PlayerUnknown’s Battlegrounds to najbardziej wyczekiwana gra na Xbox One w tym roku. 12 grudnia w końcu pojawiła się w wczesnym dostępie. Czy gra naprawdę jest tak genialna, czy Xbox w ogóle jej podoła?
Na samym wstępie trzeba zaznaczyć, że grę testowałem na pierwszej generacji Xbox One (Fat One) i nowszym One S. Druga sprawa – ta gra nie jest finalnym produktem. Pierwsze recenzje jakie widziałem wspominały o strasznym drastycznym spadku ilości klatek w trakcie gry. Prawda jest trochę inna. W grze wyraźne przycięcia pojawiają się tylko na samym początku. Przez około 3 minuty. Cała mapa się ładuje, około 100 graczy dołącza i tu wychodzi brak optymalizacji. Często też zdarza się, że po wylądowaniu domy dopiero dostają tekstury, a meble pojawiają się po chwili na naszych oczach. Pierwsze chwile są bardzo brutalne. Potem wszystko już jest okej. Nie zauważyłem spadków klatek, ładowania tekstur czy wyskakujących nagle mebli.
Rozgrywka
Zasady PlayerUnknown’s Battlegrounds są bardzo proste. Około 100 zawodników startuje z samolotu lecącego nad mapą. Aktualnie to wyspa, w przyszłości dojdzie jeszcze druga mapa – pustynna, a co dalej, to zobaczymy. To, kiedy wyskoczymy z samolotu, zależy od nas. Od tej chwili zaczyna się walka o przetrwanie.
Gdy dotykamy ziemi mamy na sobie tylko ubranie. Pierwszym, co musimy znaleźć, jest broń i następnie trochę wyposażenia. W prawie każdym domu coś można znaleźć. Gdy samolot opuści mapę, pojawia się na niej pierwszy okrąg. Jeżeli po wyznaczonym czasie się w nim nie znajdziemy – zginiemy zabici przez goniącą nas niebieską strefę. Zabija powoli więc są spore szanse, że uda nam się dobiec do granicy. Gdy niebieski okrąg dotrze do białego wyznaczany jest nowy mniejszy okrąg i tak w kółko, aż nie zostanie ani jeden gracz (lub zespół) na mapie.
Samą grę trudno zaszufladkować do konkretnej kategorii. Domyślnie widok mamy z trzeciej osoby, a na upartego możemy całą grę grać z perspektywy pierwszej osoby. Przełączanie między jednym widokiem a drugim to kwestia kliknięcia jednego klawisza. Fakt, że walczymy tym, co znajdziemy (pięściami też się zdarzyło) też odróżnia tę grę od innych strzelanek multiplayer.
Sama walka jest satysfakcjonująca. Przyznam szczerze, że już dawno mi tak serce nie waliło przy kontakcie z przeciwnikiem. Twórcy postawili na realizm, więc zginąć można bardzo szybko – nawet od jednego strzału.
Co do broni – jest dostatecznie dużo różnych rodzajów. Na sobie możemy mieć trzy. Pistolet (lub rewolwer) i dwie inne. O ile przy shotgunach widać różnicę, to już przy reszcie broni nie jest ona aż tak wyraźna. Może to wynika z tego, że nie ma aż tak dokładnego porównania jak w innych grach. Gra się tym co się ma, a nie tym co się lubi.
W grze dostępne są trzy typy rozgrywki: Solo, Duo, Squad. W Solo w pojedynkę zmierzymy się z resztą świata. Duo i Squad są troszkę inne. W pierwszym para zawodników walczy o podium, w drugim przypadku grupa czterech graczy. Przeżyć na polu walki musi tylko jeden z graczy, aby cały zespół wygrał. Dodatkowo w tych trybach przy niskim hp gracz zostaje powalony i poza przemieszczaniem się na czworakach nie może nic więcej robić. Jedynie towarzysze mogą go postawić na nogi.
Sterowanie
Gdy pierwszy raz zobaczyłem klawiszologię do konsolowej wersji gry trochę się przeraziłem. Ilość akcji, która została udostępniona graczowi jest przeogromna. Pierwsze chwile były ciężkie. Jak się patrzy przez celownik? Jak się porusza po ekwipunku? Gdzie jest apteczka? Trochę tego jest do zapamiętania, ale mimo to, wszystkie klawisze są logiczne i po trzech dłuższych rozgrywkach nie ma już większego problemu z tym, co gdzie jest.
