Przed przeczytaniem tej recenzji zachęcam was do zapoznania się z recenzją epizodu pierwszego, drugiego, trzeciego oraz czwartego.
Nadszedł ostatni odcinek Strażników Galaktyki, więc wreszcie przyszedł czas poznać zakończenie tej historii. Jeśli pamiętacie z opisu poprzedniego odcinka drużyna była podzielona. Miejsce przebywania części bohaterów jest nieznane a sama drużyna została podzielona jak nigdy dotąd. Jednak wspólny wróg zagrażający całej galaktyce jest spoiwem mocniejszym niż najmocniejszy klej.
Przed tym odcinkiem bałem się, że kłótnie naszej drużyny zostaną szybko zażegnane. Choć podstawy konfliktów uważam za głupie i bezpodstawne, to jednak skoro scenarzyści zdecydowali się na taki ruch to powinni jakoś z tego wyjść. Niestety okazuje się, że tak nie będzie. Nie ważne co zostało powiedziane w poprzednich odcinkach drużyna szybko wraca do siebie i znów tworzy jedną całość. Zdaję sobie sprawę, że to wypadkowa moich decyzji sprawiła, że tak szybko się to stało, pewnie gdybym był dużo większym dupkiem to Drax czy Rocket nie wróciliby tak szybko do Strażników, ale jednak było to według mnie trochę za szybkie.
Niemniej jednak na samym końcu czeka nas konfrontacja z ostatecznym wrogiem. I to akurat mi się podobało, bo przypomniało mi misję samobójczą z Mass Effect 2. Mamy gotowy plan i trzeba przydzielić role do każdego członka drużyny. Ktoś musi włamać się do komputera, inna osoba musi wykraść artefakt a jeszcze kto inny musi działać jako wabik by zająć czymś wroga. Odpowiednie dobranie członków zespołu do każdej roli to klucz do sukcesu.
A na sam koniec, po uratowaniu już całej galaktyki możemy chwilę odsapnąć i zacząć świętować. Oczywiście nie byłaby to produkcja Marvela, gdyby nie pojawiła się scena po napisach końcowych sugerująca, że możemy oczekiwać drugiego sezonu.
Pierwszy sezon Strażników wyszedł całkiem dobrze. Zaczęło się z grubej rury, potem akcja nieco zwolniła. Sam koniec uważam za udany i ciekawy. Podoba mi się, że na samym końcu dostaliśmy wgląd w podsumowanie naszych poczynań. Mogliśmy przypomnieć sobie kto jeszcze żyje, kto nas lubi, a kto niekoniecznie. Największą bolączką tego sezonu są według mnie konflikty między bohaterami, które momentami były wciskane na siłę. Bez większego pomyślunku scenarzyści stwierdzili, że teraz trzeba wprowadzić konflikt, no to jest. Momentami argumenty obu stron są tak naciągane, że aż nie chciało mi się w tej dyskusji brać udziału.
Mimo wszystko uważam, że Strażnicy Galaktyki wyszli całkiem przyjemnie. Muszę pochwalić twórców za wprowadzenie wielu różnorodności do dość skostniałej formuły gier Telltale. Fragmenty, w których mogliśmy wykorzystać odrzutowe buty Star-Lorda były ciekawym urozmaiceniem. Polecam też ten tytuł dla fanów Strażników, bo poznajemy ich z zupełnie innej strony niż ich kinowi odpowiednicy.
Ocena portalu: 7.5
Dziękujemy Telltale Games za dostarczenie gry do recenzji.
Galeria:
Dodaj komentarz