Bungie, to jeden z niewielu deweloperów gier na świecie, który ma ogromną rzeszę specyficznych fanów. To często gracze, którzy mają bardzo wysokie wymagania i oczekiwania. To gracze, którzy zadrwią z każdego błędu, będą wytykać palcami, śmiać się prosto w twarz, ale i tak kilka razy w tygodniu sięgną po pada, bo marchewka która wisi im przed nosem kusi bardzo mocno – no i ta nie do podrobienia w innych gra radość ze strzelania w Destiny 2.
Podsumujmy pierwszy rok Destiny 2
Zastanawiam się, czy Bungie może zaliczyć pierwszy rok Destiny 2 do udanych. Przypominam sobie pierwsze dni po premierze, jakie spędziłem w grze, jak dużo czasu poświeciłem na zdobywanie kolejnych poziomów światła oraz na kolekcjonowanie egzotycznych broni i pancerzy. To był naprawdę fantastyczny czas spędzony w Destiny 2, który trwał niestety tylko miesiąc. Szybko wyszedł na jaw największy problem Destiny 2, legendarne przedmioty i egzotyki sypały się jak szalone powodując zbyt gwałtowny wzrost poziomu światła. W ciągu miesiąca wylevelowałem dwie postaci, ukończyłem raid Lewiatan i nagle nie miałem do czego wracać.
Wróciłem dopiero w grudniu na świąteczny event „Świtanie”, aby… rzuć śnieżkami w innych Strażników oraz zagrać w pierwszy dodatek „Klątwa Ozyrysa”. Było to strasznie nudne i krótkie DLC z irytującym „nieskończonym lasem” (generowane losowo poziomy) na małej planecie Merkury. Fabuła na dwie godziny, do tego pisana na kolanie. Praktycznie zero aktywności zachęcających do pozostanie w grze, a rajd był krótki z nieskomplikowanym bossem na końcu.
Szybko nastąpił rozłam z Destiny 2 na kilka miesięcy. Powróciłem dopiero w maju wraz z premierą drugiego DLC „StrategOs”. Z aktywnościami na Marsie oraz wątkiem fabularnym Bungie postarało się już dużo bardziej. Polubiłem się z zaginioną Strażniczką Aną Brey dla której wykonałem kilka ciekawych misji fabularnych oraz zadań pobocznych. Misje poboczne pozwoliły mi zdobyć jedną z najpotężniejszych broni egzotycznych w Destiny 2 – liniowy karabin fuzyjny „Symulator snu” oraz karabin zwiadowczy „Lanca polarna” – osobiście jedna z moich ulubionych broni w Destiny 2, każdy strzał precyzyjny z niego powoduje zwracanie naboju do magazynka, a co czwarty pocisk zawiera amunicje wybuchającą.
Na Marsie pojawiła się także ciekawa aktywność „patrol eskalacji”, to nic innego, jak tryb hordy z trudnymi do pokonania bossami oparty na siedmiu falach, w których można było zdobyć potężne bronie oraz unikatowe pancerze. Jednak w tym całym dodatku największe wrażenie wywarł na mnie raid „Iglica Gwiazd” a szczególnie finałowy boss z którym walka była naprawdę trudna i wymagała od każdego uczestnika raidu nie tylko wysokiej precyzji, ale i odpowiedniej komunikacji przy wykonywaniu konkretnych zadań.
Bungie w końcu udało się mnie zatrzymać na dłużej w Destiny 2. W wakacje deweloper zmodyfikował raidy i pojawiły się ich prestiżowe wersje. Ukończenie prestiżowego raidu zawsze było nagradzane bronią na 405 mocy. W sierpniu wystartował duży event „Przesilenie bohaterów”. Świetna zabawa, która wymagała ukończenia zmodyfikowanych misji fabularnych z podstawki oraz wielu innych aktywności w całym uniwersum Destiny 2. W Przesileniu bohaterów gracze mogli zdobywać pancerze na 405 mocy.
Na IO niespodziewanie pojawił się bardzo trudny quest „The Whisper” – kilka minut morderczego skakania i walka z trzema bossami na końcu nagradzała graczy potężnym karabinem snajperskim „Szepty Czerwia” – szybkie trzy precyzyjne trafienia zwracają naboje do magazynka.
Zdobycie broni i pancerzy w prestiżowych raidach i Przesileniu Bohaterów na tak wysoki light na pewno pomogło dzisiaj wielu graczom w lepszym starcie do najnowszego dodatku Destiny 2: Porzuceni. Co prawda pierwsze misje wymagają tylko 330 mocy, ale ich poziom trudności rośnie bardzo szybko i jak nie będziecie dobrze przygotowani, to między misjami fabularnymi będziecie musieli wykonać wiele żmudnych aktywności na podniesienie mocy, co na pewno nie będzie przyjemne, gdyż fabuła Porzuconych jest naprawdę bardzo dobra! Jednak zanim przeczytacie naszą recenzję Porzuconych, to musimy uporać się z raidem „Ostatnie życzenie”, który startuje już 14 września.
Destiny 2 z dodatkiem Porzuceni, to kapitalna gra od której ciężko mi się dzisiaj oderwać. Jesteśmy dopiero siedem dni po premierze trzeciego dodatku, a ja mam w nim rozegrane już 60 godzin. Na horyzoncie powoli pojawiają się już wielkie jesienne premiery gier, ale jednak czas na partyjkę w Destiny 2 zawsze się znajdzie, bo gra jest po prostu na dzień dzisiejszy świetna i znajomych do wspólnego grania chyba nigdy mi w niej nie zabraknie, a mało tego dołączają kolejni nowi Strażnicy, którzy pobierają Destiny 2 z PS Plus i kupują karnety na dodatki.
#ForCayde
Dodaj komentarz