia – zdecydowanie wygodniejsze byłyby tu moim zdaniem kontrolery Move, które niestety nie są wspierane. Samo sterowanie nie jest trudne – lewa gałka analogowa służy do poruszania się, prawą się rozglądamy (skokowo bądź płynnie – wybór należy do nas). Prawy spust to strzał z broni lub duszenie niespodziewającego się oponenta, przytrzymanie spustu zaciska naszą wirtualną pięść, którą następnie możemy uderzyć przeciwnika. Do upuszczania przedmiotu służy R1 i na pewno szybko opanujecie przypisane przyciski. Celowanie jest natomiast dość kuriozalne – zbliżamy pada do gogli, a przed naszymi oczami pokazuje się celownik. Nie mogę niestety przejść obojętnie obok bardzo małej odległości rysowania. Elementy otoczenia pojawiają się dosłownie na naszych oczach. Niewątpliwie możliwość rozegrania wszystkich poziomów z całej trylogii World of Assassination jest godna uwag. Ja jednak potraktowałem ten tryb jako ciekawostkę i wolałem grać w wersję przeznaczoną na PS5. Nie tylko jest ona ładniejsza, ale wykorzystuje oczywiście pada DualSense, któremu należy się nieco miejsca w niniejszej recenzji.
Już w moim teście PS5 pisałem, że nowy kontroler jest rewelacyjny. Zastosowane w nim technologie mają ogromny wpływ na wiele gier i płynącą z rozgrywki immersję. Jednym z takich bajerów są efekty dotykowe. W HITMAN 3 są one dość subtelne – podczas podnoszenia przedmiotów poczujemy delikatne drżenie pada, sugerujące, że w naszych dłoniach znajduje się nowy obiekt. To fajna ciekawostka, ale nie dlatego postanowiłem ogrywać testowany tytuł w wersji na PlayStation 5. Adaptacyjne spusty – to jest najważniejszy powód, dla którego preferuję gry z nowej generacji na PS5. Każde naciśnięcie spustu charakteryzuje się pewnym oporem, który musimy przełamać, naciskając spust mocniej. Dzięki temu oddawanie strzałów z pistoletu z tłumikiem, strzelby, czy karabinu stanowią o zupełnie nowej jakości immersji. Bardzo chętnie pozbywałem się kamer monitoringu, posyłając w ich kierunku kulkę. Nie bez znaczenia jest fakt, że wszystkie poziomy z „jedynki” i „dwójki” możemy rozegrać z wykorzystaniem nowych funkcji dostępnych w HITMAN 3. Możemy więc skorzystać z adaptacyjnych spustów, strzelając do butli z gazem w początkowej lokacji „dwójki”, poczuć w dłoniach wibracje towarzyszące opuszczanej rampie podczas pokazu mody, czy wspiąć się na wieżę w Bombaju i załatwić cel strzałem ze snajperki, pokonując przy tym opór stawiany przez spust. Nawet jeśli przeszliście już kiedyś poprzednie poziomy, warto do nich wrócić, aby przeżyć je na nowo. Jeśli zastanawiacie się, jak przenieść swój postęp, trofea i poziomy z wcześniejszych posiadanych poziomów, niżej znajdziecie mój poradnik.
Kampania fabularna w HITMAN 3 zabierze nas w 6 miejsc: do Dubaju, Dartmoor, Berlina, Chongqing, Mendozy i w Karpaty. Może się wydawać, że to niewiele. Jednorazowe ukończenie wszystkich lokacji będzie zależało oczywiście od naszego stylu rozgrywki i umiejętności, ale można przyjąć, że pobieżne poznanie misji fabularnych i reszty trybów to zadanie na około 7 godzin. Jeśli jednak rzucilibyście potem grę, wyrządzilibyście jej ogromną krzywdę. W tytule od IO Interactive znajdziemy trzy główne tryby rozgrywki – Story, Contracts oraz Sniper Assassin. Pierwszy z nich stawia przed nami wymóg pobycia się określonych osób kręcących się po danej lokacji. Mamy jasno postawiony cel i przystępujemy do jego realizacji. Zależnie od naszych preferencji, wybieramy jeden z trzech poziomów trudności. Różnią się one między sobą rozmieszczeniem kamer monitoringu, liczbą dostępnych zapisów, czy występowaniem podpowiedzi do fabularyzowanych zadań pobocznych, ułatwiających zlikwidowanie naszych celów.