Poruszanie po mapie i ekwipunku rozwiązane jest równie dobrze – mimo ogromnej ilości opcji. Każda z nich jest logicznie ustawiona i szybko dostępna.
Rozmieszczenia przycisków nie zobaczymy niestety w menu w grze (są podpowiedzi przy konkretnych akcjach), ale nie ma kompletnej listy. Na szczęście na Twitterze Xbox UK udostępniło kiedyś infografiki.
Wielkie brawa dla twórców PlayerUnknown’s Battlegrounds, którzy (wydaje mi się) nie pominęli żadnej istotnej akcji. Jest nawet możliwość wychylania się z bronią.
W grze nie ma wspomagania celowania i szczerze go nie brakuje. Celowanie na duże i średnie odległości jest precyzyjne. Na małych odległościach czasami zdarza się nie nadążać za celem, ale że problem dotyczy wszystkich, to ostatecznie całość jest zbalansowana. Mam nadzieje, że po wynikach telemetrii dalej pozostaną przy aktualnym rozwiązaniu.
Grafika
Grafika to najsłabszy element tej gry. Nie ważne, czy to na PC, czy na konsoli. Ta gra po prostu jest brzydka i wieje poprzednią generacją. Na szczęście wszystko dzieje się tak szybko, że nie mamy czasu zwrócić na to uwagi. Warunki pogodowe są niezmienne, nawet pora dnia się nie zmienia.
Budynki można niszczyć, ale… z dużym ale. Uszkodzenia dotyczą tylko konstrukcji drewnianych – drzwi, szopy, płoty. Pojazdy za to bez problemu można zniszczyć. Szczerze, wszystko bardzo mocno czuć starą technologią. Pod tym względem daleko tej grze do takich tytułów jak Battlefield czy Call of Duty.
Mapa
Mapa jest przeogromna. Ma osiem na osiem kilometrów. Sześćdziesiąt cztery kilometry kwadratowe. Wypełniona jest wioskami, lasami, wzgórzami. Jest nawet kamieniołom, elektrownia, podziemny schron i ogromna baza wojskowa. Rzeka i kilka mostów. W pierwszej chwili wydaje się, że jedna mapa to mało. Ale po ponad dziesięciu godzinach rozgrywki wiem, że nie odkryłem jeszcze sporej części i długo się ona nie znudzi.
Ze względu na wysoką losowość gry, zarówno w kwestii tego, jaka broń gdzie się znajduje oraz gdzie będą znajdować się kolejne strefy, każda runda jest zupełnie inna.
Zgrzyty
PlayerUnknown’s Battlegrounds jest we wczesnym dostępie. Błędów i niedopracowań należy się spodziewać.
Wspominałem już o spadku klatek na wstępie i ładującej się na naszych oczach mapie. Zdarzyło mi się też kilka wysypań gry. Szybki klik i udało się wrócić do tej samej sesji i tak jest na szczęście za każdym razem. O dziwo, nigdy przez to nie zginąłem.
Lagi w grze występują, tylko tu trudno powiedzieć, ile w tym winny mojego łącza, a ile samych serwerów. Mam wrażenie, że gra zachowuje się lepiej niż inne gry sieciowe. Jedno rozwiązanie w tym temacie trochę mi się nie podoba i jest bardzo frustrujące. Gdy jakość łącza mocno spada, co chwilę przyciemnia się ekran i pojawia się info o lagu. W trakcie trwania tego okna, nie możemy się poruszać.
To co mnie w tej grze najbardziej zauroczyło to oparcie całej rozgrywki na umiejętnościach. Każdy gracz zaczyna w tym samym miejscu, z tym samym ekwipunkiem. To tylko od nas i małej dawki szczęścia zależy, czy wygramy czy nie. Druga sprawa to skok adrenaliny przy każdej potyczce. Dawno nie odczuwałem takich emocji przy strzelance. Jedynie horrory podnoszą mi w jakiś sposób ciśnienie. I wiecie co? Uzależniłem się od niej. Pisząc ten tekst zastanawiam się, kiedy znowu będę mógł zagrać. Owszem są w niej poważne zgrzyty. Mam na myśli tych pierwszych kilka minut. Bolą, ale szybko o nich zapominamy, a w głowie pojawia się tylko jedna myśl – jeszcze jedną rundkę.
Plusy:
- Wciągająca i emocjonująca rozgrywka
- Mimo jednej mapy, nie nudzi się
Minusy:
- Ostry spadek klatek na początku gry i bolesne ładowanie mapy
Za grę dziękujemy Microsoft Polska
Dodaj komentarz