Mechy i ogromne potwory to nie zawsze przepis na murowany sukces
Wielkie roboty i potwory związane z gatunkiem Kaiju. Te dwie rzeczy poza oczywistym katalizatorem dobrej zabawy mają jeszcze jedną cechę wspólną. Oba gatunki swoją genezę rozpoczęły w Japonii. Mechy rozpoczęły swoją krucjatę przeciwko złu już w 1963 roku, jednak przysłowiowy boom nadszedł w roku 1979 kiedy to na ekrany japońskiej telewizji trafił serial, Mobile Suit Gundam. Ogromne potwory natomiast znane jako Kaiju pierwszy raz próbowały zniszczyć świat w 1933 roku. Jak widać japońscy twórcy mają potwory i roboty w swoim DNA, a również zachodni producenci tacy jak Guilermo del Toro potrafią wycisnąć z tej formuły małe dzieło sztuki (tak, mowa o Pierwszym! Pacific Rim). Do całej listy wspaniałości należy jednak dodać też Override: Mech City Brawl, niestety nie jako pozytyw sensu stricte. Ale zacznijmy od podstaw.
Override: Mech City jest produkcją, której najbliżej do chodzonej bijatyki. Nasz gigantyczny środek transportu nie porusza się jednak po okazałych lokacjach, tylko jesteśmy rzucani na jedną z kilku predefiniowanych aren. Na starcie mamy do wyboru spróbowanie swoich sił w rozgrywkach online lub poćwiczyć nasze ataki w trybach treningu lub arcade. Ten ostatni posiada w sobie też warstwę fabularną. Od razu muszę zaznaczyć. Nie kupujcie tej gry dla potencjalnych atrakcji dla jednego gracza. Są one biedne i bez polotu. Żeby nie być gołosłownym – fabuła opiera się na schemacie: jesteś bohaterem, który pokazuje swoją wartość, dołączasz do elitarnego grona żołnierzy wałczących z wielkimi potworami, coś idzie nie tak, pojawia się drugie dno, heroicznie bronisz świat i żyjesz długo i szczęśliwie. W tym prostym schemacie można poruszać się na wiele sposobów.
Można było zrobić parodię gatunku. Jeśli jednak nie takie klimaty grają w duszach twórców, to opcja stworzenia poważnej historii, lub fabuły stojącej na samych bohaterach. Niestety żadna z tych myśli nie pojawiała się na desce kreślarskiej artysty odpowiedzialnego za potworka, którego niektórzy nazywają scenariuszem. Postaci są tak jednowymiarowe, że nawet najbardziej nieciekawe postaci w historii anime stają się panami charyzmy. Do tego fabuła jest prezentowana tylko w formie tekstu i wizualizacji naszych bohaterów, więc gracz nie zwraca zbytnio uwagi na to co dzieje się na ekranie. Sam styl rysunkowy również nie kładzie na kolana. Bohaterowie wyglądają jak typowa wizja postaci anime przez zachodnich deweloperów. Na szczęście design mechów oraz potworów ratuje sytuację jednak nie sprawia to, że człowiek zapomina o nijakości trybu arcade.
Oczywiście dla wielu fabuła w grach o mechach to sprawa trzeciorzędna. Jak więc jest z walką? Po odpaleniu pierwszego trybu uderzyło mnie przysłowiowe drewno. Ruch naszego robota podczas wykonywania ruchu wygląda jakby zapomniał on o kilku kilowatach energii. Oczywiście kiedy spróbujemy wykonywać ruchy specjalne czy podkręcone to posmak desek jakoś zanika jednak pierwsze wrażenie nie daje o sobie zapomnieć. Na nieszczęście co jakiś czas jesteśmy zmuszeni do wykonywania ciosów podstawowych, przez mechanikę przegrzania, więc widoki tartaku będą nam towarzyszyć przez prawie cały czas. Podczas samej walki do naszej dyspozycji został oddany również dodatkowy oręż, który możemy wykorzystać podczas potyczki. Nie wyrządza on większych szkód u wrogów, ale na szczęście są one zaprojektowane tak, że czujemy jak w naszych rękach znajduje się potężna broń mogąca anihilować miasta.
