Na koniec dzisiejszego dnia spotkałem się z przedstawicielami firmy Techland. Dzięki temu miałem okazję zobaczyć Dying Light 2 na konferencji prasowej.
Okazało się, że Techland zaczął prace przy Dying Light 2 już w pół roku po premierze pierwszej części. Recenzję „jedynki” możecie sprawdzić tutaj, natomiast nasz test dodatku, The Following, znajdziecie w tym miejscu.
Akcja produkcji dzieje się 15 lat po tym, jak ludzie przegrali walkę przeciw zainfekowanym i samym wirusem. Techland nie próżnował i dodali do rozgrywki istotny nowy element, który nazywają parkour puzzle. Polega on na tym, że każdy parkourowy ruch, który wykonuje nasz bohater zużywa wytrzymałość. Sęk w tym, by pokonać zaplanowaną trasę w jak najkrótszym czasie, nie marnując go na zbędne manewry. Jeśli będziemy się ociągać i nie zważać na pasek wytrzymałości, efekt będzie jeden i nieuchronny – śmierć i osunięcie się z trzymanej powierzchni. Wygląda to naprawdę dobrze i naturalnie – ma sens i pozwala zwiększyć efekt immersji.
Kolejną nowością jest wprowadzenie frakcji. Tych będą 3: The Peacekeepers (swojego rodzaju policja), The Scavengers (czyli popularni łupieżcy, tudzież bandyci) oraz, nazwijmy ich, Botanicy. Zawiązanie sojuszu z nimi spowoduje wzrost powszechności stymulantów. Działa to jednak w dwie strony – my możemy wzmocnić swoje umiejętności, ale tak samo przeciwnicy. Jeśli z kolei wspomożemy frakcję Scavengers, będziemy mieli udział w łupach zdobywanych na wypadach członków „gangu”. Pomoc dla Peacekeepers sprawi, że na ulicach zapanuje większy porządek – aczkolwiek kontrolowany silną ręką – oraz więcej haków, czy możliwości szybkiego poruszania się po Mieście. Dzięki przedstawicielom tej strony będziemy mogli także brać udział w walkach na arenie, za pieniądze. Oczywiście jeśli pokonamy mistrza, to na ulicach będą osoby gotowe nas zaatakować, by samemu zdobyć tytuł. Co ciekawe, zawiązanie sojuszu z daną stroną wpływa także na wizualną wersję świata. I to nie tylko najbliższego otoczenia, ale całego dostępnego obszaru gry. A ten jest zdecydowanie większy niż do tej pory – Techland mówi, że stanowi on czterokrotność połączonych obszarów dostępnych w Dying Light i dodatku The Following.
Kolejną zmianą względem poprzednich odsłon jest zagęszczenie zainfekowanych na ulicach. Tym razem większość z nich będzie chowała się w domach przed słońcem, przez co o tej porze doby na zewnątrz będą nieliczne takie stwory. Inaczej ma się oczywiście sprawa z ludźmi. W ciągu dnia zarażeni będą spali w opuszczonych budynkach. Będzie można się naturalnie obok nich przekraść (jeśli nie będziemy głośni i nie będziemy świecić stworom po oczach latarką) i zdobyć lepsze wyposażenie poukrywane w zakamarkach tej „noclegowni”. W nocy można spodziewać się opuszczonych leży zainfekowanych postaci, ale tym samym dotarcie na miejsce będzie zdecydowanie trudniejsze. Coś za coś.
Dying Light 2 będzie jeszcze bardziej przypominało grę z gatunku RPG. Niektóre potencjalne starcia będą mogły być całkowicie ominięte. Wystarczy wybrać odpowiednią kwestię dialogową. Jeśli przekonamy rozmówcę do swojej racji, zrezygnuje on z walki i nawet potencjalnie nam pomoże. Ponadto każda decyzja ma kształtować świat gry, więc może się okazać, że w Dying Light 2 będzie warto zagrać więcej niż raz. Do rozgrywki może zachęcać także rozwinięcie parkouru – liczba animacji została podwojona względem poprzednich części, a do podróżowania możemy wykorzystywać również wspomniane wcześniej haki, czy zawieszone tu i ówdzie liny oraz drzewa.
Dying Light 2 ukaże się na konsolach PlayStation 4 i Xbox One.
Dodaj komentarz