Mamy też kontrakty, dzielące się na trzy podrodzaje – stworzone przez społeczność, eskalację i Nieuchwytne Cele. Wybieramy tu dowolną lokację i odblokowany punkt startowy, po czym wczytujemy miejscówkę. Możemy stworzyć własny kontrakt, który następnie udostępnimy innym graczom. Przy tworzeniu zlecenia pod uwagę jest brane nasze przebranie, zaznaczony cel do zlikwidowania i sposób, w jaki się go pozbyliśmy. Warunkiem niezbędnym do spełnienia jest samodzielne ukończenie kreowanego kontraktu – dopiero po dotarciu do punktu ewakuacyjnego i opuszczenia terenu misji możemy ją wrzucić dla innych graczy. Oczywiście możemy wybierać kontrakty stworzone przez inne osoby, dzięki czemu tak właściwie HITMAN 3 to tytuł, który nieustannie oferuje coś nowego.
Są też misje w trybie Eskalacji – to przygotowana przez IO Interactive seria zadań o rosnącym poziomie skomplikowania. Przykładowo na pierwszym wymogiem może być pozbycie się strażnika, będąc przebranym za mechanika. Drugi poziom może dodać wykorzystanie garoty, trzeci ukrycie ciała, a czwarty niewykrycie nas przez przeciwników. Przyznaję, że już w poprzednich odsłonach lubiłem te zadania i nie zmieniło się to w nowej części.
Sniper Assassin powraca w „trójce”. Po raz pierwszy miałem do czynienia z tym trybem przy okazji premiery Rozgrzeszenia. Głównym bohaterem niezmiennie był Agent 47, aczkolwiek tym razem rozgrywka skupiała się na oddawaniu celnych strzałów z karabinu snajperskiego. Nasz płatny morderca był ulokowany na dachu, skąd widział teren pobliskiego wesela. Odpowiednio trafiając, mogliśmy zestrzelić wiele ptaków, otworzyć dalszą drogę turyście, zabić strażników w wyniku nieszczęśliwych wypadków i jednocześnie chować ciała. Oczywiście mieliśmy też główne zadanie – pozbycie się konkretnych osób. Minigierka była prosta, ale niesamowicie wciągająca – do tego stopnia, że doczekała się osobnej wersji na urządzenia mobilne. Pojawiła się ona też jako jeden z trybów w HITMAN 2 i powraca w tegorocznej odsłonie. Podobnie jak w „dwójce”, tak i tutaj rozgrywka nie kończy się na zwykłym likwidowaniu osób. Największą siłą Sniper Assassin jest mnogość wyzwań.
Wielkim nieobecnym jest natomiast Ghost Mode. Zdaję sobie sprawę, że ten dwuosobowy sieciowy tryb był w poprzedniej odsłonie w wersji beta. Miałem jednak nadzieję, że IO Interactive postara się, aby trafił on do ostatniej części World of Assassination w pełnoprawnej, dopracowanej formie. Niestety, nie stało się tak. Nie jest to co prawda ogromna wada gry, ale mimo wszystko pewien niedosyt pozostaje.
Wspomniane wcześniej wyzwania stanowią bardzo ważną część głównych poziomów gry. Każda z lokacji jest pełna okazji do spełnienia wymagań tych opcjonalnych celów. Nie jest możliwe wykonanie wszystkich podczas jednego przechodzenia poziomu – zadania te wykluczają się wzajemnie. Przykładowo mamy pozbyć się określonej osoby za pomocą garoty, topiąc cel, wypychając go za barierkę, strzelając mu w głowę, czy pozorując wypadek. Mamy też dodatkowe punkty doświadczenia przyznawane za ukończenie poziomu, nie zmieniając ubioru, ale też z drugiej strony zyskamy doświadczenie (i odznaczenie Chameleon) za wcielenie się w każdą możliwą osobę. Trylogia World of Assassination zachęca do wielokrotnego kończenia poziomów, oferując nagrody przyznawane za osiągnięcie określonego poziomu mistrzostwa podczas zadań. Ten wynika bezpośrednio z liczby wykonanych wyzwań. W ten sposób możemy zapewnić sobie nowe przedmioty, takie jak na przykład słuchawki przewodowe, które możemy wziąć ze sobą zamiast garoty, czy różnego rodzaju bronie miotane i do walki wręcz. Są też oczywiście walizki (w kilku warrantach wizualnych), do których możemy schować karabin snajperski, alternatywne miejsca początkowe misji, czy przebrania startowe. Realizowanie wyzwań oraz kończenie Nieuchwytnych Celów (niestety póki co nie ma ich w HITMAN 3, ale misje te mają się w przyszłości pojawić) zapewnia nam także dostęp do strojów znanych z poprzednich części – jak na przykład klauna z Krwawej Forsy, czy klasycznego garnituru z rękawiczkami. Miłośnicy przebierania Agenta 47 niewątpliwie zajdą coś dla siebie w recenzowanym tytule. Możemy sobie także zapewnić dostęp do nowych punktów przechowywania niedozwolonych przedmiotów (taki przedmiot wybieramy z menu odprawy przed misją). Zwiększanie mistrzostwa w poziomie otwiera nam coraz to nowsze sposoby wykonania celu i jeszcze bardziej zachęca do eksperymentowania. Jeśli podobały się Wam poprzednie dwie odsłony, również najnowsza przypadnie Wam do gustu. Nowości nie jest wiele, ale warto wspomnieć o skrótach. Jeśli uda się nam podejść do specjalnych drzwi lub na przykład drabiny, będziemy mogli aktywować te elementy, otwierając sobie krótszą drogę do odwiedzonego już miejsca. Co istotne, skróty przenoszą się między różnymi sesjami gry, a więc wystarczy raz dostać się do niego, by już później móc z niego korzystać od samego początku misji.