Tytuł podczas ogrywania trybu arcade chwali się poziomami trudności. Nie dajcie się zwieść, w produkcji nie uświadczymy czegoś takiego jak trudny pojedynek. Z odrobiną refleksu będziecie wygrywać wszystkie batalie, nawet te określone jako „hardest”. A to za sprawą sztucznej inteligencji wrogów, która w delikatnych słowach nie jest najlepsza, a ulepszenie naszego mecha skutkuje tym, że w pewnym momencie jesteśmy nie do zdarcia. Tytuł otrzymał oczywiście system rozwoju, który poziomem skomplikowania nie grzeszy. Ot – mamy punkty, które zdobywamy podczas misji i wydajemy je na ulepszenia. Nic nadzwyczajnego jednak swoje zadanie spełnia w zakresie bardzo dobrym. Mamy też dostęp do zmiany wyglądu naszych mechów. Możemy zmieniać kolory pancerza bądź dodawać akcesoria by nasz towarzysz wyróżniał się na polu bitwy.
Tytuł od początku był reklamowany jako produkcja do grania po sieci. Może nie widać tego podczas szukania graczy bo w godzinach porannych znalezienie kogoś w trybie rankingowym zajmuje trochę czasu, jednak wieczorami już można spokojnie rzucić się w wir zabawy. Oczywiście należy najpierw zaakceptować obecny system walki z jego całym dobrodziejstwem drewnianego inwentarza, jednak patrząc na to, że można bez problemu znaleźć w odmętach sieci poradniki jak polepszyć swoje umiejętności walki to wnioskuję, że produkcja ma swoją małą oddaną bazę fanów.
W kwestii oprawy wizualnej nie mogę powiedzieć złego słowa. Design mechów jest przemyślany i w niektórych miejscach można doszukać się popkulturowych inspiracji (jeden z dostępnych modeli do Mecha-Godzilla pełną gębą). Każdy z nich ma swój charakterystyczny wygląd i nie da się pomylić jednego mecha z drugim. Areny na których toczy się walka również prezentują solidny poziom, a przez możliwość zniszczenia prawie całego otoczenia, potyczki często zmieniają połacie pięknego terenu w zgliszcza co paradoksalnie jest ciekawym widokiem po skończeniu pojedynków. Projekty naszych oponentów w postaci ogromnych bestii, też dają radę, co pokazuje, że zastęp grafików miał w sercu głęboko zakorzenioną miłość do gatunków mecha i kaiju. Jedynym wypadkiem przy pracy są wizualizacje naszych bohaterów w trybie arcade, ale w porównaniu do całości jest to nieznaczna wada. Nie wspominam zbytnio o muzyce ponieważ jest jej tutaj jak na lekarstwo, chociaż w odpowiednich momentach buduje całkiem przyjemny klimat.
Podsumowując. Override: Mech City Brawl to tytuł przeciętny/umiarkowanie średni. Model walki na początku nie zachwyca jednak po przyzwyczajeniu się może dawać trochę satysfakcji. Tryb arcade to nieśmieszony żart i pokazanie, że sama konwencja nie wystarczy na coś co przyciągnie na dłużej do ekranu telewizora. Projekty mechów i całego otoczenia cieszą oko, jednak kupowanie tytułu obecnie tylko dla tych aspektów nie ma większego sensu. Jeśli jednak szukasz tytułu, który oferuje potyczki wielkich robotów w trybie online i nie przeszkadza Ci drewniana mechanika walki i ogólny brak większej ilości zawartości dla jednego gracza to Override jest właśnie dla ciebie. Innych zachęcam do odczekania, aż tytuł stanieje i wtedy potencjalnie się nim zainteresować.
Dodaj komentarz