Tiny Troopers to kolejna seria, która po pierwotnej premierze na urządzeniach mobilnych, trafiła w nieco ulepszonej wersji na konsole. Dostępne od niedawna w Nintendo eShop Tiny Troopers Joint Ops XL zawiera kampanie z obu mobilnych odsłon serii. Czy warto jednak zainteresować się tym tytułem?
Podczas pierwszego uruchomienia gry witani jesteśmy prostym samouczkiem, mającym za zadanie przedstawić nam podstawy nieskomplikowanego sterowania. Zaraz po jego ukończeniu, ukazuje się menu główne, z którego możemy wybrać cztery tryby rozgrywki. Pierwsze dwa z nich to kampanie fabularne, pochodzące z gier mobilnych. Historia w obu przypadkach jest przedstawiona w formie niezbyt ciekawego komiksu.
Wybierając kampanię żołnierza dowiadujemy się tylko, że wrogowie zbliżają się do pewnej lokalizacji. Naszym celem jest ich zatrzymanie. Historia jednostki specjalnej przedstawia nam minimalnie więcej informacji. Przeciwnicy mają dostęp do broni atomowej, więc musimy powstrzymać ich przed jej wykorzystaniem. Łącznie otrzymujemy do wykonania około 60 misji. Oprócz tego w dostępne jest także Zombie Campaign, czyli krótka kampania, gdzie walczymy przeciwko zombie. Ostatni tryb to horda, w której nasze jedyne zadanie to jak najdłuższe przetrwanie podczas ataków kolejnych fal zombiaków.
W zależności od wybranego sposobu kontroli, rozgrywka minimalnie się różni. Korzystając z konsoli przenośnie mamy możliwość wykorzystać ekran dotykowy. Wtedy całość wygląda identycznie jak w mobilnej wersji gry. Stukając w dane miejsce na ekranie wskazujemy miejsce, gdzie postacie mają się przedostać najkrótszą drogą. Strzały oddajemy dotykając przeciwnika. Jeśli jednak wolicie korzystać z standardowych kontrolerów, całość zmienia się w dość kiepskiego twin-stick shootera.
Do wykonania mamy całkiem sporą liczbę zadań, z czego prawie wszystkie opierają się na jednym z trzech schematów – pokonaj wrogów, zniszcz cele lub ochraniaj kogoś. Brak większej różnorodności w misjach ekspresowo nudzi. Nie pomagają też kiepsko zaprojektowane etapy oraz niski poziom trudności. Na sporych planszach przeciwko nam jest zaledwie garstka niezbyt inteligentnych przeciwników. Najmocniej odczuwalne jest to podczas grania na padzie.
Mocną stroną produkcji nie jest też jej oprawa audiowizualna. Dopóki gramy przenośnie, całość wygląda nieźle. Umieszczając jednak konsolę Nintendo Switch w stacji dokującej oraz wyświetlając obraz na sporym telewizorze można doskonale zobaczyć smartfonowe korzenie gry. Optymalizacja również nie stoi na zbyt wysokim poziomie – mimo średniawej oprawy graficznej, tytuł ten nie potrafi utrzymać stałej płynności. Poza tym w grze większych błędów nie ma. Utrzymana w wojskowym klimacie ścieżka dźwiękowa jest ok, choć szkoda, że nie rozbudowano jej o więcej melodii.
Tiny Troopers Joint Ops XL jest idealnym przykładem pokazującym, że nie wszystko co się nieźle sprawdza na smartfonach, równie dobrze sprawdzi się na konsoli. Nie wystarczy też przygotować całkiem sporej liczby zadań. Nudne i powtarzalne misje w połączeniu z niezbyt wysokim poziomem trudności ekspresowo zniechęcają do dalszej zabawy. Brakuje też tu jakiegokolwiek trybu wieloosobowego. Ostatecznym gwoździem do trumny może być cena tego tytułu – 52 złote, które w Nintendo eShop można wydać na o wiele ciekawsze produkcje.
Ocena portalu: 3
Grę do recenzji dostarczyło Wired Productions
tragedia ciezko o dobra gre w eshopie
Akurat dobrych gier w eShopie jest masa – Enter the Gungeon, Teslagrad, 60 seconds, Stick It to The Man, Worms W.M.D, Rocket League, Sine Mora EX, Flame in the Flood, Super Meat Boy itd 🙂
Jednak ostatnio nieco za dużo portów z telefonów (w tym gier Free2Play) i to one wypadają (poza nielicznymi wyjątkami) najgorzej. Tegra na ARM niestety sprzyja takim portom…