Są gry stworzone do wspólnej rozgrywki, reklamowane hasłami sugerującymi, że po kilkunastu minutach będziecie chcieli przyjaciół czy rodzinę wyrzucić za okno. Są też tytuły jak Full Metal Furies, gdzie kooperacja jest ważna, a każdy członek Twojego zespołu ceniony na wagę złota. A dzięki możliwości gry online, nie odczujecie nawet braku znajomych w pobliżu.
Full Metal Furies to RPG akcji, w którym z maksymalnie trójką znajomych (lub samemu, ale twórcy nie polecają) możecie przemierzać plansze i zabijać potwory. Jak w typowym RPG nasza postać zdobywa poziomy, osobno nabijane na każdej klasie, każda z nich dysponuje innym ekwipunkiem i charakteryzuje się innym typem gry. Niektóra postać będzie strzelać z dystansu, inna będzie musiała znaleźć się w samym centrum akcji, by zadać obrażenia przeciwnikom.
Ginie się wielokrotnie, ale możliwość powtarzania tylko pojedynczych segmentów sprawia, że chce się wracać.
Rozgrywka
Jeśli lubicie ładny pikselart, walkę z potworami i robotami, a czasem i łamigłówki logiczne to Full Metal Furies jest grą dla Was.
Grę zaczynacie od stworzenia zespołu. Nazywacie swoją postać i wybieracie jej klasę. Po prawej macie wolne sloty na znajomych czy internetowych przyszłych-znajomych.
Mechanizmy w grze
Jak w każdej grze tego typu, trzeba się nastukać w klawisze. Triggery zostają zimne, ale całej reszty używa się non-stop. Jeśli jesteście jednak przyzwyczajeni do bardziej bezmyślnego walenia w przypadkowe literki na kontrolerze, to ta gra Was tego oduczy. Każda postać ma dwie akcje podstawowe i dwie specjalne, których użycie wyczerpuje energię naszego bohatera. Nie ma many jako-takiej, jest za to cooldown na konkretnej akcji. Zazwyczaj to kilka sekund, ale nadal.
Co ciekawe, nie wszystkie akcje to w ogóle ataki! Czasem to na przykład możliwość szybkiej ucieczki spomiędzy przeciwników. Zdobywając kolejne poziomy doskonalimy umiejętność i mamy możliwość dodawania kolejnych „perków” do nich. W ten sposób skuteczna seria wykonana młotem, może skończyć się zadaniem dodatkowych obrażeń i podpaleniem przeciwników, którym życie będzie się kurczyć jeszcze przez kilka sekund po naszym odejściu.
Bardzo podoba mi się motyw przeciwników z tarczami w konkretnych kolorach. Świetny pomysł, który sprawia, że każdy z graczy będzie miał swoje pięć minut i nigdy nie poczuje się jak piąte koło u wozu. Niektórzy przeciwnicy, ich później, tym więcej ich będzie, mają wokół siebie tarczę, w jednym z kolorów odpowiadających postaciom, którymi gracie. Oznacza to, że tylko ten jeden członek zespołu może tę tarczę zniszczyć, a obrażenia zadawane przez resztę nie zostaną zaliczone.
Wielkie ups się robi, jeśli potrzebny gracz akurat jest znokautowany. Któryś współgracz musi podejść i go reanimować – żeby to zrobić, trzeba trzymać trigger, aż procenty dojdą do setki. Pomocnym mechanizmem jest to, że nawet jeśli nie ma innego gracza, to procenty powolutku lecą w górę. Zatrzymają się na 99%, więc ktoś choć na sekundkę musi podejść i pomóc. Znokautowany gracz może się wciąż poruszać po planszy, choć nikogo nie będzie mógł zaatakować. Poruszanie się jest tu kluczowe, szczególnie przy poziomach wymagających logicznego myślenia – wystarczy, że jedna osoba da radę przejść poziom, a reszta się przeczołga i przeczeka, aż na samym końcu ten żyjący członek zespołu je po kolei reanimuje – nie da się ukończyć poziomu, jeśli choć jedna osoba wymaga reanimacji.
Po drodze trafimy na skrzynki, których rozbicie da nam pieniążki (za które odblokowuje się te „perki” na specjalnych planszach ze sklepami), znajdziemy tam też eliksiry, które wyzerują cooldown i apteczki, które uzdrowią graczy – wszystkich, nieważne, kto rozbije drewnianą kratę.
Czasem trafić możemy na planszę, w której przydadzą się umiejętności logicznego myślenia, wyciągnięte z gier-łamigłówek, a czasem będzie to po prostu nawalanka.
W grze nie brakuje również wątków fabularnych, o których niestety nie decydujemy, ale czytania jest sporo.
Jeśli graliście w Castle Crashers i miło wspominacie czas spędzony w tej grze, to Full Metal Furies spodoba się wam jeszcze bardziej. Gra reprezentuje sobą wyższy poziom trudności, wymaga więcej zagrywek taktycznych i znacznie częściej trzeba zaczynać od nowa.
Gra pojawiła się 17 stycznia 2018 na Xbox One i PC. Jeśli kupicie Full Metal Furies w sklepie Microsoft, to w ramach Play Anywhere, bez dodatkowych kosztów, będziecie mogli grać zarówno na PC, jak i konsoli.
Za grę dziękujemy wydawcy The Cellar Door Games Team.
Dodaj komentarz