Za nami pierwszy weekend zamkniętych beta testów Call of Duty: Black Ops 4, który odbył się tylko na konsolach PS4. Mogliśmy uczestniczyć w tych testach trybu wieloosobowego i mamy dla was przygotowane pierwsze wrażenia na temat rozgrywki.
Patrząc na zwiastuny, czy pierwsze fragmenty rozgrywki opublikowane podczas E3 2018 można było odnieść wrażenie, że stylistycznie BO4 nie będzie się dużo różnić od BO3 i po kilku godzinach rozgrywki mogę śmiało stwierdzić, że tak jest. Mapy na których miałem okazje zagrać ociekają klimatem Black Opsa, nawet w kilku miejscach mogłem zaobserwować strefy w których mógłbym biegać po ścianach lub wykorzystać jet-pack. Ale chwila! Przecież biegania po ścianach oraz podwójnych skoków w BO4 już nie ma, został tylko dynamicznych wślizg, który pozwala nam się szybciej przemieszczać lub momentalnie schować się za osłoną.
Jedną z najważniejszych zmian w rozgrywce jest zwiększenie punktów zdrowia ze 100 na 150, co ma duży wpływ na TTK (Time to Kill, czas potrzebny do zabicia) czy jest to dobra zmiana? Czas pokaże, ale jedno jest pewne, starcia w BO4 trwają dłużej. Jeżeli potrafisz poruszać się szybko w Call of Duty, to masz teraz większą szanse na przeżycie. Oczywiście zostaniesz zraniony przez przeciwnika, ale istnieje duża szansa, że skończy mu się magazynek, a Ty będziesz mógł się schować za osłoną, podleczyć, przeładować bron i ponownie ruszyć do akcji. Czy to jest fajne? Moim zdaniem nie do konca. Call of Duty zawsze było dla mnie szybką i dynamiczną grą, w której liczył się głównie refleks i szybkie zabijanie przeciwników.
Bałem się, że zmniejszenie liczby graczy w drużynach z 6 vs 6 na 5 vs 5 będzie miało negatywny wpływ na dynamikę gry i gracze dużo więcej czasu mogą spędzać na szukaniu przecinków, jednak nic takiego nie miało miejsca. Treyarch, tak sprytnie zaprojektowało nowe małe mapy, że wcale nie trzeba długo czekać, aby trafić na przeciwnika. W lokalizacji pomaga także nowy system minimapy, który nie wiedzieć czemu szybko zdradza pozycje graczy w pobliżu, nie trzeba być wcale mistrzem w celowaniu, wystarczy polegać na samej mini mapie, aby zabić kilku przeciwników w meczu.
Kolejną zmianą jest rezygnacja z automatycznego leczenia, gdy zostaniemy zranieni musimy wcisnąć L1, aby się uleczyć. Życie odnawia nam się stopniowo, więc dodatkowo w tym czasie możecie przeładować broń. Natomiast pod R1 nie ma znienawidzonych przez zemnie grantów tylko każdy z dostępnych specjalistów ma dostępny swój unikalny przedmiot.
Kluczową zmianą w specjalistach jest wprowadzenie Specialist Draft systemu dobrze znanego np. z rankingowego trybu Overwatch. W Black Ops 4 nie zobaczycie już dwóch, czy więcej tych samych specjalistów w jednej drużynie, każdy gracz po wczytaniu mapy musi wybrać szybko swojego specjalistę i gra nim już do końca meczu. W trakcie rozgrywki dozwolona jest oczywiście zmiana klas broni. Zatrzymując się na chwile przy klasach broni, to Treyarch zostaje przy lubianym przez graczy w BO3 systemie Pick Ten, czyli gracz w jednej klasie ma po prostu 10 wolnych gniazd na wszystko. Od was samych będzie zależeć, czy wolicie mieć więcej dodatków na broni, kosztem np. mniejszej liczby perków, czy kart z bonusami. Tworzycie swój własny styl, nikt wam niczego nie narzuca.
Specjalistów mamy dziesięciu, ale nie zaobserwowałem, aby któryś z nich się specjalnie wyróżniał dzięki swoim umiejętnościom. Mamy tutaj postaci, które potrafią zadać solidne obrażenia, specjalistę który może być tankiem i postawić barykadę, a nawet medyka, który masowo może leczyć swój zespół. W BO4 znalazło się kilka dobrze znanych postaci z BO3, jak Ruin, którym chyba grało mi się najlepiej podczas testów beta. Ten specjalista używając umiejętności specjalnej wzbija się w powietrze, a następnie z dużą siłą wbija kolce grawitonowe w ziemie zabijając pobliskich przeciwników. Jego przedmiotem po R1 jest hak z linką, który służy do szybkiego przemieszczania, co ciekawe w trakcie „lotu” możemy strzelać z broni. Jest także Seraph ze swoim Annihilatorem, czyli potężnym rewolwerem, który zabija jednym strzałem oraz Firebreak z miotaczem ognia. Ten gość ma przy okazji bardzo fajną umiejętność pod R1, na mały obszarze wytwarza szkodliwe promieniowanie, które podpala przeciwników i niszczy urządzenia. Kluczowymi postaciami do grania w większej ekipie mogą być Recon i Crash, ten pierwszy wysyła impuls, który pokazuje całej drużynie przeciwników w pobliżu, a ten drugu jest w stanie masowo leczyć swój team.
Po ograniu bety mam wrażenie, że Black Ops 4 traci troszkę swoją tożsamość i najnowszej części jest teraz bardzo blisko do Overwatch. Gra nie będzie mieć kampanii i stanie się po prostu drużynową strzelanką, w której każdy gracz będzie miał swoje określone role. Ciekaw jestem jak ludzie przyjmą nowy system odnawiania punktów życia oraz większy pasek zdrowia, wydłużony Time to Kill oraz brak możliwości dublowania specjalistów. Ja, po mimo tylko kilku godzin poświęconych w ciągu trwającego weekendu bawiłem się w sumie dobrze i chętnie jeszcze postrzelam na drugi weekend testów. Ciekaw jestem, czy już za tydzien Treyarch wprowadzi pierwsze zmiany w rozgrywce i czy 150 punktów zdrowia się utrzyma.
Dodaj komentarz