HITMAN 3 jest pierwszą odsłoną z serii, która otrzymała dedykowaną wersję na konsole nowej generacji. Miałem ogromną przyjemność sprawdzania edycji przeznaczonej na PlayStation 5 i przyznaję, że tytuł ten stanowi świetne wprowadzenie do tego, na co stać PS5. Wspomniałem wcześniej o czasach ładowania i funkcjach pada, a więc nie będę powtarzał tych zdań. Grafika na PlayStation 5 zachwyca, nierzadko sprawiając, że poziomy z „jedynki” i „dwójki” otrzymują nowe życie. Nie bez znaczenia jest też pomysłowość twórców ze studia IO Interactive. Agent 47 odwiedza bardzo zróżnicowane lokacje i nie ma mowy o oklepanych i nudnych miejscach. Czy wspinamy się po zewnętrznej części wieżowca, czy zwiedzamy angielską posiadłość (jednocześnie starając się rozwiązać zagadkę morderstwa – fani powieści Agathy Christie będą zachwyceni), czy może chodzimy po berlińskich ulicach, zawsze mamy do czynienia z niesamowicie otwartą strukturą poziomów. Istnieje wiele sposobów na dotarcie do celu i tylko od naszego oddania zależy, z której drogi skorzystamy. HITMAN 3 to piękna piaskownica, do której zabieramy wybrane przez nas zabawki i bawimy się jak tylko chcemy. Jeśli miałbym jednym słowem podsumować rozgrywkę, na pewno byłoby nim „swoboda”. W tej grze nie wcielamy się w Agenta 47 – my się nim po prostu stajemy.
HITMAN 3 to najpełniejsza dostępna forma działania jako wirtualny płatny morderca. Mimo że mogłoby się wydawać, że jednorazowe przejście gry nie wymaga wielu godzin, to całe piękno tkwi w śrubowaniu swoich wyników i powtarzaniu misji. Na wykonanie czeka kilkaset wyzwań, a gdy to się nam znudzi, zawsze można sprawdzić się jako snajper z osobnym zestawem opcjonalnych zadań. Oprócz tego możemy samemu tworzyć własne kontrakty i rozgrywać stworzone przez społeczność. HITMAN 3 nie wymyśla koła na nowo i na pewno prezentowany styl rozgrywki nie przypadnie każdemu do gustu. Jednak miłośnicy skradanek i gier, w których warto się zastanowić przed działaniem powinni dać szansę nowym przygodom 47-ki. Natomiast jeśli graliście w poprzednie odsłony i lubicie cykl World of Assassination, nawet się nie wahajcie. HITMAN 3 to rozwinięcie sprawdzonego wzoru. Gra zachwyca grafiką i choćby dla niej warto przenieść się do świata, do którego zaprasza IO Interactive. Szkoda jednak, że nie uświadczymy języka polskiego, chociażby w postaci napisów. Boli też brak Ghost Mode, aczkolwiek to moim zdaniem jedyne wady recenzowanej produkcji. W swoim gatunku to jedna z najsilniejszych pozycji i perfekcyjne zwieńczenie nowej trylogii.
Jestem fanem serii, poprzednie wersje rozegrałem na totalnego fulla, wszystkie wyzwania, więc super doświadczeniem byłoby zagranie w to na VR. Może się uda zwyciężyć w konkursie ME na PS5 i VR