Déraciné to produkcja, w którą grałem ostatnio w goglach od Sony – PlayStation VR. Czy czas spędzony z tytułem uważam za dobrze spędzony?
Déraciné to debiut studia FromSoftware na rynku VR. Studio to było dotychczas najbardziej znane z tworzenia wymagających gier takich jak seria Dark Souls, czy Bloodborne. Bardzo zdziwiłem się, gdy zestawiłem FromSoftware z tym, co oferuje recenzowana produkcja. Zapomnijcie o trudnych starciach z przeciwnikami i właściwie wszystkim, co do tej pory kojarzyło się Wam z japońskim producentem. Déraciné to dzieło zdecydowanie bardziej kameralne, stonowane.
Wcielamy się w nim w „dobrego ducha”, który znajduje się w tajemniczej szkole. Rozgrywkę spędzimy rozwiązując problemy uczniów. Nie chodzi jednak bynajmniej o pomaganie w nauce. Uczniowie mają o wiele bardziej poważne zmartwienia. Dotyczą one chorób kolegów, czy chociażby zgubionych kluczy. Historia przez większość czasu, jaki spędzamy z grą jest zwyczajna. I wbrew pozorom jest to najsilniejsza strona Déraciné. Dzięki temu z łatwością możemy wczuć się w atmosferę przedstawionego świata. Mam ogromny żal do twórców za końcówkę gry. Wprowadzane w niej elementy burzą nastrój. Przez nie czułem, że FromSoftware próbowało zrobić z Déraciné tytuł pokroju Until Dawn. O wiele lepiej byłoby, gdyby historia pozostała dalej zamknięta w świecie, jaki każdy z nas zna.
Déraciné wymaga posiadania dwóch kontrolerów Move. I muszę przyznać, że sterowanie za pomocą nich to czysta przyjemność. Byłem bardzo pozytywnie zaskoczony tym, jak dobrze FromSoftware udało się przenieść ruchy do VR. Tym bardziej, że – jak już wspomniałem – recenzowana produkcja jest debiutem studia w wirtualnej rzeczywistości. Każdy nasz ruch jest bezbłędnie rozpoznawany i odwzorowany. Nie ma najmniejszego problemu z chwytaniem przedmiotów obiema rękami, czy aktywowaniem kul energii. Znajdują się one zawsze przy duchach uczniów. Duchy te nie są dowodem na śmierć postaci, a jedynie zapisem ich niedawnych chwil w świecie. Po aktywowaniu kuli poznajemy przemyślenia bohaterów, które często wskazują nam, co musimy zrobić. Nie jest to jednak prowadzenie gracza za rączkę, a jedynie – opcjonalne – zarysowanie historii i nakreślenie ogólnego celu.
Działać możemy także na fizycznie dostępne postaci (o ile można tak określić bohaterów gry). Jeśli zobaczymy bohatera o wyraźnie zarysowanym kolorycie, to na pewno będziemy mogli z nim zadziałać. W tym momencie nasz duch przypomina działanie poltergeista. Może wytrącić książkę z dłoni, zabrać klucz, podnieść czapkę i tak dalej. Nie mam jednak zastrzeżeń co do takiego podejścia twórców do możliwości ducha. Dzięki temu widać, że potrzebuje on ludzi do działania, a oni jednocześnie potrzebują jego.
Wizualnie Déraciné prezentuje się dobrze. Gdzieniegdzie można natknąć się na tekstury stosunkowo małej jakości, ogólnie jednak obraz jest co najmniej zadowalający. Nie mogę też przyczepić się do udźwiękowienia. Nie przeszkadza nawet brak rozbudowanej warstwy muzycznej. Tym bardziej, że w Déraciné występuje pełna polska wersja językowa. Mimo mojej awersji do polskich dubbingów z niemałą przyjemnością stwierdziłem, że głosy dobrane do postaci w recenzowanej produkcji są dobre i brak napisów (które można oczywiście włączyć) połączony z polskimi głosami niesamowicie oddziałuje na poczucie zanurzenia się w świecie.
Burzy je z kolei sposób, w jaki poruszamy się po terenie placówki. Mamy do czynienia niestety z teleportowaniem się we wskazane przez kontroler Move miejscem. Jedno naciśnięcie przycisku na kontrolerze i jesteśmy we wskazywanym wcześniej przez niebieską poświatę obszarze. Do skręcania wykorzystujemy dwa przyciski na Movie – jeden służy do skręcania w prawo, inny do skręcania w lewo. Przy tym wszystkim możemy oczywiście, jak przystało na VR, rozglądać się po pomieszczaniach, w których jesteśmy i również w ten sposób wspierać wskazywanie docelowego miejsca.
Déraciné cierpi przy tym na największą bolączkę wielu gier. Bardzo szybko staje się niesłychanie monotonne. Rozwiązywanie problemów uczniów potrafi bawić przez pewien czas, ale później dociera do nas fakt, że poruszamy się zawsze po tych samych korytarzach i napotykamy wiecznie te same postaci. Nawet nasze interakcje z bohaterami są bliźniaczo podobne do tych, które wykonywaliśmy w poprzednim rozdziale.
Déraciné to gra przyzwoita. Nie jest pozbawiona wad i potrafi szybko stać się nużąca, jednak wolne tempo rozgrywki i polska wersja językowa są czymś, co powinno być w stanie zachęcić sporo osób. Tym bardziej, jeśli dopiero zaczynają swoją przygodę z wirtualną rzeczywistością i muszą się nauczyć z nią obcować. Warto jednak poczekać aż tytuł nieco stanieje. Ponad 100 zł, na jakie jest wyceniony w PlayStation Store to za wysoka kwota.
Dodaj komentarz