Od premiery pierwszych trójwymiarowych platformówek, gracze mieli okazje wcielić się już w wiele różnorodnych postaci. Mogliśmy kierować losem zarówno ludzi, jak i naddźwiękowego jeża, gekona, węża, jamraja pasiastego, paru dinozaurów, jak i pewnej różowej kulki. Unbox: Newbie’s Adventure jest chyba pierwszą znaną mi tego typu produkcją, w której głównym bohaterem byłby karton.
Podobnie jak w większości gier platformowych, fabuła w tym tytule nie jest skomplikowana. Firma Global Postal Service stworzyła supernowoczesne kartonowe pudła, które potrafią samodzielnie się dostarczać. Niestety, część z nich stała się zła i uformowała grupę Wild Cards, której cel to zniszczenie GPS oraz utworzenie własnego przedsiębiorstwa zwanego Greaser Postal Service. Ostatnią nadzieją na uratowanie korporacji jest oczywiście kierowany przez gracza Newbie.
Rozgrywka toczy się na trzech głównych wyspach zwanych kolejno Paradise Isles, Parcel Peaks oraz Isla Cartulina. Lokalizacje te są całkowicie otwarte, pozwalając nam na dowolne ich zwiedzanie. Naszym głównym zadaniem w produkcji jest zebranie na każdej z nich pewnej liczby znaczków pocztowych oraz walka z bossem zespołu Wild Cards. Oprócz tego na mapach znaleźć można wiele dodatkowych znajdziek – kilkaset złotych taśm klejących oraz wiele małych kartonów do ocalenia.
Znaczki możemy uzyskiwać na dwa sposoby. Pierwszym z nich jest wykonywanie prostych zadań dla innych postaci. Mimo, że nie ma tutaj żadnej mapy, naszych zleceniodawców możemy namierzyć w bardzo prosty sposób. Po wybraniu z listy jednego z nich na ekranie pojawia się strzałka, która stale wskazuje gdzie się znajduje nasz cel.
W grze zawarto kilka rodzajów misji, które się dość regularnie powtarzają. Dość często zadania wymagają od nas przemierzenia pewnej trasy w ograniczonym czasie. Parę razy trzeba przenieść kilka kartonów, lub innych przedmiotów z punktu A do punktu B. Poziom trudności poszczególnych wyzwań jest dość mocno zróżnicowany. Zadania limitowane czasowo lubią być przygotowane tak, aby kończyć je w ostatnich sekundach.
Drugą opcją na zdobycie upragnionego znaczka jest znalezienie go na mapie. Ze względu na spore rozmiary map (w szczególności Parcel Peaks) zadanie to wydaje się jak szukanie igły w stogu siana. Przeglądanie każdego zakamarka, by zdobyć parę brakujących znaczków potrafi zająć całkiem sporo czasu. I co najgorsze, jest to obowiązkowa część gry – nie ma tak wiele misji, by można było wziąć udział w walce z bossem bez tego. W zadaniu tym nie pomaga fakt, że spore części map są niemal identyczne do siebie, przez co łatwo się pogubić.
Z uwagi na to, że kartony nie mają kończyn, sterowanie początkowo może sprawiać niemałe trudności. Do kolejnych miejscówek dostajemy się poprzez turlanie się oraz skakanie. Całość wymaga sporo przyzwyczajenia, jednak po dłuższej chwili potrafi dostarczyć sporo frajdy. Taki sposób poruszania się może jednak mocno utrudnić niektóre fragmenty gry, w szczególności te wymagające więcej precyzji.
Dość unikatowym ruchem bohaterskiego pudełka jest tzw. Unbox – możliwość wykonania maksymalnie sześciu dodatkowych skoków, będąc już w powietrzu. Pozwala to przedostać się nad większymi przepaściami, czy też uratować się z nieudanego skoku. Bardzo kiepsko wypadają możliwości ataku ze strony Newbiego. Jedyne, co mamy do dyspozycji to mocniejsze uderzenie o ziemię, co odpycha przeciwników. Najlepszą opcją jest unikanie walki z Wild Cards na ile to możliwe.
Od czasu do czasu mamy także okazję pokierować różnymi pojazdami. Nieważne jednak czym byśmy kierowali, model jazdy jest fatalny. Parę obecnych na mapach samochodów jest przez to praktycznie nieużywalnych. Wykonywanie jakichkolwiek zakrętów bardzo mocno utrudnia spore opóźnienie w wykonywaniu skrętów. Niesamowicie łatwo można też przewrócić auto na dach. Niestety, nie da się uniknąć korzystania z samochodu – w niektórych misjach jest on wymagany.
W Unbox: Newbie’s Adventure zawarto parę trybów wieloosobowych, opartych na rywalizacji między graczami. Sprawdzają się one całkiem nieźle, jednak nie wystarczają na zbyt długo. Znajduje się tutaj zarówno opcja wyścigu po paru mapach, tryb w którym musimy zebrać jak najwięcej taśmy, czy też wariacja na temat przejmowania flagi.
Pod względem oprawy audiowizualnej gra wypada dość nierówno. Przerywniki filmowe oraz cienie są bardzo niskiej jakości, co można zobaczyć już na samym początku rozgrywki. Niektóre fragmenty map potrafią wyglądać całkiem nieźle, jednak wrażenie to psuje bardzo krótki zasięg rysowania mapy. Najlepiej jest to widoczne podczas turlania się po ulicy, gdzie doskonale widać na jakiej odległości od nas się dorysowuje. Podobnie jest z ścieżką dźwiękową. Dobrym pomysłem było przygotowanie dla każdej z map osobnej melodii, próbującej wstrzelić się w klimat etapu. Szkoda jednak, że są to krótkie i zapętlone w nieskończoność melodyjki.
Ogólnej ocenie gry nie pomaga też fakt, że gra ma spore problemy ze strony technicznej. Bardzo często można odnotować spadki płynności, nawet jeśli na mapie nic szczególnego się nie dzieje. Nie brakuje tu też całej masy drobnych błędów graficznych, niewidzialnych ścian lub miejsc, w których łatwo utknąć. Czasy ładowania są przesadnie długie. Dodatkowo przemierzając planszę czasem zdarza się kamerze zwariować. Wybierając inny od domyślnego układ sterowania, w większości miejsc wyświetlane są błędne informacje na temat potrzebnego do użycia w danym momencie przycisku – zazwyczaj zamiast A / R trzeba skorzystać z ZR.
Unbox: Newbie’s Adventure mogłoby być przyjemną i dość unikalną platformówką. Niestety, mimo ciekawego konceptu, przez wszystkie problemy ze strony technicznej ciężko mi ją polecić.
Ocena portalu: 4,5
Grę do recenzji dostarczył wydawca Merge Games
Dodaj komentarz