Życie farmera nie jest proste, a symulacja tego życia na konsoli jest jeszcze trudniejsza. Czy Pure Farming 2018 spełnił oczekiwania?
Pierwsze wieści o tym, że Ice Flames pracuje nad swoją grą w kategorii symulatorów farmy pojawiły się na Gamescomie w 2016 roku. Oryginalnie miała ukazać się jako Pure Farming 17: The Simulator. Gra w końcu trafia do rąk graczy. Dokładnie 13 marca 2018.
Fabuła i rozgrywka
Fabułę gry podzielono na trzy tryby: kariera, wyzwania i swobodna rozgrywka. Kariera zaczyna się dość typowo. Odziedziczamy podupadającą farmę po naszym dziadku.
W trybie wyzwania stajemy przed serią krótkich zdań skupiających się na pojedynczych aspektach życia na farmie. Każde zadanie ograniczone jest czasowo i po za głównym celem otrzymujemy też kilka pobocznych. W swobodnej rozgrywce wybieramy mapę, sumę pieniędzy z jaką startujemy i to od nas zależy jak potoczy się rozgrywka.
Skupmy się na karierze bo w mojej opinii to najciekawszy tryb gry (a przynajmniej przez pierwszych naście godzin). Grę rozpoczynamy z jednym kombajnem, traktorem i garstką sprzętu. Szybko podążając za tutorialem, który został bardzo sprytnie wkomponowany w ten tryb gry, powiększamy arsenał maszyn nam dostępnych.
Życie farmera w tej grze nie skupia się tylko na polach. Możemy jeszcze hodować zwierzęta. Króliki i kurczaki to pierwsze, a zarazem najprostsze w hodowli z nich. Potem stopniowo zwiększa nam się poziom trudności gdy zaczynamy hodowlę krów i świń.
To nadal nie koniec możliwości jakie oferuje nam gra. Z dodatkowych zajęć dostępne mamy jeszcze szklarnie i możliwość budowania paneli słonecznych i wiatraków. Te drugie przynoszą nam stały dochód na koniec dnia.
Jak widzicie roboty jest dużo. Dlatego udostępniono pracowników, których zatrudnimy do pomocy na farmie.
Jedną z rzeczy do której muszę się przyczepić to wieczne lato w tej grze. Warunki pogodowe się zmieniają, ale praktycznie tylko między słoneczną porą roku i pochmurnym deszczowym dniem. Niestety brak pór roku mocno odbiera rozgrywce realizmu.
Maszyn w grze jest wystarczająco. Nie jest ich ani dużo, ani za mało. Zahaczają wszystkie kategorie. Od małych traktorów po potężne ciągnik na gąsienicach.
Same mapy są duże i jest ich dużo. W podstawowej wersji gry mamy dostępne takie regiony: Montana (USA), Włochy, Japonię i Brazylię. Dodatkowo w wersji Deluxe Edition otrzymujemy jeszcze Niemcy. Każda z nich ma specyficzne dla regionu uprawy i sposoby ich zbioru. Przykładowo w Japonii dane jest nam hodować ryż, a we Włoszech winogrona i oliwki.
Sterowanie wszelkiej maści maszynami rolniczymi jest proste i intuicyjne. Większość akcji jakie wykonujemy opiera się na wciśnięciu któregoś z bamperów i drugiego klawisza. Dokładnie lewy odpowiada za rzeczy doczepione z przodu, prawy za te z tyłu, a oba za akcje ogólne, na przykład włączenie świateł.
W grze nie spotkałem jakiś specyficznych błędów. Jedyna rzecz, która mnie irytowała to czasami zdarzało mi się utknąć na elementach scenerii. Przytrafiło mi się to kilka razy i niestety nie ma możliwości zresetowania pojazdu. Jedynie jak go utopimy to otrzymujemy taką możliwość. Szczerze raz zablokowałem i pickupa, i traktor. Z resztą zobaczcie poniżej.
Całość skończyła się wczytaniem ostatniego saveu. Gra nie oferuje autozapisu, więc naprawdę uważajcie gdzie jeździcie.
Grafika i dźwięki
Gra wygląda przepięknie. Mapy są bardzo szczegółowe i ze smaczkiem. Każda z nich wygląda unikatowo i ma rozmieszczone różnej maści, nazwijmy to scenki. Wiecie, takie jak modelarze robią na makietach. Przykładowo gdzieniegdzie na mapie Montany spotkamy roboty drogowe.
Tekstury pól są bardzo szczegółowe i co ważne 3D. Stan pola już po samych teksturach jest łatwo rozpoznać. Jeżeli chodzi o szczegółowość pojazdów i maszyn ta wręcz zapiera wdech w piersiach. Ice Flames dogadał się z producentami sprzętu i w grze mamy prawdziwe maszyny, w których te elementy, które mają się ruszać się ruszają.
Dźwięki maszyn są dobrze odwzorowane. To samo tyczy się otoczenia. Miłym akcentem jest kogut piejący o 6 rano na pobudkę. Niestety brakuje jakiejś formy radia w grze. Osobiście ten brak uzupełniam Spotify działającym w tle z moją własną playlistą.
Trudno nie mówić o tej grze w kontekście konkurencji. Szczególnie Farming Simulator 2017. Stety, niestety Pure Farming jest bardzo zbliżony do konkurencji. Wręcz mam wrażenie, że buduje na tych samych fundamentach. Początkowo podchodził sceptycznie do wszelkich informacji o poczynaniach Ice Flames z tym gatunkiem. Dobrze, że się myliłem. Mam wrażenie, że twórcy przejrzeli listę wszelkich ale jakie gracze mają do Farming Simulator i zaadresowali je we własnej grze. Jedyne co mnie gryzie to niepotrzebne przeniesienie zbierania stu sztuk czegoś rozrzuconego po mapie. W Farming Simulator są to bryłki złota, a w Pure Farming diamenty. Szczerze jest to nie potrzebne. Ja rozumiem, że zmusza do eksploracji mapy, no ale nie.
Sporą różnicą pomiędzy oboma tytułami jest podejście do kwestii modów na konsoli. W Farming Simulator mamy dostępny hub z modami i 1 GB miejsca na nie. Ice Flames podszedł do tematu trochę inaczej. Tutaj mody będą wydawane w formie darmowych DLC. Z jednej strony dodatkowe treści będą się rzadziej pojawiać, a z drugiej strony unikniemy sytuacji gdzie sklep będzie zawalony dziesiątkami wersji przyczep i akcesoriów do podczepienia.
Gra jest jak najbardziej godna polecenia. Nie ważne czy nigdy nie graliśmy w tego typu symulatory, czy tak jak ja spędziliśmy wiele godzin u konkurencji. Jest to powiew świeżości w tym gatunku. Z wad tej gry jedynie mogę się przyczepić do braku pór roku i możliwości dowolnego resetowania pojazdów.
Warty uwagi jest fakt, że jest to pierwsza gra tego studia. PS. Jeżeli czyta to ktoś z Ice Flames to proszę zaadresujcie te dwa problemy w DLC i macie solidne 10/10 od mnie.
Za grę dziękujemy Techland Wydawnictwo.
Dodaj komentarz